Amerykańskie koncerny widzą ogromne możliwości ekspansji na polu polskich źródeł energii niekonwencjonalnej – czytamy w depeszy. Co ciekawe, znacznie więcej entuzjazmu do łupków mieli w 2009 roku biznesmeni z USA niż polski rząd. „Podczas gdy światowe koncerny są optymistycznie nastawione, rząd oraz lokalne energetyczne koncerny pozostają obojętne, utrzymując, że niska przepuszczalność skał, w których ukryty jest gaz łupkowy, uczyni wydobycie nieopłacalnym” – analizują dyplomaci.

Obojętność Polaków frustrowała Amerykanów. Polskie prawo daje pierwszeństwo przy ubieganiu się o licencje wydobywcze temu, kto pierwszy udokumentuje odkryte źródła. Firmy z USA ustawiły się w kolejce po licencje na badania geologiczne. Zdecydowały się również na otwarcie lokalnych przedstawicielstw (jak Marathon czy Exxon).

 

Z depeszy wynika, że polski rząd nie traktuje gazu łupkowego jako realnego przedsięwzięcia. Wytykany jest brak wzmianki o gazie łupkowym w krajowej strategii energetycznej. Świadczyć o tym mają również niskie stawki opłat licencyjnych. Podczas gdy w USA koncerny muszą oddać nawet 20 proc. przychodu z wydobycia gazu za prawo do eksploatacji, to w Polsce wskaźnik ten wynosi zaledwie od 1 do 2,5 proc.

Przedstawiciele koncernów energetycznych – Maraton, Chevron, Conoco-Philips, Exxon oraz FX Energy – zapewniali także, że zasoby gazu łupkowego są na tyle obfite, że za kilka lat Polska nie tylko całkowicie odejdzie od kupna surowca z Rosji, lecz i sama stanie się eksporterem. Wówczas zintegrowanie systemu przesyłowego w Europie poprzez budowę interkonektorów gazowych będzie dla Polski priorytetem. Gazowa samowystarczalność to także alternatywa wobec polityki unijnej promującej redukcję emisji CO2 (budowa elektrowni gazowych).

 

Na przeszkodzie łupkom – zdaniem Amerykanów – może stanąć dyktat państwowych firm, takich jak PGNiG oraz Gazsystem, zarządzających przesyłem gazu w Polsce. To właśnie od tych koncernów będzie zależał ruch wydobytego gazu. Zniweczyć amerykańskie inwestycje w gaz łupkowy mogą także lokalne społeczności i drobni właściciele ziemscy. „W przeszłości obserwowano ciężkie negocjacje co do użytku gruntu, które zakłócały rozwój infrastruktury drogowej w kraju” – napisano w dokumencie.

 

To nie jest byle przeciek. Obiegowe powiedzenie, że rząd Tuska "nic nie robi" w świetle tych dokumentów nabiera nowego znaczenia. Właściwie te dokumenty potwierdzają, że do poszukiwań i wydobycia gazu z łupków udało sie doprowadzić dzięki naciskowi biznesu i opinii publicznej, a wbrew rządowi. Wicepremier Pawlak, ten sam człowiek, który podpisał w zeszłym roku niekorzystną dla Polski umowę gazową z Rosją, jeszcze niedawno pohukiwał, że gaz łupkowy może być tylko mirażem rozwoju. Czym teraz PR-owcy premiera przykryją tę aferę?

 

PSaw/Dziennik.pl