Jakie skutki przyniesie wczorajsze spotkanie Władimira Putina z Angelą Merkel i czy w ogóle może przynieść jakiekolwiek? Czy wpłynie w jakiś sposób na sytuację w Syrii i na Ukrainie, czy też okaże się jedynie pustą serią słów i gestów? Odpowiada dr hab. Piotr Wawrzyk, europeista z Uniwersytetu Warszawskiego.

 

Fronda.pl: Na spotkaniu, na którym obecni byli Angela Merkel, Francois Hollande, Władimir Putin i Petro Poroszenko poruszano m.in. kwestię stabilizacji sytuacji na Ukrainie. Mówiono o wydzieleniu czterech stref w Donbasie, z których powoli mieliby być wyprowadzani żołnierze. Ale można ufać zapewnieniom Putina o chęci wprowadzenia stabilizacji w tym regionie?

Dr hab. Piotr Wawrzyk: Putin będzie się trzymał ustaleń poczynionych podczas spotkania z Merkel o tyle, o ile to będzie w jego interesie. Jeżeli okaże się, że w jakiś sposób zostanie naruszona władza, którą mają terroryści na wschodzie Ukrainy popierani przez Putina, wtedy będzie się on wycofywał z wszelkich deklaracji i ustaleń. Jednocześnie jeżeli będzie widział, że Ukraińcy realizują swoją stronę zobowiązań, Putin też może się wycofać, wyszukując odpowiedni pretekst. Pamiętajmy, że racje są rozumiane zupełnie inaczej w Kijowie, a inaczej w Rosji. Władimir Putin zawsze usprawiedliwiać swój brak realizacji zobowiązań tym, że Ukraina nie wykonuje tzw. decentralizacji w taki sposób, w jaki by sobie tego życzył Kreml.

Zapewnienia i ustalenia przywódców z wczoraj należy więc traktować ze sporym dystansem?

Osobiście nie przywiązywałbym wielkiej wagi do tego, na co się zgodził Putin na wczorajszym spotkaniu, dlatego że dla niego najważniejsze jest utrzymanie status quo, czyli wyłączenie Donbasu z jurysdykcji ukraińskiej. To blokowałoby ewentualne członkostwo Ukrainy tak w Unii Europejskiej jak i w NATO. A właśnie zablokowanie prozachodnich dążeń na Ukrainie stanowi ostateczny cel Władimira Putina.

A więc nawet jeżeli Putin deklaruje, że będzie dążyć do uspokojenia sytuacji w Donbasie należy to raczej odbierać jak chwilowy szachowy odwrót, podczas gdy w istocie cały czas realizuje swoją strategię?

Tak. W Donbasie miał być rozejm, miało nie być walk, a tymczasem walki trwają cały czas. Ukraińcy są atakowani i oczywistym jest, że nie byłoby to możliwe bez zgody Kremla. W związku z tym do słów Władimira Putina nie należy przywiązywać wielkiej wagi.

Analogiczne pytanie jak o Ukrainę można zadać o rozmowy dotyczące Syrii. Francois Hollande i Angela Merkel z dumą mówili wczoraj, że „twardo skrytykowali Władimira Putina za nieludzkie bombardowania w tym kraju”. To bardzo ładnie, ale czy coś konstruktywnego z tego wynika dla rozwoju sytuacji w Syrii?

Jeżeli Unia Europejska rzeczywiście przywiązuje wagę do tych wartości, na których się opiera, czyli m.in. do praw człowieka, to Rosja powinna być ukarania za swoje działania w Syrii nałożeniem dużo ostrzejszych sankcji niż tymi nałożonymi za zbrodnie na Ukrainie. Powiem więcej, za zbrodnie wojenne dokonywane przez Rosjan w Syrii, szczególnie w Aleppo, Rosja i Władimir Putin powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności przed sądami międzynarodowymi, które mają do tego jurysdykcję.

A więc ze strony europejskich przywódców mamy wiele pięknych słów, a niestety mało czynów…

I to jest właśnie problem, mało czynów, dużo słów. A wystarczyłoby jedno, czy drugie konkretne działania i rzeczywiście można byłoby coś osiągnąć. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że sytuacja gospodarcza Rosji coraz bardziej się pogarsza. Moskwa nie może sobie więc pozwolić na kolejne sankcje i myślę, że gdyby Unia przeszła do czynów, Władimir Putin bardzo szybko wycofałby się z działań ludobójczych w Syrii.

Co powinny robić polskie władze w obliczu tak wielkiej bierności państw Europy Zachodniej? Czy kluczowe jest dla nas inwestowanie w rozwój armii i zdolności obronnych?

Na pewno musimy dbać o rozwój armii, bo Władimir Putin pokazuje, że jest politykiem nieobliczalnym i stać go nawet na najbardziej radykalne działania. Powinniśmy jednak przede wszystkim pilnować tego, aby Unia Europejska i cały Zachód podjęły w końcu jakieś konkretne działania przeciwko Rosji. My sami z siebie na podjęcie takowych sobie nie możemy pozwolić, bo po prostu nie mamy takich możliwości.

Bardzo dziękuję za rozmowę