Tomasz Wandas, Fronda.pl: Co uważa Pani Redaktor o przesłuchaniu przez komisję ds. afery Amber Gold, prokurator Kijanko? Czy zachowanie zeznającej było autentyczne, czy po prostu była to gra?

Dorota Kania, redaktor naczelna TV Republika: Mimo tego, że pani Kijanko nic nie powiedziała, dała nam wiele informacji.

To znaczy?

Przede wszystkim mogliśmy się dowiedzieć, w jaki sposób prokuratura podchodziła do Amber Gold. Marcin P. był traktowany ulgowo, mimo iż inni obywatele – choć popełniali znacznie mniejsze wykroczenia – byli przez prokuraturę ścigani.

Pani prokurator prawie niczego nie pamięta…

Zasłanianie się niepamięcią przez panią Kijanko było bardzo wygodne, oczywiste jest, że nikt nie może zmusić człowieka do powiedzenia tego, czego nie pamięta.

A argument, że „sprawa mnie przerosła”?

Mówienie, iż sprawa ją przerosła, jest o tyle ciekawe, że pani prokurator Kijanko nie jest osobą młodą, bez doświadczenia, która dopiero co przyszła na staż, tylko jest prokuratorem z - bodajże - dwudziestoletnim doświadczeniem.

Jej przesłuchanie pokazuje kolejny segment sprawy Amber Gold.

Czyli?

Sprawa ta od początku była kierowana na takie tory, aby nie zaszkodzić Marcinowi P.

Czy pani Kijanko otrzymywała polecenia „z góry”?

Teraz oczywiście jest za wcześnie, aby to stwierdzić. Natomiast jedno jest pewne, to zaniechanie doprowadziło do gigantycznego rozwoju afery Amber Gold.

Pojawia się pytanie, na jakim etapie weszły służby? To, że były one obecne, nie ulega żadnej wątpliwości. Specjaliści do służb specjalnych, byli funkcjonariusze mówią wprost, że Amber Gold miało ochronę służb.

Zeznania świadków są różne, wręcz sprzeczne z sobą. Poseł Suski twierdzi, że dobrze byłoby doprowadzić do konfrontacji zeznających. Czy myśli Pani redaktor, że byłby to dobry pomysł?

Myślę, że konfrontacja prędzej czy później jest nieunikniona. Najpierw trzeba jednak przesłuchać wszystkich świadków – to jest najciekawsze, gdyż „im dalej w las, tym więcej drzew”. Kolejne przesłuchania pokazują kolejne odsłony, nawet przesłuchania takie jak to, o którym rozmawiamy.

Jestem przekonana, że będzie trzeba doprowadzić nie do jednej konfrontacji, ale co najmniej do kilku, ponieważ już teraz na tym etapie jest wiele zeznań wzajemnie się wykluczających, a przesłuchań przed nami jeszcze wiele.

Poseł Brejza, twierdzi, że pieniądze na Amber Gold pochodziły ze SKOK-ów. Mówi, że ma na to dokumenty. Co Pani na to?

Jeżeli ktokolwiek ma jakieś dokumenty, to niech je pokaże, jeśli nie chce tego zrobić, to niech w ogóle o tym nie mówi. Jak na razie jego słowa wyglądają mi na pewnego rodzaju grę. Ja uważam, że w sytuacji w której wytacza tak ciężkie oskarżenia, powinien przedstawić na to dowody. Jeżeli jest to natomiast tylko „zabieg pijarowski”, to nie wyobrażam sobie, aby sprawa nie została skierowana na drogę sądową.

Jeżeli natomiast nie może ich odtajnić?

Jest komisja śledcza, która ma prawo odtajnić potrzebne materiały. Dlaczego nie pokazał ich komisji? To ona po ich przejrzeniu ma moc decyzji, co dalej należałoby z tymi dokumentami zrobić.

Czyli najprawdopodobniej jest to bubel?

Tego nie wiem. Podkreślam natomiast, że jeżeli poseł Brejza ma jakiekolwiek dokumenty potwierdzające, to powinien jest natychmiast zaprezentować, jeśli jest to natomiast „fantasmagoria”, sprawa powinna natychmiast trafić do sądu.

Dziękuję za rozmowę.