Niemiecka ogólnokrajowa gazeta Die Welt po raz kolejny już w ciągu ostatnich dni prezentuje propolskie stanowisko. Polska prowadzi twardą politykę wobec imigrantów na granicy z Białorusią. Można to zrozumieć, jeśli uwzględni się panujące w Polsce poczucie zagrożenia ze Wschodu. Niemcy uważają, że to nadwrażliwość - czytamy w Die Welt. 

Korespondent Die Welt w Warszawie Philipp Fritz opisuje naruszenie polskiej granicy przez kilku umundurowanych i uzbrojonych mężczyzn.

"Polskie władze spodziewają się kolejnych takich prowokacji. To eskalacja konfliktu z reżimem Aleksandra Łukaszenki" - czytamy w Die Welt.

Fritz podkreśla także, że polski rząd uważa konflikt z Białorusią za część wojny hybrydowej. "Przepychaniu imigrantów przez granicę towarzyszy kampania dezinformacyjna. Ze strony białoruskiej padły też strzały" - czytamy.

Publicysta Die Welt podkreśla, że celem takich działań jest sianie chaosu i zamętu, zaś migranci są wykorzystywani przez reżim Łukaszenki jako "broń". Naruszenie granicy zaniepokoiło Polskę.

"W Polsce wiele osób przypomina sobie sprzeczną z prawem międzynarodowym aneksję Krymu przez Rosję w 2014 roku. Wtedy też pojawiły się „zielone ludziki” bez identyfikatorów. Wojna przeciwko Ukrainie jest dla Polski „permanentnym ostrzeżeniem”. Pomimo członkostwa w UE i NATO Polacy nie czują się w pełni zabezpieczeni od rosyjskich czy białoruskich wpływów" - czytamy w Die Welt.

Korespondent Die Welt podkreślił ponadto, że twardą reakcję Polski na konflikt graniczny uzasadnia poczucie zagrożenia ze strony Rosji. W Niemczech zaś bywa to traktowane jako przewrażliwienie.

Fritz zwrócił także uwagę o aresztowania działaczy mniejszości polskiej na Białorusi, a także wypowiedziane parę miesięcy temu przez Łukaszenkę słowa, że "Białystok i Wilno to białoruskie miasta".

"Dyktator raczej nie planuje opanowania tych miast za pomocą wojska, jednak destabilizacja sytuacji w rejonie przygranicznym jest całkiem realistycznym celem" - konkluduje autor.

jkg/deutsche welle