O. Tadeusz Rydzyk miał do niedzieli zapłacić 3,5 tys. zł grzywny oraz 1 tys. zł opłat i wydatków poniesionych w jego sprawie. Ponieważ tego nie zrobił, wyegzekwowaniem należności powinien teraz zająć się komornik. Nie stanie się tak, bo zablokował go pełnomocnik redemptorysty, składając w piątek wniosek o odroczenie płatności należności. Na jak długo? Do czasu rozstrzygnięcia przez Trybunał Konstytucyjny, czy przepisy o zbiórkach publicznych, jakie złamał o. Rydzyk, są zgodne z ustawą zasadniczą.
Obrońca o. Rydzyka już raz podnosił ten argument podczas apelacji, wnosząc o odroczenie wydania wyroku. Toruński sąd odwoławczy stwierdził wtedy, że nie ma potrzeby badania tej kwestii przez TK.
W uzasadnieniu wniosku o odroczenie płatności grzywny i kosztów jest też drugi argument: duchowny potrzebuje czasu na zebranie wymaganej sumy.
O tym, czy go dostanie, zdecyduje sąd, któremu przepisy nakazują "niezwłocznie" odnieść się do prośby redemptorysty. W praktyce może to zająć nawet kilka tygodni.
Prawomocny wyrok skazujący o. Rydzyka na grzywnę zapadł 17 czerwca br. Sąd ukarał go za to, że w 2009 r. prowadził publiczną zbiórkę pieniędzy na Telewizję Trwam, Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej oraz odwierty geotermalne w Toruniu, nie mając na to zgody Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
eMBe/GazetaToruń