„Nie jestem sobie w stanie wyobrazić człowieka, który uważa za moralnie słuszne zmuszanie kobiet do rodzenia dzieci śmiertelnie chorych, ciężko uszkodzonych lub takich, których jakość życia z powodu licznych upośledzeń będzie zbliżona do wegetacji” - oznajmia Środa. Brak wyobraźni nie jest jednak największym problemem profesor Środy. O wiele poważniejszym jest całkowity brak wrażliwości moralnej. A najmocniejszym dowodem na to jest uznanie, że każdy, kto uznaje, że nie można brutalnie zabić dziecka z Zespołem Downa jest miarą braku cywilizacji. „To mniej więcej tak, jakby uznać legalność niewolnictwa lub odebrać pewnej grupie ludzi prawo do decydowania o własnym życiu i skazać ich na los, na który mało kto by się pisał” - oznajmia Środa. Etyk nie wyjaśnia, dlaczego – jeśli przyjmuje takie założenia – to sprzeciwia się zabijaniu dzieci już narodzonych.

A dalej przekonuje, że przyjęcie życia jest heroizmem. „Nie ma na świecie etyki (prócz etyki wojny, która obowiązuje w szczególnych okolicznościach), której zasady zmuszałyby ludzi do bohaterstwa. Tam gdzie jest przymus, nie ma odpowiedzialności, a więc i nie ma moralności. Tam gdzie jest przymus, nie ma też miłości, więc etyka taka nie ma nic wspólnego z zasadą miłości bliźniego głoszoną na przykład przez chrześcijaństwo” - oznajmia. Kłopot polega na tym, że przyjęcie niepełnosprawnego nie jest herozimem. Jeśli kiedykolwiek zostanę sparaliżowany, to opieka nade mną żony nie będzie heroizmem, ale odpowiedzialnością. Podobnie jeśli to moja żona będzie sparaliżowana, to opieka nad nią będzie moim obowiązkiem. Jeśli będę to robił spełnie swój obowiązek, a jeśli nie to będę zwyczajnym du...kiem. I podobnie jest z przyjęciem niepełnosprawnego dziecka.

Argument z przymusu jest równie absurdalny. Otóż, gdyby przyjąć myślenie Środy trzeba by w ogóle zlikwidować prawo i uznać, że niczego i na nikim nie można wymuszać. A nikt na poważnie tego nie proponuje.

A na koniec mamy zaś perełkę. „Obowiązująca w Polsce ustawa antyaborcyjna należy do najbardziej restrykcyjnych nie tylko w cywilizowanej Europie, ale też na świecie. Piszę "cywilizowanej", bo miarą cywilizacji jest wolność i autonomia jednostek. Miarą barbarzyństwa jest zniewolenie i uprzedmiotowienie ludzi” - oznajmia Środa. A ja odpowiadam, że dla niej miarą cywilizacji jest mordowanie przy pomocy zastrzyku zatrzymującego pracę serca dzieci w 23, 24, a niekiedy 27 tygodniu życia (zdolnych do samodzielnego przeżycia poza organizmem matki), a potem sztuczne wywoływanie porodu. Mimo tej procedury, co przyznają także polscy aborterzy, dzieci niekiedy rodzą się żywe, a wtedy odkłada się je na bok i czeka aż skonają. Tak właśnie wygląda cywilizacja według Środy...

I wreszcie ewidentne kłamstewka Środy. „Jan Paweł II był ponoć za "cywilizacją życia". Nie sądzę jednak, że chciał ją osiągnąć poprzez niewolnictwo i uprzedmiotowienie kobiet. W każdym razie trudno mi to sobie wyobrazić” - przekonuje Środa. I trudno nie dostrzec, że to już ordynarne kłamstwa. Otóż Jan Paweł II nie był „ponoć”, ale był zwolennikiem „cywilizacji życia”, i gdyby tylko Magdalene Środa przeczytała jakieś jego dokumenty, to wiedziałaby, że był za całkowitym zakazem aborcji...

Tomasz P. Terlikowski