Do mediów wyciekają kolejne informacje nt. tzw. „uchodźców”, których nie pytając się społeczeństwa, tak „miłosiernie” zgodziła się przyjąć spolegliwa wobec Berlina i Brukseli premier Kopacz.

Okazuje się, że wiemy już, gdzie obecny (jeszcze) rząd chce ich rozmieścić. Jakie więc tereny, miasta i wsie będą najbardziej narażone na to - jak pokazuje praktyka choćby z Niemiec, Grecji, Szwecji - uciążliwe i niebezpieczne sąsiedztwo. I to właśnie ich rozmieszczenie budzi wiele – dodajmy całkowicie uzasadnionych - kontrowersji i niepokojów.

Okazuje się że – jak mówił o ty w rozmowie z miesięcznikiem WPIS – Wiara, Patriotyzm i Sztuka”, kandydujący z regionu Podlasia na posła Janusz Szewczak - prawie wszystkie ośrodki dla uchodźców skoncentrowane są we wschodniej Polsce – aż cztery ośrodki znajdują się w lubelskim - a nie ma ani jednego w zachodniej części Polski.

Jak donoszą media z innych krajów (Niemiec, Grecji, Francji) owi „uchodźcy” przynoszą z sobą wiele chorób, w tym chorób zakaźnych, chorób tropikalnych, które u nas nie występują. To są FAKTY, a nie jakieś fanaberie! Wymagają więc specjalistycznej opieki. I w tym celu wyznaczono dla nich szpital w Białej Podlaskiej, który jak się okazuje wcale nie jest jakąś jednostką specjalistyczną, zajmująca się rozpoznawaniem i leczeniem tego typu chorób. Szpital ten nie jest do tego najzwyczajniej w świecie przygotowany!

Zastanawia fakt, dlaczego w tym celu nie wyznaczono Kliniki Chorób Tropikalnych i Pasożytniczych, jaka od wielu lat istnieje w Gdyni?!

Na stronie internetowej tej kliniki można przeczytać następującą informację: Klinika Chorób Tropikalnych i Pasożytniczych istnieje od ponad osiemdziesięciu lat. W tym czasie stała się unikatową placówką w Polsce, zajmującą się medycyną tropikalną i chorobami pasożytniczymi. Trafiają tu pacjenci trudni diagnostycznie z całej Polski, a czasami i z zagranicy. Chorzy powracający ze strefy tropikalnej są precyzyjnie diagnozowani i leczeni przyczynowo. Jest to możliwe dzięki bliskiej współpracy ze specjalistycznymi laboratoriami Katedry Medycyny Tropikalnej i Parazytologii. Wieloletnie doświadczenie zespołu lekarskiego jak i pracownikówwspółpracujących laboratoriów jest konieczne w diagnozowaniu najbardziej skomplikowanych przypadków. Pomocne w codziennej praktyce lekarskiej jest obycie z chorobami tropikalnymi, które zdobył zespół Kliniki podczas pracy w strefie tropikalnej w Centrum Medyczno-Badawczym w Angoli.http://www.ucmmit.gdynia.pl/index.php/ct-menu-item-17/ct-menu-item-19

Wydawać by się mogło, że tego typu placówka, z takim doświadczeniem jest wręcz idealna do zajęcia się – ewentualnymi – przypadkami chorób, z którymi owi „uchodźcy” mogą do nas zawitać i przywieść nam je w „prezencie”. Przecież tu chodzi o zwykłe bezpieczeństwo narodowe i całkiem realne zagrożenie, przed którym mamy prawo i obowiązek się bronić. A obowiązek ten w pierwszym rzędzie spoczywa właśnie na państwie, na rządzie!!! Ale jak całkiem niedawno mówił jeden z ministrów tego rządu: Państwo polskie istnieje teoretycznie, praktycznie nie istnieje…

Pytam więc, a jako obywatel tego kraju i patriota mam do tego prawo: dlaczego Podlasie, a nie Gdynia?Dlaczego – jak pokazuje to mapa (http://www.fronda.pl/a/demaskujemy-klamstwa-rzadu-ws-imigrantow,58653.html) – nie ma żadnych ośrodków w Polsce zachodniej np. w Gdańsku, Wrocławiu itd.? Przecież tam jest wielki elektorat PO, który jest ponoć tak przychylnie nastawiony do przyjmowania owych „uchodźców”! Czuli by się więc tam dobrze, zdecydowanie lepiej niż między „zacofanym”, „zaściankowym”, „ksenofobicznym”, „narodowym” elektoratem znienawidzonego PiS-u (bo przecież tak ten elektorat się przedstawia w mediach), który w przeważającej części zamieszkuje wschodnią część Polski.

Dlaczego największa odpowiedzialność za przyjęcie tych „biednych uchodźców”, podróżujących z tabletami, smartfonami, domagającymi się seksu, papierosów i rozrywek (to są wszystko fakty, które można łatwo sprawdzić w internecie) spada na tzw. Polskę B? Biedną i niedofinansowaną przez carski rząd z Warszawy.

Zdaje się, że odpowiedź jest dość prosta i nasuwa się sama. Swoich przecież trzeba chronić. Jeśli wybuchną: jakaś epidemia, jakieś rozruchy, podpalenia, gwałty to niech dotknie w pierwszym rzędzie tych z Polski B, ten ciemnogród głosujący na PiS-iorów. Niech mają za swoje!

Skoro mają już do nas przybyć ci nieproszeni „goście”, to powinni być sprawiedliwie i równomiernie rozlokowani na terytorium całego kraju i to w jak najmniejszych grupach, tak aby uniemożliwić im wszczynanie jakichkolwiek buntów czy wysuwanie roszczeń. Powinni zostać oddzieleni chrześcijanie od muzułmanów, samotne kobiety i dzieci od mężczyzn, którymi są w przeważającej części niewyżyte seksualnie osiłki skłonne do gwałtów i przemocy. Tak aby i samym owym „uchodźcom” i okolicznej ludności zapewnić maksimum bezpieczeństwa. A w razie konieczności aby móc ich skutecznie i szybko przywołać do porządku. Tego domaga się nasze bezpieczeństwo i spokój społeczny.

Ale jak widać obecnemu (jeszcze) rządowi wcale na tym nie zależy. Albo… perfidnie, węsząc przegraną chcą te problemy zostawić przyszłemu rządowi, jako spuściznę, tak jak to zrobił niejaki Bronisław Komorowski skutecznie czyszcząc budżet Kancelarii Prezydenta i pałac prezydencki. I wszystko to zgodnie z prawem. Czy aby na pewno?

dk. Jacek Jan Pawłowicz