Fronda.pl: Co Pani sądzi o trwającym kryzysie parlamentarnym? Można o czymś takim mówić obecnie?

Dorota Kania, Gazeta Polska: Przede wszystkim, według mnie nie ma żadnego kryzysu parlamentarnego. Mówienie o kryzysie to nakręcanie spirali konfliktu. Przez kilka dni na portalu na portalu Onet.pl, którego właścicielem jest Axel Springer, wisiał ogromny tytuł „Kryzys Parlamentarny”. Gdyby faktycznie istniał kryzys parlamentarny, to państwo by nie działało.

Co zatem jest powodem ostatnich działań opozycji?

W tej chwili mamy silne działania, aby za wszelką cenę doprowadzić do upadku rządu Beaty Szydło. Chcę zwrócić uwagę, że to było przygotowane od dawna. Biorąc pod uwagę działalność w Internecie różnego rodzaju grupek sprzyjających KOD-owi, albo wręcz jego członków, można było zaobserwować działania zmierzające do zdyskredytowania obecnego rządu. KOD-owcom, UB-ekom i mediom im sprzyjającym nie podoba się, że władzę zdobyli w demokratycznych wyborach konserwatyści, wyznający wartości chrześcijańskie. Nieprzygotowany wcześniej, ale spontaniczny marsz jaki odbył się po tym co stało się w piątek, kiedy do Warszawy przyjechało kilka tysięcy osób z klubów „Gazety Polskiej”, pokazuje, że to nie jest tak, iż KOD ma duże poparcie. KOD ma poparcie grupy, która straciła przywileje, żyła sobie w państwie, cytując klasyka: „istniejącym tylko teoretycznie”. Ma także poparcie byłych SB-eków, czyli służb specjalnych. Służby specjalne PRL przez całe lata czuły się właścicielami III RP, a teraz tę władzę straciły. Dlatego mamy do czynienia z tak histerycznym oporem.

Czy podnoszenie sprawy wolności mediów i blokowanie Sali sejmowej wpisuje się w poprzednie działania opozycji?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, przypomnę o artykule jaki „Gazeta Polska Codziennie” napisała wczoraj o p. pośle Nowoczesnej Misiło. To poseł, który 10 lat temu jako samorządowiec doprowadził do skazania dziennikarza Andrzeja Marka, który został skazany na karę więzienia. Ten poseł dzisiaj w sposób bezczelny mówi o wolności mediów. Skrupulatni w przypominaniu tego, co działo się za czasów rządów PO są zresztą internauci. Pamiętamy o przeszukaniach dziennikarzy „Wprost”, sama byłam przeszukiwana, mamy listę dziennikarzy inwigilowanych za czasów PO. Była też sprawa inwigilowania dziennikarzy za czasów rządów PO przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. Była to akcja o kryptonimie „Rodzina”, o której sama pisałam i ujawniałam szczegóły tej operacji. Gdzie była wtedy Unia Europejska? Gdzie były media? Gdzie była Agora? Mało tego, nie tylko, że się o tym nie mówiło, ale była wręcz nagonka na ludzi, którzy mówili o inwigilowaniu i mówię o tym z własnego doświadczenia.

Hasła walki o wolne media i demokrację to retoryka, która przekona dziś Polaków?

Owoływanie się do haseł wolności słowa przypomina mi to co mówił Jerzy Urban o latach 80. Mówiąc o seansach nienawiści, mówił to bezpośrednio w stosunku do bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Tak naprawdę była to pewnego rodzaju projekcja i przenoszenie chociażby na ks. Jerzego tego, co robiła bezpieka. To oni uprawiali seanse nienawiści wobec polskich obywateli. Teraz, gdy mówi się o łamaniu demokracji, próbuje się zakrzyczeć to co robiło się samemu wcześniej. To okłamywanie społeczeństwa, że dzieje się coś złego. Proszę zauważyć, że zwykli ludzie, często młodzi ludzie mają już tego dość i przypominam przykład ostatniej kontrdemonstracji wobec organizowanej manifestacji przez KOD w Głogowie. Młodzi ludzie po prostu wyśmiali KOD i nie wierzą ani im, ani bezpiece. Młodzi ludzie wiedzą, że SB-ecja i cały ten system nie jest pokrzywdzony i nie chcą tego, czego oczekuje PO i KOD.

Ostatnie wydarzenia to kontynuacja programu Grzegorza Schetyny o zaangażowaniu ulicy i zagranicy?

Na pewno liczą na zaangażowanie i ulicy i zagranicy. Chciałabym jednak przypomnieć choćby sprawę posłanki Scheuring-Wielgus, która ma dwoje dzieci, a zapowiedziała, że będzie siedziała w Sejmie do stycznia. Nie ma takiej sytuacji, ani potrzeby, co wymagałoby okupacji sali sejmowej. To oczywiście jest konsekwentna polityka Grzegorza Schetyny. Schetyna jednak zapomina, że ludzie nie mają krótkiej pamięci. Ludzie pamiętają przemówienie prezydenta Komorowskiego, który mówił w 2012 roku w stosunku do demonstracji, że to skandal, wymagający interwencji policji. Pokazuje to też jakimi manipulacjami posługują się PO i Nowoczesna. Zarówno Schetyna jak i Petru będą dążyli do tego, żeby zdestabilizować rząd Beaty Szydło.

Istnieją jakieś granice, których przeciwnicy rządu nie przekroczą?

Myślę, że trzeba być przygotowanym na wszelkie metody. Sytuacja z piątku pokazała, że nie ma już żadnych granic. W tej walce nie ma po stronie opozycji gentlemanów. To są ludzie pozbawieni wszelkich zasad i trzeba mieć tego świadomość.

Dziękujemy za rozmowę.