Germanus: Często czytamy w Piśmie Świętym, że Bóg stworzył zło lub, że zesłał je na ludzi. Weźmy chociażby ten przykład: Beze mnie nie ma niczego. Ja jestem Pan, i nie ma innego. Ja tworzę światło i stwarzam ciemności, sprawiam pomyślność i stwarzam niedolę [zło]; albo: Czyż zdarza się w mieście nieszczęście [zło], by Pan tego nie sprawił?

 

<<< UWAGA! NIESAMOWITA KSIĄŻKA O FATIMIE! JAKIE TAJEMNICE SKRYWA JESZCZE OBJAWIENIE FATIMSKIE? ZOBACZ! >>>

Odpowiedź

Abba Teodor: Pismo Święte używa nieraz słowa „zło” na określenie ludzkiego cierpienia lub niedoli. Jest to o tyle nieścisłe, że nasze utrapienie nie są „złem” w sensie właściwym, ale są czymś niedobrym, złym, dla tego, kto zostaje nimi dotknięty dla własnego dobra. Jest jednak oczywiste, że Pan Bóg zwracając się do ludzi ze swoimi wyrokami, używa ich pojęć i stosuje się do ich odczuć. Zwróćmy uwagę, że kiedy lekarz dokonuje zbawiennych cięć na naszym ciele lub wypala nieprzyjemne wrzody, nikt nie twierdzi, że nam nie pomaga, wszyscy jednak uważamy sam zabieg za coś złego. Ostroga też, zresztą, nie jest przyjemna dla konia, a kara dla przestępcy.

Apostoł powiada, że dla tego, kto ćwiczy się w cno­cie, wszelkie upomnienia wydają się początkowo gorzkie: Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości. Mówi też, że kogo miłuje Pan, tego karze, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje [] Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił? Widzimy więc wyraźnie, że słowo „zło” zastępuje nieraz ludzkie utrapienia i niedolę, o czym mówi nam także inne zdanie: Ulitował się Bóg nad niedolą [złem], którą postanowił na nich sprowadzić i nie zesłał jej, lub: Pan bowiem jest łaskawy, miłosierny, nieskory do gniewu i wielki w łaskawości, a lituje się na widok niedoli [zła]; mówiąc inaczej, Pan żałuje cierpień i trudów, które musi zsyłać z powodu naszych grzechów.

Inny prorok, wiedząc, jak pożyteczne dla niektórych ludzi są takie utrapienia, prosi aby Pan ich nimi dotknął – nie ze złej woli, rzecz jasna, ale z troski o ich zbawienie:Ześlij na nich zło, Panie, ześlij zło na pyszniących się na tej ziemi; sam Pan mówi natomiast: Oto sprowadzę na nich nieszczęście [zło] , tzn. boleść i spustoszenie, aby doświadczeni zbawiennie przez krótki czas, powrócili do Mnie z pośpiechem, gdyż zapomnieli już o mnie w swoim szczęściu.

Z tego, co powiedzieliśmy, wynika, że teraźniejsze utrapienia nie są złem w sensie właściwym, w wielu bowiem przypadkach wychodzą nam one na dobre i stają się przyczyną naszej wiecznej radości.

Wszystko więc, cokolwiek może nas spotkać ze stro­ny wroga lub kogokolwiek innego, a co uważamy za zło, nie jest złem, lecz czymś obojętnym. Nawet gdyby złośliwy wróg starał się nam uczynić coś złego, to i tak od nas zależy, nie od niego, czym będzie dla nas to cierpienie.

Jeżeli więc męża świętego spotka śmierć, nie uwa­żajmy jej za nieszczęście, lecz za wypadek zupełnie obojętny: dla grzesznika, owszem, byłaby ona nieszczęściem, dla człowieka sprawiedliwego jednak – odpoczynkiem i końcem wszelkiego zła, albowiem: Człowiek nieświadomy jest swej drogi i śmierć dla niego jest odpoczynkiem. Dlatego też mąż sprawiedli­wy nie doznaje szkody przez zabójstwo. Nic go przecież nie spotkało nieoczekiwanego, to jedynie czego miała dokonać naturalna konieczność, dosięgło go z ręki niegodziwego wroga – nie pozostanie to zresztą bez nagrody w życiu wiecznym. Śmierć sprawiedliwego jest więc tylko spłatą długu, od którego żaden człowiek nie może się wymówić. W tym wypadku jednak, dzięki poniesionym cierpieniom, spłata długu przynosi obfity owoc i wielkie wynagrodzenie.

 

fragment rozmowy VI z Abba Teodorem z I tomu„Rozmów z Ojcami” św. Jana Kasjana