Istnieje podejrzenie, że Rosjanie mogli sfałszować dokumentację medyczną ok. 50 osób, które zginęły w katastrofie TU-154M w 2010 roku.

Jak informuje "Nasz Dziennik", Rosjanie mogli sfałszować dokumentację medyczną nawet ponad 50 ofiar katastrofy smoleńskiej. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie, ale Moskwa od ponad roku nie odpowiada na wnioski o pomoc prawną kierowane przez stronę polską.

"Obecnie postępowanie dotyczy ewentualnego poświadczenia nieprawdy w dokumentacji medycznej z sekcji zwłok ponad 50 ofiar katastrofy smoleńskiej" – powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prokurator Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dodał, że śledczy czekają jeszcze na materiały z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Postęp śledztwa blokuje jednak brak realizacji wniosku o pomoc prawną. Mimo że polscy śledczy skierowali pismo ponad rok temu, do tej pory nie otrzymali odpowiedzi – podkreśla "Nasz Dziennik".  

"Pomoc prawna ma polegać na przesłuchaniu w charakterze świadków 25 rosyjskich biegłych, którzy w dniu 11 kwietnia 2010 r. wykonali sekcję zwłok 29 ofiar katastrofy smoleńskiej. Wniosek ten nie został zrealizowany" – informuje prokuratur Nowak, dodając, że "sprawa pozostaje zawieszona".

Błędy w dokumentacji medycznej, którą sporządzili Rosjanie, wyszły na jaw m.in. po ekshumacji ciała Zbigniewa Wassermana. W 2011 r. media informowały, że tylko od 7 do 10 proc. rosyjskiego protokołu z sekcji zwłok posła PiS zgadzało się ze wstępnymi wynikami po ekshumacji i sekcji wykonanej przez polskich ekspertów. Te same były jedynie dane osobowe i podstawowe obrażenia. 

Katastrofa smoleńska została uznana przez polski Sejm za największą powojenną tragedię Polski. 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie rządowego Tu-154M zginął prezydent RP Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią oraz najważniejsi dowódcy Sił Zbrojnych, elity polityczne i duchowe narodu. Delegacja leciała do Rosji na uroczystości rocznicy zbrodni katyńskiej.

emde/telewizjarepublika.pl