Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Panie Pośle, rozmawiam z Panem krótko po głosowaniu nad obywatelskimi projektami ustawy aborcyjnej. Śledziłam głosowania w Sejmie i wiem, że lewicowy projekt „Ratujmy Kobiety” został odrzucony, zaś projekt „Stop Aborcji”- skierowany do dalszego czytania.

Dominik Tarczyński, poseł PiS: Myślę, że dzisiejszy dzień możemy nazwać wygraną pierwszej bitwy w wojnie o życie nienarodzonych. Bitwa wygrana- odrzuciliśmy szkodliwy projekt liberalizacji aborcji, poparliśmy wniosek zakazujący aborcji, który trafił do komisji, więc sprawa nie jest jeszcze przesądzona, bo po pracach komisji czeka nas jeszcze głosowanie na sali plenarnej. Wierzę jednak, że ustawa wejdzie w życie i w końcu, po tylu latach, grupa parlamentarzystów odważy się wreszcie powiedzieć, że nienarodzone dzieci nie mogą być mordowane. Wygraliśmy więc potężną bitwę. Cieszę się, że tak się stało, nie mieliśmy dyscypliny klubowej, każdy decydował w swoim sumieniu, jak chce głosować. 230 posłów poparło projekt zakazujący aborcji, ponad 250 sprzeciwiło się projektowi liberalizującemu, poparliśmy również wniosek posła Klawitera, aby pracować nad ustawą o in vitro. Mieliśmy więc dziś w Sejmie bardzo dobry dzień, dzień życia.

Obecnie, od 1993 r. obowiązuje tzw. kompromis aborcyjny, czyli zakaz aborcji z wyłączeniem trzech trudnych przypadków. Jednak obie strony sporu zgodnie twierdzą, że obecne prawo aborcyjne nie jest żadnym „kompromisem”. Jaka jest Pana opinia w tej sprawie?

Przy każdej okazji powtarzam, że nie możemy mówić o kompromisie w kwestii mordowania dzieci. Dziecko albo jest mordowane, albo nie. Przepisy, które obowiązują od 1993 r. sprawiły, że chociażby w ubiegłym roku 996 dzieci zostało zamordowanych z pobudek eugenicznych- wykryto u nich zespół Downa. Tylko jedno z zamordowanych w ten sposób dzieci było poczęte przez czyn zabroniony. Nie mamy tu do czynienia z kompromisem, tę ustawę po prostu wykorzystywano do mordowania dzieci. Mam nadzieję, że wkrótce to się zmieni.

Kiedy obserwuję np. dyskusje na portalach społecznościowych, zauważam, że kiedy mężczyzna chce zaostrzenia prawa aborcyjnego, natychmiast spotyka się z jednym kontrargumentem: nie rozumie kobiet, jest mężczyzną, nie ma prawa się na ten temat wypowiadać. Inaczej rzecz ma się, gdy mężczyzna opowie się za utrzymaniem obecnego prawa lub jego liberalizacją. Wtedy to jak najbardziej cenny głos. Inicjatorzy i zwolennicy projektu „Ratujmy kobiety” często podkreślają, że to przede wszystkim sprawa kobiet, nie mężczyzn czy np. osób duchownych

W takim razie nie jest sprawą mężczyzny zabicie człowieka, przejeżdżając go celowo na czerwonym świetle? Albo morderstwo przez wbicie człowiekowi noża w plecy. To nie jest jego wolna decyzja, jego wolna wola, gdyż ten czyn jest objęty sankcjami prawnymi. Nie wolno dokonywać mordu, niezależnie czy jest to aborcja, zabójstwo, postrzelenie czy wypadek samochodowy spowodowany celowy. Morderstwo jest zawsze morderstwem i nie można używać słów, które mają przyciemnić cel, którego bronimy.

Wobec tego każdy, niezależnie od płci, zawodu, grupy społecznej itp., może i powinien odważnie wypowiadać się w obronie życia?

Myślę, że najprostszym podsumowaniem dzisiejszego dnia jest wynik głosowania. W demokratycznych wyborach Polacy wybrali swoich przedstawicieli, a ci przedstawiciele narodu powiedzieli dziś, czego naród oczekuje. I myślę, że kwintesencją tego dnia jest fakt, że większość zdecydowała, jak podpowiedziało jej sumienie: trzeba to zmienić, albo teraz, albo nigdy.