Joanna Tokarska-Bakir zamieściła w Gazecie Wyborczej tekst "Żyd z pieniążkiem podbija Polskę", w którym zastanawia się nad przyczynami popularności obrazków i figurek Żydów liczących pieniądze lub trzymających w dłoni monetę, albo sakiewkę, a kupowanych i umieszczanych w biurach, sklepach i domach "na szczęście w interesach".


 

W konkluzji swojego tekstu autorka odwołuje się do koncepcji "późniejszego posłuszeństwa" sformułowanej przez Zygmunta Freuda. W myśl tej koncepcji, sumienie jest produktem poczucia winy za popełnioną wspólnie zbrodnię ("Jego źródłem jest mord założycielski, którego na przywódcy hordy pierwotnej dopuścili się jego zbuntowani synowie"), czyli - mówiąc wprost - według autorki obrazek Żyda z monetami, to odpowiednik totemu reprezentującego Żyda, któremu wyrządzona została przez polską zbiorowość krzywda, a głęxxbszy sens zjawiska  można zinterpretować w ten sposób: "Jakkolwiek szalona może się to wydawać optyka, pozwala ona ujrzeć groteskowe praktyki  Polaków w innym, mniej irracjonalnym świetle. <<Żyd z pieniążkiem>> chroniący polski dom, z którego go wypędzono, byłby w tym ujęciu koślawym znakiem inicjacji moralnej, do której przygotowywać się może, jak potrafi, polska świadomość zbiorowa."

Joanna Tokarska-Bakir jest antropologiem kultury.

Antropologia kultury to dziedzina nauki bardzo odległa od nauk ścisłych.

Jest to dziedzina wiedzy w szczególnie intensywny sposób podległa myśleniu eseistycznemu, gdzie nie ma definitywnej prawdy i nieprawdy (do prawdy można się jedynie zbliżać), ale gdzie liczy się przede wszystkim błyskotliwy pomysł, pozwalający na dostrzeżenie związków i zależności obecnych w kulturze, do których nie mamy innych narzędzi badań, niż obserwacja, wyobraźnia i inteligencja.

Czasami jednak błyskotliwe pomysły wyrastają rzeczywiście z "szalonej optyki" i prowadzą do szaleńczych wniosków. Przecież właśnie Zygmunt Freud na swojej koncepcji, do której odwołuje się autorka, zbudował pomysł, że Mojżesz został ... zamordowany przez Żydów (Der Mann Moses und die monotheistische Religion, 1939).

Spróbujmy spojrzeć na sprawę nieco mniej błyskotliwie. Może uda się zbliżyć  trochę bardziej do prawdy?

Istnieje odwieczny stereotyp "Żyda-bogacza", "Żyda-bankiera", "Żyda-Rotszylda". Nie przeszkadza temu stereotypowi fakt, że ogromna część populacji żydowskiej w przedwojennej Polsce, to była biedota, bo nie zapominamy o żydowskich prawnikach, lekarzach, kupcach, biznesmenach.

Stereotyp ten bywał wprzęgany nie raz w antysemicką kampanię "walki ekonomicznej", a jego funkcjonowanie umożliwiały zawsze dwa przeciwstawne uczucia, które wyrażał: ukrywany podziw i  nieukrywaną zazdrość. Ma on na swoim sumieniu dyskryminację i przemoc, bo "walka ekonomiczna" często oznaczała  numerus clausus, numerus nullus, a także fizyczne prześladowania.

Ów stereotyp nigdy nie umarł, bo rzeczywistość potwierdza wciąż jego zasadność. Prawdziwe bowiem w tym stereotypie jest to, że wielu Żydów odnosiło i odnosi - także jako zbiorowość - imponujące sukcesy finansowe w swojej działalności; nieprawdziwe jest z kolei to, co sugeruje on w podtekście: chciwość i nieuczciwe postępowanie przy założeniu, że dotyczy ono każdego Żyda.

Prawdę zawartą w nim łatwo udowodnić. Żydzi – jako mniejszość etniczna, są wykształceni, wpływowi i bogaci. Wystarczą statystyki.

Oto kilka danych dotyczących największej obecnie populacji żydowskiej na świecie poza Izraelem:

Przeciętny dochód rodziny żydowskiej w USA według spisu powszechnego wynosił w roku 2000 ponad 50 tysięcy dolarów, co czyni mniejszość żydowską najlepiej zarabiająca ze wszystkich grup etnicznych w USA.

Jeszcze wyraźniej widać to, gdy przyjmie się kryteria religijne, a nie jedynie etniczne: religijni Żydzi zajmują zdecydowanie pierwsze miejsce w poziomie dochodów na rodzinę: aż 46% religijnych rodzin żydowskich ma dochody roczne ponad 100 tysięcy dolarów (w tym Żydzi związani religijnie z judaizmem reformowanym - 55%), w porównaniu do 19% w ogólnej populacji. Następna grupą są wyznawcy hinduizmu, ale dość daleko w tyle, z wynikiem 43%.

Wysokie dochody nie biorą się z przypadku. Decydujące jest oczywiście wykształcenie.

I oto aż 24% Żydów powyżej 18 roku życia ma pełne wykształcenie wyższe (podczas gdy nie-Żydów - 5%), a 55% - licencjat (nie-Żydów - 28%).

