Portal Fronda.pl: Czy reakcja Polski wobec uchodźców powinna być taka jak reakcja Węgier?

Dr Grzegorz Kostrzewa - Zobras*: Węgry reagują na kilka sposobów. Polityka węgierska jest w zupełnej rozsypce. Najpierw było to długie tolerowanie stosunkowo niedużego strumienia „nieregularnych imigrantów”. Używam sformułowania „nieregularni imigranci”, ponieważ część z nich ma prawo do przybywania do państw Unii Europejskiej, część nie – nie da się wobec tego nazwać ich wszystkich nielegalnymi imigrantami. Nie można również nazwać ich uchodźcami, mającymi prawa uchodźcy gwarantowane przez prawo międzynarodowe uniwersalne, w szczególności Konwencję ONZ, prawo UE i prawo państw członkowskich Unii.

Mniejszość „nieregularnych imigrantów” ma prawa uchodźców, ale większość są to migranci ekonomiczni, którzy nie mają żadnych praw. Nie są nawet uchodźcami wojennymi, ponieważ znaczna ich część pochodzi z regionów, gdzie nie ma zagrożenia wojennego. Wobec powyższego stosuję termin „nieregularni imigranci”, nieregularni – ponieważ przyjeżdżają bez wiz, przekraczają granicę przeskakując przez płot, czy przepływając przez morze.

Jak wygląda polityka Węgier wobec „nieregularnych imigrantów”?

Na początku Węgry bardzo długo były bezczynne. Choć w ubiegłym roku już były symptomy, to zjawisko tsunami imigrantów dosięgło Węgry wiosną tego roku. Nagle Węgry ogłosiły, że zbudują mur wzdłuż granicy z Serbią. Oprócz muru podjęto inne możliwe środki: kontrole graniczne z użyciem nie tylko policji granicznej, ale i wojska. Bardzo szybko okazało się, że to nie była polityka „na poważnie”, a jedynie słowa i gesty. Węgierski mur w dniu, w którym miał być ukończony i zapewnić szczelną izolację od Serbii, składał się na większości długości z kilku zwojów drutu położonych luźno na ziemi, a na części długości nie było nawet tego. Tsunami imigrantów przedostaje się swobodnie na Węgry.

Gdy masowy strumień imigrantów dotarł do Budapesztu zamierzał skorzystać z najbezpieczniejszego środka transportu, czyli pociągów. (zwłaszcza w kontekście tego, co zdarzyło się choćby w samochodzie - „lodówce”) Z dworca głównego w Budapeszcie tłum chciał przedostać się do Niemiec. W związku z tym władze węgierskie postanowiły chwilowo zamknąć tę komunikację. Zamiast muru na granicy, który został praktycznie ośmieszony, wyrosły kordony policji wokół wejść na dworzec w Budapeszcie. Jak przewidziałem już w swoich publikacjach, Węgrzy uświadomili sobie, że pod każdym względem lepszym rozwiązaniem jest robić to samo, co inne kraje bałkańskie, tzn. wspomóc temu tsunami osiągnąć Niemcy, Szwecję i inne państwa Północno – Zachodniej Europy. Wobec tego, zniknęła policja i służby - pozwolono im wyruszyć.

Dla tsunami imigrantów tzw. pierwszym krajem bezpiecznym jest Grecja, więc z punktu widzenia prawnego – tam powinni zwrócić się o azyl. Przekroczenie kolejnej granicy oznacza złamanie prawa Unii Europejskiej, ONZ i poszczególnych krajów. Węgrzy mieli wobec tego prawo zatrzymywać „nieregularnych imigrantów” na peronach, jednak pozostaje pytanie – po co. Szybszym i tańszym rozwiązaniem jest umożliwienie im dalszy wyjazd.

Kolejne próby zatrzymania zaczęły się w Wiedniu. Sceny z Budapesztu przeniosły się do Wiednia, ale oczywiście nie zniknęły, gdyż uchodźców jest z każdą godziną coraz więcej.

Jak można oceniać i czy naśladować politykę węgierską?

Należałoby odpowiedzieć pytaniem na pytanie – którą politykę węgierską?

Którą można naśladować, czy tą wewnętrzną, stworzoną w celu propagandowym Viktora Orbana, czy tą, której celem jest pozbycie się problemu, czyli pozwolenie imigrantom na wyjazd do bogatszych krajów Europy Zachodniej?

Najlepiej naśladując wcześniejszej przyjętą politykę Serbii, Macedonii, Grecji i Turcji. Każdy z tych krajów po okresie prób zatrzymywania tsunami, zmienił politykę nie tylko na przepuszczanie, ale na wspomaganie jak najszybszego tranzytu. Nie patrząc na żadne dokumenty!

Czyli największe problemy będą mieć Niemcy...

Nie tylko, bo przecież jeszcze państwa Europy Północno – Zachodniej, Szwecja, Dania, Holandia, Belgia i Wielka Brytania.

Czy wobec tego kraje, do których trafi tsunami imigrantów będą mogły narzucić innym państwom, żeby te osoby przyjęły?

Mogłyby próbować. Według prawa międzynarodowego, a w tym przypadku prawa Unii Europejskiej to kraj, do którego „nieregularny imigrant” dotarł najpierw, powinien przyjąć go z powrotem z głębi terytorium UE. To prawo egzekwowane jest tylko wybiórczo i w małej skali. Ostatnio Niemcy jednostronnie oświadczyły, że nie będą stosować tego prawa wobec uchodźców z Syrii. Trzeba jednak zaznaczyć, że bardzo wielu imigrantów celowo nie ma przy sobie dokumentów. Trudno jest wobec tego sprawdzić, czy te osoby są z Syrii, czy z Iraku, czy z innego państwa. Ta jednostronna zmiana polityki Niemiec przypieczętowuje praktyczne odstąpienie Unii Europejskiej od stosowania zasady ponownego przyjęcia.

Podsumowując, „nieregularni imigranci” raczej zostaną w bogatszych krajach Europy...

Większość tak, ale nie wszyscy.

Rozmawiała Karolina Zaremba

*Dr Grzegorz Kostrzewa - Zobras - publicysta tygodnika "wSieci" i portalu wpolityce.pl, polski politolog, dziennikarz, dyplomata i samorządowiec.


<<< MUSISZ TO PRZECZYTAĆ! JAK BÓG SZUKA CZŁOWIEKA i PO CO? >>>


<<< KONIECZNIE PRZECZYTAJ! O DUSZACH ZMARŁYCH KTÓRE SIĘ Z NAMI SPOTYKAJĄ! PO CO? >>>