Polska w swej historii często miała dobre stosunki z Francją. Czasem byliśmy nawet sojusznikami. W XXI wieku coś się jednak zmieniło. Początkiem tego była słynna i przypominana do tej pory wypowiedź Jacquesa Chiraca z roku 2003.

Stwierdził on, że Polska [oraz inni kandydaci do UE] "straciła okazję by siedzieć cicho"{TUTAJ}

Pięć lat później mogliśmy przeczytać na stronie tygodnika "Polityka" {TUTAJ}:

"W wystąpieniu przed Parlamentem Europejskim Nicolas Sarkozy przedstawił swoją wizję francuskiej prezydencji. Przez następne pół roku nie ma zamiaru tylko administrować Unią, ale nią rządzić. Na razie robi to mocnymi słowami.
Prezydenci Francji najwyraźniej nie mają cierpliwości do polskich polityków. Kilka lat temu były prezydent Francji Jacques Chirac kazał nam „siedzieć cicho" w kwestii wojny z Irakiem. Dziś obecny prezydent Nicolas Sarkozy wprost beszta Lecha Kaczyńskiego za miganie się od złożenia podpisu pod ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego.
Jaka mucha ugryzła Sarkozy'ego, że z trybuny PE mówi o „tchórzostwie niektórych przywódców", o tym, że polski prezydent „musi dotrzymać słowa" i że „nie jest to kwestia polityki, a moralności"? Jakby tego było mało, oddał również prawdziwy hołd Lechowi Wałęsie, określając właśnie jego „człowiekiem, dzięki któremu wolna Polska mogła wejść do UE".
Sarkozy nie mógł pomylić się lub pogubić w oratorskich zapędach. Nie można bowiem było wymyślić gorszej zniewagi wobec Lecha Kaczyńskiego. Te słowa miały więc polskiego prezydenta ugodzić w najczulsze miejsce. I zapewne ugodziły.".

Kolejny francuski prezydent , Francois Hollande, w październiku 2016 odwołał wizytę w Polsce {TUTAJ} [prawdopodobnie z powodu zerwania przez nasz kraj kontraktu na dostawę francuskich Caracali], a w lutym 2017 uznał za stosowne pouczać Polskę i Węgry:

"Prezydent Francji Francois Hollande pouczył na nieformalnym szczycie Rady Europejskiej Polskę i Węgry w sprawie Donalda Trumpa. "Kraje te powinny wiedzieć, że ich przyszłość jest przede wszystkim w Unii Europejskiej, zamiast wymyślać jakieś dwustronne relacje ze Stanami Zjednoczonymi" - stwierdził." {TUTAJ}.

Wczoraj [27.04.2017] Emmanuel Macron oświadczył po spotkaniu w Amiens:

"Emmanuel Macron, zwycięzca pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji, powiedział w opublikowanym w czwartek wywiadzie dla dziennika "Voix du Nord", że jeśli zostanie prezydentem opowie się za sankcjami UE wobec Polski, która "naruszyła wszystkie zasady Unii".
Macron rozmawiał z regionalnym dziennikiem północnej Francji po środowym spotkaniu w Amiens ze strajkującymi pracownikami zakładów Whirlpool, które zostaną zamknięte ze względu na przeniesienie produkcji do Łodzi.
W ciągu trzech miesięcy po wybraniu mnie (na prezydenta) podjęta zostanie decyzja w sprawie Polski - powiedział Macron.
Nie możemy tolerować kraju, który w Unii Europejskiej rozgrywa różnice kosztów społecznych (kosztów pracy - PAP) i który narusza wszystkie zasady Unii - mówił polityk.
Jak pisze "Voix du Nord", Macron chce, aby decyzja o sankcjach została podjęta w lecie. Retorsje nie miałyby jednak dotyczyć kwestii związanych z dumpingiem socjalnym - wyjaśnia dziennik. (...)
Nie możemy mieć takiej Europy, w której (...) gdy mamy do czynienia z państwem członkowskim zachowującym się tak jak Polska czy Węgry - w kwestiach dotyczących uniwersytetu, wiedzy, uchodźców, wartości fundamentalnych - to podejmuje się decyzje, aby nie robić nic - kontynuował Macron.
Nie ustąpię w żadnej kwestii. Ci, którzy tego nie zrozumieli, nie znają mnie - podkreślił.
Chcę, aby przypadkowi Polski przyjrzano się w sposób całościowy. I aby w kwestiach dotyczących praw i wartości Unii Europejskiej wprowadzono sankcje - powtórzył Macron." {TUTAJ}.

Jak widać, politycy francuscy lubią okazywać Polsce oraz innym krajom Europy Środkowo-Wschodniej arogancję i pogardę. Przepełnia ich przy tym niezwykłe poczucie wyższości. Po co robią sobie w ten sposób wrogów za darmo - nie wiadomo.

elig/salon24