Według najnowszego sondażu ugrupowanie Pawła Kukiza cieszy się największym poparciem, za nim jest PiS, a PO na trzecim miejscu. W związku z tym warto podsumować koalicję PO – PSL w sprawach gospodarczych. Jak wyglądała polityka gospodarcza Polski w wykonaniu tej koalicji?

Pierwsza sprawa to obietnice wyborcze Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. PO głosiła bardzo liberalny program, który nie został zrealizowany w żadnym stopniu. Program zakładał bowiem reformę KRUS-u, obniżanie podatków, uwolnienie przedsiębiorczości Polaków, czy przystąpienie Polski do strefy euro. Przez osiem lat żaden z tych głównych postulatów nie został urzeczywistniony. Jedynie były podejmowane pewne działania, które raczej markowały realizację tego programu.

Drugą sprawa jest światowy kryzys. Oceniając rządy koalicji PO - PSL trzeba wziąć pod uwagę, że od 2007 roku w gospodarce światowej trwa bardzo poważny kryzys, wywołany przez polityków, którzy wymyślili w Ameryce cały system finansowania nieruchomości, ten system upadł, co w konsekwencji spowodowało kryzys zaufania na rynkach finansowych i problemy systemu bankowego. W zasadzie do tej pory politycy próbują zrzucić winę na banki, a w istocie to oni ponoszą odpowiedzialność za to, co się stało na rynkach. Wyborcy wierzą bardziej politykom, niż faktom, w związku z tym zachodzi pewna manipulacja informacjami dot. wpływu banków na kryzys. Mówię o tym dlatego, że dzięki bardzo sprawnie funkcjonującemu i bezpiecznemu systemowi bankowemu w Polsce, udało się uniknąć wpływu kryzysu subprime na naszą gospodarkę w takim stopniu, że ten kryzys mógł naszą gospodarkę cofnąć do niskiego poziomu, tak jak to się stało w krajach bałtyckich – Litwie, Łotwie i Estonii – tam były bardzo głębokie spadki przyrostu PKB. Myśmy tego uniknęli. W Polsce jedynie zanotowaliśmy spowolnienie gospodarcze, co w ocenie koalicji PO – PSL wypada in plus, ponieważ wzrost PKB w okresie rządów tych ugrupowań był na poziomie przekraczającym 20 %.

Czy wzrost PKB nie był raczej związany z przedsiębiorczością Polaków, niż działalnością rządu?

Działalność rządu można oceniać w dwóch kierunkach. Albo działanie rzeczywiste rządu, które wspomaga przedsiębiorczość małych i średnich przedsiębiorstw i ułatwia warunki prowadzenia działalności gospodarczej, albo paradoksalnie można stwierdzić, że zasługa tego rządu polegała na tym, że ten rząd nic nie robił. Działania mogły być podejmowane w tym kierunku, który mógłby utrudnić funkcjonowanie małych i średnich przedsiębiorstw, a zatem wpłynąć na obniżenie przyrostu produktu krajowego brutto. Tak się nie stało i dzięki temu te przedsiębiorstwa mogły w jakiś sposób sprawnie funkcjonować. Dla przedsiębiorców, dla ludzi i dla obywateli najważniejsza jest stabilność. Paradoksalnie poprzez zaniechanie pewnych działań, ludzie mieli poczucie stabilności otoczenia prawnego i mogli planować swoje działania w średnim okresie, co jest bardzo istotne dla przedsiębiorczości. Największą bowiem zmorą jest zbyt częsta zmiana warunków prawnych i podatkowych. Tej koalicji jednak nie udało się uniknąć pewnego rodzaju zamętu, zapowiadając różne regulacje. Część z tych regulacji doszła do skutku, część nie, ale nie miało to istotnego wpływu na poziom bezpieczeństwa obrotu w Polsce.

Co w takim razie ze „skokiem na OFE”, czy zadłużaniem państwa? Czy można sprawić, by osoby, które podjęły takie decyzje poniosły jakąś odpowiedzialność?

Uważam, że nie ma żadnych podstaw konstytucyjnych do tego, by kogokolwiek postawić przed Trybunałem Stanu, czy żeby poniosły jakąkolwiek odpowiedzialność konstytucyjną. I tak odnotowano, rzadko notowany w innych krajach, wzrost PKB na poziomie przekraczającym 20%, więc państwo nie zubożało, nie cofnęło się w rozwoju w przeciwieństwie do innych gospodarek UE.

Druga kwestia polega na tym, że jeżeli popatrzylibyśmy na wzrost długu publicznego, to jego wzrost również był związany z nienotowanymi w historii Polski inwestycjami. Przypominam, że w 2007 r. nie mieliśmy ani autostrad ze sobą połączonych, ani dróg ekspresowych. Polska w tym czasie podjęła wielki historyczny wysiłek zmiany cywilizacyjnej. Trzeba pamiętać, że te środki z UE, które zostały uruchomione w perspektywie do 2015 r. wymagały również przedpłat ze strony naszego państwa. Inwestycje nie były w 100% finansowane ze środków UE, więc znaczna część długu publicznego, który rzeczywiście wzrósł, ma swoje źródło w tych olbrzymich inwestycjach infrastrukturalnych, których ciężar ponosimy w postaci spłaty nadmiernego zadłużenia państwa. Jednak widać, że w tej kwestii coś pozostało zrobione. Można ogólnie określić, że około 30 % zadłużenia może mieć związek z koniecznością wykorzystania pieniędzy z Unii Europejskiej. Inaczej by było – i wtedy bym się domagał odpowiedzialności konstytucyjnej - gdyby Polska nie wykorzystała tych pieniędzy.

Czy nie jest tak, że te środki zostały „przejedzone”? Z takiego ogromnego potencjału finansowego nie powstały miejsca pracy, a droga nie zarobi sama na siebie. Porównuje się ten czas do epoki Edwarda Gierka, który zadłużył Polskę w mniejszym stopniu niż koalicja PO – PSL, ale przynajmniej wydawał pieniądze na inwestycje, które mogły się później zwrócić.

Porównanie do czasów Gierka to jest tak jak porównywanie żyrafy z pomarańczą. To są dwa różne kraje, a tego typu porównania są demagogiczne. Nie ma żadnej podstawy do takiego zestawienia. Nie porównuje się sytuacji więźnia, do sytuacji wolnego człowieka. Polska jest wolnym krajem i trzeba pamiętać, że te inwestycje, które były dokonywane w epoce Gierka i wcześniej, były podyktowane względami politycznymi, które wynikały z naszych przymusowych sojuszy. Dzisiaj inwestujemy w to, co chcemy, jesteśmy wolnym krajem i inwestycje, które w tej chwili są przeprowadzane, to odbudowa kraju po tych latach „szczęśliwości” w jedynie słusznym systemie.

To wstyd, że jest XXI wiek, a my w dalszym ciągu nie mamy sieci dróg ekspresowych, sieci autostrad, kolej przypomina XIX wiek. Wiele jest do zrobienia, i wydaje mi się, że nawet przeciwnicy UE widzą, że przynależność do Unii i wolność, którą mamy od 89r. przyniosła pewne efekty i, że żyjemy na zupełnie innym poziomie cywilizacyjnym niż przed 1989 rokiem.