- Dzisiaj nie zapadły żadne decyzje. Unia Europejska nie była do nich zdolna, niemniej kontynuuje negocjacje wewnątrz swojego grona i na zewnątrz, czyli z Turcją. Polska musi pilnować swoich interesów, ale będzie to w pełni możliwe, gdy powstanie nowy rząd. - mówi portalowi Fronda.pl dr Grzegorz Kostrzewa - Zorbas. 

Karolina Zaremba, portal Fronda.pl: Niezbyt wiele możemy usłyszeć w mediach o szczycie unijnym. Oprócz wpadki premier Ewy Kopacz o granicy „węgiersko – syryjskiej”, czy kłótni Donalda Tuska z premierem Włoch, nie dowiemy się o żadnych konkretach. Czy to dlatego, że faktycznie nie padły, czy może jest coś co media po prostu przemilczały?

Dr Grzegorz Kostrzewa - Zorbas: Omawiano daleko idące propozycje pod adresem Turcji. Przez granicę turecko – grecką przepływa największy ze wszystkich strumieni imigrantów. Niektóre państwa Unii Europejskiej uważają ten problem za bardzo pilny do rozwiązania. Narazie nieduża, lecz szybko rosnąca liczba nielegalnych imigrantów próbuje przedostawać się przez granicę turecko – bułgarską, ale na jej niegdyś najłatwiejszych fragmentach do przejścia, teraz istnieje ściana z drutu żyletkowego – dużo groźniejsza od tego, co budują Węgrzy. Wiadomo jednak, że migranci przez nią się przedostają. Komentatorzy zachodni zwracali uwagę głównie na ten problem.

Posiedzenie Rady Europejskiej zostało skrócone. Planowo miało trwać dwa dni. Skrócono je prawdodobnie dlatego, że wiadomo było, że nie dojdzie do porozumienia w istotnych sprawach - w szczególności ws. pakietu propozycji przeznaczonego dla Turcji. Warto to podkreślić, ponieważ w Polsce jeszcze nikt o tym nie napisał, a w BBC informacja widnieje w widocznym miejscu.

Wiele państw unijnych chciało zaproponować dość atrakcyjny pakiet dla Turcji, jednak Turcja rząda jeszcze więcej. Częścią pakietu jest wprowadzenie systemowych ułatwień wizowych dla obywateli tureckich na wjazd na terytorium Unii Europejskiej. Jeszcze ważniejszą kwestią jest tzw. ożywienie negocjacji o wstąpieniu Turcji do UE. Przystąpienie Turcji możliwe byłoby po wielu latach. Nie jest wobec tego to coś, czym można by łatwo zmienić nastawienie i pozyskać społeczeństwo tureckie. Dodatkowo wielu Turków jest przeciwnych wstąpieniu do Unii Europejskiej. Z kolei po drugiej stronie, czyli wewnątrz Wspólnoty Europejskiej bardzo duża część członków jest przeciwna przyjęciu Turcji. Negocjacje mogłyby zakończyć się niepowodzeniem, albo gdyby doprowadziły do traktatu o przystąpieniu Turcji – odrzuceniem. Perspektywa przystąpienia Turcji do UE jest niepewna i odległa. Turcja wobec tego zarządała bardzo konkretnej rzeczy -

3 miliardów euro szybkiej pomocy na uszczelnianie granicy i opiekę nad migrantami, których z samej tylko Syrii przebywa w Turcji 2 miliony! Jest to znacząca kwota nawet dla Unii Europejskej. Państwa członkowskie nie doszły do porozumienia czy przeznaczą takie pieniądze, ani skąd je wezmą.

Przed posiedzeniem Rady Europejskiej wiadomo było, że w tej kwestii nie dojdzie do porozumienia. Uważam, że był to jeden z istotnych powodów skrócenia posiedzenie do jednego dnia i ogłoszenia dalszych negocjacje – zarówno z Turcją, jak i wewnątrz Unii.

Czy podczas tego posiedzenia pojawiła się kwestia obowiązkowych kolejnych kwot imigrantów?

Tak oraz tzw. prowadzenie całego systemu rozdziału. Pisałem o tym, skąd wziął się system zwany „algorytmem unijnym”, ale w Polsce nie obiło się zbyt dużym echem. System jest to po prostu wzięty z Niemiec. Kiedy w 1949 roku powstawała Republika Federalna Niemiec, borykała się z ogromnym problemem imigrantów. Byli to przede wszystkim Niemcy wysiedleni z innych krajów i z utraconych terytoriów III Rzeszy. Wówczas przyznano dużą część władzy i odpowiedzialności za imigrantów niemieckim Lndom. Landy wymyśliły klucz podziału, który istnieje do dzisiaj i jest co roku aktualizowany o dane statystyczne, ekonomiczne i demograficzne. Brane pod uwagę są tylko dwie zmienne – liczba ludności danego Landu i stan rozwoju jego gospodarki, który jest mierzony wpływami podatkowymi. Ten klucz stał się wzorem dla algorytmu unijnego. Dodano do niego dwie zmienne – jest liczba ludności, PKB i zamiast wpływów podatkowych - poziom bezrobocia, a także liczba już przyjętych imigrantów. Dodano te zmienne po to, by odciążyć kraje, które już przyjęły wielu imigrantów i te, które są w złej sytuacji gospodarczo – społecznej. Po próbie jednorazowego wprowadzenia zmienionego na potrzeby unijnej tego klucza, Niemcy i sojusznicy chcą wprowadzenia tego na stałe. Jednak ten niemiecki wynalazek nie pasuje zupełnie do Unii Europejskiej. Niemcy są państwem narodowym, nie ma zróżnicowania kulturowego, językowego, religijnego (tylko minimalne), jest poczucie wspólnoty narodowej i tożsamości. Nic podobnego nie ma w Unii Europejskiej. Nie ma wspólnej tożsamości europejskiej, jest zróżnicowana kulturowo, czy językowo. Niemiecki klucz nie bierze pod uwagę nic poza gospodarką i demografią. Stosowanie takiego klucza jest absurdalne i niebiezpieczne.

Jakie znaczenie dla Polski miało to posiedzenie? Czy Polska przyjęła jakieś konkretne stanowisko?

Wszyscy wiedzą, że w Polsce wkrótce z wysokim prawdopobieństwem nastąpi zmiana władzy, co oznacza tymczasowość każdego polskiego stanowiska. Reszta Unii Europejskiej liczy się z nim w małym stopniu. Trudno jest teraz mówić o wpływie Polski na sytuację, a z drugiej strony byłoby groźnie gdyby zapadły jakieś decyzje wbrew polskim interesom. Dzisiaj nie zapadły żadne decyzje. Unia Europejska nie była do nich zdolna, niemniej kontynuuje negocjacje wewnątrz swojego grona i na zewnątrz, czyli z Turcją. Polska musi pilnować swoich interesów, ale będzie to w pełni możliwe, gdy powstanie nowy rząd.