W niedzielny wieczór wyborczy Bronisław Komorowski zadeklarował, że stanie do debaty z Andrzejem Dudą. Powiedział, że „wzywa” swojego przeciwnika do konfrontacji, choć wyraźnie kolidowało to z wcześniejszym jego zachowaniem – w I turze wyborów debaty Komorowski unikał jak ognia.

Teraz wiele się nie zmieniło. Bo wbrew butnym zapowiedziom Komorowskiego, prezydent gotowy jest debatować wyłącznie na pewnym, przyjaznym dla siebie gruncie. Zgodził się jak na razie na dwie rozmowy, w TVP i TVN24. W tej drugiej debacie ma przewagę już na starcie: poprowadzą ją Olejnik, Pochanke i Rymanowski.

Kandydat, który przedstawia się od kilku dni jako proobywatelski, wszelkich mniej zabezpieczonych debat unika. Odrzucił wczoraj propozycję o. Tadeusza Rydzyka, nie chcąc rozmawiać na antenie Telewizji TRWAM. Dzisiaj najprawdopodobniej odrzuci kolejną propozycję, tym razem przedłożoną przez Pawła Kukiza.

Kukiz ogłosił we wtorek, że nie poprze wprawdzie żadnego z kandydatów na prezydenta, ale gotów jest poprowadzić debatę, tak, by jego zwolennicy sami mogli rozstrzygnąć, kto lepiej wypełni ich oczekiwania. Andrzej Duda na propozycję przystał. Beata Szydło poinformowała, że kandydat na prezydenta jest gotowy stawić się w wyznaczonym przez Kukiza Lubinie. A sztab Komorowskiego? Na razie milczy, głos jednak zabrali już partyjni funkcjonariusze. Grzegorz Schetyna nazwał rzecz „happeningiem politycznym”, Radosław Sikorski ocenił, że służyłoby to przede wszystkim samemu Kukizowi.

Co zrobi Komorowski? Dlaczego miałby się wystraszyć Kukiza? Przecież jeszcze w poniedziałek zapewniał, że „od dawna” popiera JOW-y, chce organizować referenda, popiera inicjatywy obywatelskie. W poniedziałkowym spocie ostro zaatakował Andrzeja Dudę, imputując mu, jakoby kandydat PiS był „przeciwko obywatelom”. Komorowski ma więc teraz szansę wykazać, że nie kłamał. Odważy się na to tak, jak Andrzej Duda, czy po raz kolejny okaże obywatelom głęboką pogardę i wybierze tylko te media, które zagwarantują mu pełen komfort?

pac