Tomasz Wandas, Fronda.pl: Czy zwycięstwo Van der Bellena to zaskoczenie?

Dawid Olejniczak, PiS: Pomimo, że byłem zwolennikiem Norberta Hofera i życzyłem mu z całego serca zwycięstwa w wyborach prezydenckich w Austrii, to jednak wynik powtórzonych wyborów nie jest dla mnie zaskoczeniem. Alexander van der Bellen po skandalicznym, unieważnionym zwycięstwie w maju tego roku, od tamtego czasu sporo zyskał. Przede wszystkim czas i możliwość „dogadania się” z lewicowo-liberalnym establishmentem stojącym w opozycji do szeroko pojętych zmian idących w parze z prawicowym Hoferem. Niestety każdy kolejny upływający miesiąc przybliżał go do sukcesu. Coraz większe naciski ze strony wpływowych polityków Niemieckich, w tym ze strony samej kanclerz Angeli Merkel, zrobiły swoje. Kampania przeciwko Hoferowi była uderzająco podobna do tej wymierzonej przeciwko nowemu rządowi w Polsce. O ile Polacy powiedzieli Niemocom stop, o tyle Austria powiązana historycznie z Niemcami nie potrafiła wyrazić swojej opinii już tak jednoznacznie. Mam jednak nadzieję, że co się odwlecze to nie uciecze. Wynik jaki uzyskał Norbert Hofer jest mimo wszystko bardzo obiecujący.

Wcześniej podejrzewano jego zwolenników i sztab o fałszowanie wyników. Dlaczego wygrał akurat on?

To jest bardzo ciekawe, a jednocześnie smutne zjawisko. W Polsce w okresie rządów PO-PSL z tego co pamiętam, miały miejsce 33 afery, które obaliłyby każdy demokratyczny rząd na świecie. Niestety dzisiaj nie jest to w żaden sposób znaczące kryterium dla elektoratów. Gdyby tak było, nie powstałby w Polsce KOD, który tak de facto jest jedynie narzędziem mającym na celu obronę starych układów, często korupcyjnych. Podobnie jest w Austrii, podobnie jest również w każdym kraju UE gdzie rządy sprawują partie liberalno-lewicowe. Dlatego dla tych mas nie jest ważne co prezentują swoją osobą dani politycy, lecz to jakie korzyści przyniosą zwycięstwa danej frakcji. Przykre, ale prawdziwe.

Jaki sygnał dają swojemu rządowi Austriacy? Czego chcą?

Widzę jeden wyraźny sygnał. Pomimo euforii jaka zapanowała w „eurokołchozie”, wynik Norberta Hofera jest niezwykle obiecujący. Daje on bowiem ogromne nadzieje na wysokie zwycięstwo w wyborach do parlamentu zarówno Austrii, jak i Europy. Wolnościowa Partia Austrii jest liderem, ma ogromny potencjał, a przeniesienie wyniku Hofera na wybory partyjne w tym kraju da większościowe rządy. Tego potencjału praktycznie nie da się zmarnować. Pomimo porażki prawicowego kandydata, widzę wielką nadzieję na dołączenie w przyszłości Austrii do dobrej zmiany, która nastąpiła już w Polsce, na Węgrzech, a nie tak dawno również w Stanach Zjednoczonych. Myślę również, że pewna grupa ludzi, nie potrafiła iść po swoje i wyraźnie się przestraszyła. To jednak nie koniec świata. Taka jest demokracja i to należy uszanować. Każde wyniki wyborów należy przyjąć z pokorą, nawet jeśli ich rezultat nie jest po naszej myśli. 

Referendum we Włoszech wzbudziło skrajne emocje. Co teraz czeka Włochów?

Włosi to bardzo specyficzny naród. Jeszcze kilka dni temu byłem przekonany, że większość zagłosuje emocjonalnie, zasugerują się pięknymi hasłami, które głosił Metteo Renzi. Jednak okazało się, że zmiany w konstytucji, które przewidywały korekty w 47 jej artykułach, a dotyczyły przede wszystkim zniesienia tzw. doskonałej dwuizbowości, czyli jednakowych uprawnień Senatu i Izby Deputowanych, spaliły na panewce. Włosi rozpoznali ogrom niebezpieczeństwa w zmianach, które w moim przekonaniu wcale nie prowadziły do stabilizacji, lecz do zapewnienia skorumpowanym elitom wiecznych rządów. Włosi głosując na „nie”, uratowali swój kraj przed katastrofą. Teraz muszą jednak znaleźć mądrego przywódcę, lidera, bo inaczej nie skończą się problemy.

Premier Włoch podał się błyskawicznie do dymisji i przeprosił za niepowodzenia. Dlaczego zawiódł?

Zawiódł, bo jak już wspominałem, nie postawił na ludzi, obywateli, Włochów, lecz na skorumpowane elity. Chciał zapewnić wieczne rządy swojej partii, na co mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego nie dali się nabrać. Jego odejście to szansa na odwrócenie rzeczywistości, o ile pojawi się mądry polityk, uczciwa partia z prawicowym, narodowym programem. Życzę im tego z całego serca, bo to piękny kraj, o wspaniałej, bogatej historii, któremu należy się szacunek i choć jeden sprawny, uczciwy i sprawiedliwy strateg.

Czy Włosi wrócą do "starego układu" politycznego? Jeśli nie to jaka może być ich przyszłość?

Patrząc na historię ostatnich lat we Włoszech odnoszę wrażenie, że ten kraj potrzebuje nowego ducha, uczciwości, mądrego prawa i zmian, które pozbawią władzy skorumpowane i słynne z afer elity. To już ostatnia szansa dla Italii. Muszą skończyć z ludźmi pokroju Silvio Berlusconi. Państwa nie da budować się na układach, zależnościach i korupcji. Na pewno nie na dłuższą metę. Polityka to troska o obywateli, a nie własne interesy. Włoscy politycy, a przede wszystkim obywatele muszą to w końcu dostrzec, bo w przeciwnym razie Włochy czeka kryzys finansowy, migracyjny i polityczny, który na długie lata zepchnie Rzym na zaplecze Unii Europejskiej.

Bardzo dziękuję za rozmowę.