Według Ludwika Dorna PiS musi nastawić się na ostrą, bezpardonową walkę z PSL. Partia rządząca powinna wręcz ,,pożreć'' ludowców, bo to zapewni jej samodzielną większość po wyborach w 2019 roku. Jeżeli tak się nie stanie, z tą większością może być kłopot, mówi były ,,trzeci bliźniak'' w rozmowie z ,,Gazetą Wyborczą''.

,,Doprowadzenie do tego, by PSL nie przekroczył 5-proc. progu w wyborach parlamentarnych, to być albo nie być dla PiS. Bez tego większości bezwzględnej mieć nie będzie'' - powiedział Dorn.

,,Trzeba stworzyć z ludowców przystawkę, a potem ją pożreć. Cała rzecz rozgrywa się nie o zwroty preferencji wyborczych dużych grup elektoratu, nie o 5-7 proc., tylko 3 proc. Wystarczy, że PiS o tyle zwiększy swój elektorat, by móc w kolejnej kadencji samodzielnie rządzić'' - podkreślił.

Jak wskazał Dorn, jeżeli do Sejmu wejdą i SLD i PSL, to PiS może mieć poważny problem z samodzielną większością. Ale unieszkodliwiając PSL, zwycięstwo zostanie zapewnione. Były polityk przypomniał, że tak już było w roku 2006. Wówczas powstało Stronnictwo Piast - kierowali nim Janusz Wojciechowski oraz Zbigniew Kuźmiuk, a więc byli prezes i wiceprezes PSL. PiS według Dorna może teraz wykorzystać ten sam scenariusz.

Jego zdaniem najlepiej byłoby dla PiS, gdyby do Sejmu nie weszło ani PSL, ani Kukiz'15 - wówczas partia rządząca mogłaby mieć największą siłę sejmową.

Dorn zauważył ponadto, że Koalicja Obywatelska nieco odwojowała swoje straty w większych miastach, ale wybory pokazały, że w ,,niższej klasie średniej i ludowej'' wręcz straciła. Tymczasem jeżeli na tym odcinku opozycja się nie wzmocni, to PiS nie pokona, uważa Dorn.

mod/wyborcza.pl