Słowa zawarte przez prezydenta Andrzeja Dudę w liście sierowanym do króla Hiszpanii po ostatnich zamachach były zaskakujące. Podczas gdy wszyscy spodziewali się, że głowa państwa podkreśli zagrożenie terrorystyczne, z jakim musi mierzyć się Europa, prezydent nawiązywał do wagi idei toleracji.

"Nigdy nie ugniemy się pod wpływem działań tchórzliwych zamachowców. Ważne jest umacnianie fundamentów tolerancji europejskich społeczeństw" - pisał prezydent Duda w liście do hiszpańskiego monarchy.

"Niestety, po raz kolejny, zaślepieni nienawiścią do zachodnich wartości zamachowcy postanowili zaatakować niewinnych i bezbronnych ludzi. Te straszliwe wydarzenia przypominają o potrzebie bliskiej współpracy w prowadzeniu zdecydowanej walki z terroryzmem i agresją" - dodawał Duda.

Czy słowa prezydenta podkreślającego ideę toleracji to tylko dyplomatyczna strategia i podkreślenie "wartości" ważnych dla krajów Zachodu? Jeśli tak, to czy warto podkreślać wagę idei, które źle pojmowane doprowadziły do rozprzestrzenia się na naszym kontynencie islamu?

Może jest inaczej i prezydent chciał przekazać, że "fundamenty tolerancji europejskich społeczeństw" płyną nie z ducha postmodernizmu, ale z cywilizacji chrześcijańskiej będącej podstawą naszej kultury? Jeśli tak, nie zostało to dość wyraźnie zaznaczone, toteż teza jest karkołomna.

A może to kolejny przykład zaznaczania odrębności od swojego obozu politycznego?

Co do jednego nie ma wątpliwości - te słowa głowy państwa są zaskakujące i budzą wiele wątpliwości.

nd