Pochodzący z Polski amerykański socjolog żydowskiego pochodzenia Jan Tomasz Gross wypowiedział się na temat pomysłu odebrania mu orderu przez prezydenta Andrzeja Dudę. Stwierdził, że ten akt to tylko kamyczek góry okropieństw, które doprowadzają Polskę do ruiny. 

W rozmowie z "Newsweekiem" Gross znany z publikacji i książek oskarżających naród polski o skrajny antysemityzm i przypisujących Polakom odpowiedzialność za wymordowanie Żydów podczas holokaustu w rozmowie z "Newsweekiem" odniósł się do kwestii możliwego odebrania mu Krzyża Kawalerskiego Orderu Zasługi RP. 

Przypomnijmy - niedawno prezydent Polski Andrzej Duda skierował zapytanie do polskiego MSZ (które wnioskowało swego czasu o nadanie odznaczenia Grossowi), czy pozbawienie orderu socjologa będzie uprawnione. Jeżeli ministerstwo wyda w tej sprawie pozytywną opinię, Duda będzie mógł pozbawić Grossa odznaczenia.

Sam publicysta stwierdził, że ewentualne pozbawienie go honorów nie interesuje go zbytnio. Określił tę inicjatywę prezydenta Dudy jako "element mało istotny, wręcz rozrywkowy". Dodał przy tym, że jego zdaniem to nie jest największy problem związany z rządami PiS, które w ocenie Grossa prowadzą nasz kraj do nieuchronnej zagłady. 

Gross dodał, że choć prezydent jest zobowiązany do chronienia Konstytucji, wcale jej nie chroni, a wręcz sprzyja jej rozmontowywaniu. 

Na pytanie o oddanie medalu odpowiedział zaś bezczelnie:

"Jeśli dostanę poważne pismo od pana prezydenta  wystosowane na eleganckiej papeterii, to oprawię je sobie w ramki na ścianie i będzie to najbardziej intrygujący element wśród rozmaitych odznaczeń i dyplomów, które w życiu dostałem"

daug/"Newsweek"

<<< KIM TAK NAPRAWDĘ BYŁ JUDASZ? ZOBACZ KONIECZNIE! >>>