Politolog i znawca stosunków międzynarodowych z Wojskowej Akademii Technicznej wskazuje na "wojenny styl" rosyjskich bombowców i myśliwców w poruszaniu się po europejskiej przestrzeni powietrznej.

Zdaniem eksperta zaplanowane na 2 listopada przez separatystów z tzw. ługańskiej i donieckiej republik ludowych wybory będą próbą legitymizacji secesji tych dwóch obszarów suwerennej Ukrainy. Dlatego też Moskwa zapowiedziała wcześniej, że je uzna.

- Wybory są przy tym złamaniem tzw. rozejmu obowiązującego od czasu podpisania go w Mińsku podczas wrześniowego szczytu NATO. Ten rozejm jest łamany codziennie na wiele sposobów - każdego dnia toczą się przecież walki i giną ludzie. A teraz - przez wybory na kontrolowanym przez separatystów terenie - dodatkowo dojdzie do oczywistego złamania części politycznej tego rozejmu – zaznacza Kostrzewa-Zorbas.

Tymczasem wiele państw, rządów i polityków ucieka przed rzeczywistością, aby czuć się zwolnionymi z odpowiedzialności za działanie. - Takie jest stanowisko wielu państw zachodnich jak i z Europy środkowej. Po prostu udają, że nie ma problemu. Taką postawę w części - bo na szczęście nie w całości - prezentuje Unia Europejska, a w jeszcze mniejszym stopniu NATO, które spośród dużych graczy najostrzej krytykuje Rosję. Czyni to w szczególności z tego powodu, że to z polecenia Kremla, pod jego patronatem i z jego wsparciem siły separatystyczne na Ukrainie nieustannie gwałcą zawarty rozejm – mówi politolog w rozmowie z portalem Onet.pl.

- Ukraina stanie przed trudnym dylematem, czy uznać fakty i oficjalnie ogłosić, że rozejm został zerwany, a w konsekwencji podjąć walkę - tak jak wcześniej - o odzyskanie rzeczywistej władzy nad dwoma regionami, oczyszczając swoje terytorium z wojsk rosyjskich lub wspieranych przez Rosję – uważa ekspert.

Ra/Onet.pl