Stanowiąc poniżej 3% ogólnej populacji, Żydzi są dominującą grupą etniczną na amerykańskich uniwersytetach: już pod koniec XX wieku przekraczali o 230% proporcję obecności na studiach medycznych w porównaniu z udziałem w populacji, na  studiach prawniczych - o 265%, dentystycznych - o 300%. W konsekwencji, z amerykańskich zdobywców Nagrody Nobla 37% stanowią Żydzi amerykańscy (co stanowi 15 razy więcej niż Żydów w ogólnej populacji).

I wreszcie jeszcze jeden znaczący fakt: podczas gdy Żydzi - jak już podkreślałem - to zaledwie około 2.5% populacji w Stanach, zajmują oni aż 7.7% stanowisk w zarządach amerykańskich korporacji.

Nic więc dziwnego, że badania "indeksu dobrobytu" (Gallup-Healthways Well-Being Index) stawiają Żydów zdecydowanie na pierwszym miejscu ze wszystkich grup religijnych w USA (na drugim są mormoni), jako odnoszących sukcesy ekonomiczne, zawodowe i tworzących najbardziej stabilne rodziny.

Te statystyki nie są – rzecz jasna -  wiedzą powszechną, zwłaszcza w Polsce, ale jest powszechna ogólna świadomość sukcesu Żydów.

Polska, po prawie pół wieku tzw. "realnego socjalizmu", wkroczyła przed dwudziestu laty w kapitalizm. Kapitalizm to zarabianie pieniędzy. Nigdy w historii Polski nie było tak intensywnego zarabiania pieniędzy przez tak wielu. To kluczowa sprawa. I wymaga zmiany świadomości. Zarabianie pieniędzy jest od dwóch dziesięcioleci wartością, wręcz cnotą. Złota moneta, sakiewka wypełniona dukatami - przestają być symbolami chciwości i wyzysku, ale stają się symbolami sukcesu i umiejętności dawania  sobie rady w nowych warunkach. Są - odwołującym się do przeszłości - symbolem nowych czasów.

Zmiana świadomości potrzebuje wsparcia z przeszłości. Potrzebuje odwołań mitologicznych. W polskiej zbiorowej mitologii nie ma wzorców na taką chwilę w historii: pełno w niej jedynie romantycznych bohaterów gardzących pieniądzem. Nawet najsłynniejszy polski kupiec (Wokulski), był romantycznym kochankiem i chciał zdobyć Izabelę Łęcką, a nie miliony. A najsłynniejszy polski przemysłowiec (Karol Borowiecki) - okazał się etycznym zerem i najpierw zdradził swoją szlachecką tożsamość, później - narzeczoną, a nie pomyślał o czymś tak podstawowym, jak ubezpieczenie fabryki od pożaru, by w ostatecznym rezultacie „sprzedać się” Niemce.

Z przeszłości wynurza się więc do dzisiejszego Polaka jedyna mitologiczna postać, na którą może liczyć w swojej pasji bogacenia się: stary, mądry, przezorny, skrupulatny, fachowy Żyd, pochylony nad złotem. Stereotyp, który przez długie stulecia I Rzeczypospolitej był w jakimś sensie uzasadniony. Pamiętajmy, że blisko 90% procent społeczeństwa było praktycznie niewolnikami (pańszczyźniani chłopi), około 10% - próżniakami (szlachta), a polską gospodarką i handlem zarządzali de facto Żydzi - dzierżawcy młynów, tartaków, hut, cukrowni, karczm, gorzelni, kupcy spławiający zboże do Gdańska, bankierzy - obarczeni trwale statusem permanentnego "obcego", który spełniał często niebezpiecznie eksponowaną funkcję pośrednika pomiędzy dworem, a wsią.

Stereotyp "Żyda-bogacza", a zarazem starego, mądrego kupca Szlangbauma z "Lalki", trafia dokładnie w zapotrzebowanie, jakie rodzi radykalna zmiana stosunku do pieniądza w Polsce. I tu jest - moim zdaniem - klucz do popularności talizmanu, jakim jest (kiczowaty najczęściej) portret Żyda liczącego złote imperiały - stare, ale przecież symbolizujące dążenia jak najbardziej dzisiejsze.

 

Egzotyka jest tu elementem istotnym i na zainteresowanie się Żydem akurat w całkiem niezwykłej funkcji talizmanu ma zapewne wpływ także to, co Artur Sandauer nazywał "allosemityzmem" ("allus" = inny).

Jednak portretów Żydów pochylonych z fachową czułością nad złotem, nie wieszają na ścianach swoich biur, kancelarii prawnych, restauracji i mieszkań żadni antysemici, ale ludzie, którzy myślą przede wszystkim o pieniądzach.  Nie starcy, którzy pamiętają okupację i zagładę Żydów, ale czterdziesto i trzydziestoletni  młodzi i „nowi” ludzie, którzy w portrecie Żyda nie są skoncentrowani  tyle na jego obcości, ile na tym, co z nim podzielają: marzeniu o codziennym zapisywaniu w kolumnie "zyski" coraz to większych cyfr.

 

Paweł Jędrzejewski

 

Artykuł ukazał się na stronie internetowej Forum Żydów Polskich 21 lutego 2012.