Ukraińcy "można powiedzieć, że stanęli przed diabelskim dylematem - mówi Artur Zawisza w wywiadzie udzielonym portalowi narodowcy.net. "Z jednej strony Rosja od wieków asymilująca Ukraińców i budująca swój wpływ per fas et nefas, między innymi za pomocą narzędzi językowych i medialnych. (...) Z drugiej strony UE wprowadzająca zachodni kapitał w sposób identyczny, jak do Europy Środkowej. W konsekwencji po kilkunastu latach Ukraińcy pozostaną bez własnego przemysłu, bez własnych banków, a może i bez własnych czarnoziemów. Po realizacji planu jakiegoś tamtejszego Balcerowicza wspieranego zachodnią propagandą. I tak źle, i tak niedobrze..." - stwierdza Zawisza.

Kontynując wątek ukraiński polityk zauważa, że obie jego strony były niejednolite.

"Po stronie byłych władz mieliśmy jawnie prorosyjskich doradców o sowieckiej mentalności, oligarchiczny układ biznesowy dewastujący zasoby finansowe kraju i elity polityczne balansujące między Moskwą a Brukselą w imię swego poczucia interesu państwowego".

Zawisza nadziei dla Ukrainy nie widzi także w obecnych władzach.

"Po stronie obecnych władz mieliśmy społeczeństwo zbuntowane przeciw jawnemu złodziejstwu, zorganizowane siły szowinistyczne nawiązujące do dziedzictwa antypolskiego banderyzmu i elity zorientowane na Berlin z panami Jaceniukiem i Kliczką na czele, których mutatis mutandis mógłbym porównywać np. do Mazowieckiego i Geremka. Mając taki splot okoliczności, bardzo trudno zajmować entuzjastycznie optymistyczne stanowiska w którymkolwiek kierunku".

W rozmowie nie zabrakło także wątków dotyczący polityki krajowej. W kontekście wcześniejszych słów o "zorientowanych na Berlin panach" dziwnie brzmi rada jaką polityk udziela opozycji w Polsce. Oceniając politykę zagraniczną III RP w przeciągu ostatnich lat Zawisza m.in. powiedział:

"Obecna opozycja jest znacząco eurosceptyczna, a na tle europejskim nawet bardzo eurosceptyczna. Oczywiście ten uniosceptycyzm ma swoje granice, bo ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego mogła być w Sejmie powstrzymana dzięki blokującej mniejszości ponad jednej trzeciej głosów sejmowych, z czego nie skorzystano. Dzisiejsza opozycja zamiast oparcia się na Berlinie i Brukseli wolałaby opierać się na Waszyngtonie, jednak zmiany prezydentów w USA nie bardzo służą tej opcji geostrategicznej".

A więc jak jest z tym Berlinem? Zamiast klarownego stanowiska polityka widzimy miszankę postaw. Pytanie tylko, prezentując którą z nich rozmówca potralu narodowcy.net był autentyczny?

Ab/narodowcy.net