"Naczelny dowódca NATO w Europie gen. Tod D. Wolters proponuje rozszerzenie obecności wojsk Sojuszu, stacjonujących obecnie w Polsce i krajach bałtyckich, na terytorium Rumunii i Bułgarii " - czytamy w niemieckim piśmie Der Spiegel.

Taka propozycja miała paść z usta amerykańskiego generała podczas oficjalnego wideokonferencji z przdstawicielami armii krajów partnerskich. Rozmieszczenie wojsk NATO w wymienionych wyżej krajach ma stanowić odpowiedź na koncentrację wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą.

W ocenie komentatora Spiegla, propozycja generała jest "bardzo konkretna". W ramach operacji "Wysunięta obecność" (Enhanced Forward Presence) do Bułgarii i Rumunii miałoby trafić około 1500 żołnierzy.

Zwolennicy tego pomysłu twierdzą, że rozmieszczenie żołnierzy w Bułarii i Rumunii byłoby jasną odpowiedzią na działania Rosji.

Taka operacja nie miałaby także charakteru prowokacji, ponieważ nie byłaby to stała obecność wojskowa, a rozlokowane kontyngenty podlegałyby stałej rotacji.

NATO oficjalnie nie potwierdziło tych informacji, jednak temat rozlokowania dodatkowych sił w Bułgarii i Rumunii ma być dyskutowany na najbliższym spotkaniu ministrów obrony Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Zdaniem Spiegla Niemcy mają być dość sceptyczne względem takiej propozycji. "O ile partia Zieloni z szefową MSZ Annaleną Baerbock jest „zaskakująco otwarta” na pomysł wzmocnienia sił NATO na flance wschodniej, to w przypadku SPD mogłoby dojść do dawnego konfliktu między lewym skrzydłem a resztą partii. Szef klubu SPD w Bundestagu Rolf Muetzenich mógłby uznać taki plan za prowokację wobec Rosji" - czytamy.

jkg/deutsche welle