Radosnego dawcę miłuje Bóg (2 Kor 9,7).

Dawać, i to w radości! – tego pragnie Bóg. Dla nas często heroizmem jest samo dawanie. A tu jeszcze trzeba dawać w radości! Otóż dar i radość z dawania są ze sobą ściśle związane. Jeżeli ktoś daje, ale boli go to, to jego dar jest niejako na siłę.Coś go do tego daru przymusza. W najlepszym przypadku idea, norma, wewnętrzny nakaz, którego jeszcze w pełni nie zaakceptował. Daje, ale jeszcze jego serce pożąda tego, co daje. Brak mu wewnętrznej wolności dawania. Sam przedmiot darowany jeszcze go więzi. Jego życie za bardzo jest jeszcze związane z przedmiotami i wartościami, jakie tutaj spotyka. 

Dzisiejsze czytania liturgiczne: 2 Kor 9, 6-10; J 12, 24-26

Pan Jezus opowiada nam szereg przypowieści, w których ukazuje, że nic nie jest prawdziwie nasze, bo wszystko wcześniej czy później zostanie nam zabrane. Ostatecznie śmierć ogołoci nas ze wszystkiego. Nasze prawdziwe dobra znajdują się w niebie. Przypomina się w tym momencie bardzo kontrowersyjna przypowieść o nieuczciwym rządcy, który gdy się dowiedział, że będzie musiał zdać swój urząd innemu, zaczął zabiegać o ludzką życzliwość. Okazuje się, że ona jest wartością trwalszą od wszelkiego dobra. Zauważmy, że nie starał się ukraść czegoś z dóbr swego Pana, aby potem móc z nich korzystać, ale właśnie starał się o życzliwość ludzi kosztem dóbr swojego pana. I tę zapobiegliwość pochwalił Pan Jezus!

W samym darze nie najważniejszy jest przedmiot przekazywany, ale to, co się dokonuje pomiędzy darczyńcą a obdarowanym. Ważniejszy jest gest serca. Przypomnę, że Pan Jezus powiedział w odniesieniu do pokarmów:

nic z tego, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i na zewnątrz się wydala… Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym (Mk 7,18n.20–23).

Dar jest prawdziwym darem, gdy wychodzi z serca. Kościół w odniesieniu do modlitwy mówi jeszcze więcej. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy:

Tak więc modlitwa Jezusa kierowana dziękczynieniem objawia nam, w jaki sposób prosić: przed złożeniem daru Jezus zwraca się do Tego, który daje, i daje siebie w swoich darach. Dawca jest cenniejszy niż udzielony dar – On jest „Skarbem”, a jest w Nim serce Jego Syna; dar jest udzielany „jako dodatek” (KKK 2604). Por. Mt 6, 21. 33.

„Dawca jest cenniejszy niż udzielony dar – On jest „Skarbem”. Podobnie jest i z nami. Bóg nie pragnie niczego od nas, On pragnie nas samych. Nasz dar jest znakiem ofiarowania siebie. Taki sens mają wszystkie ofiary składane Bogu. Jedyną prawdziwą ofiarą jest ofiara z siebie samego. Dlatego też:

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne (J 12,24n).

„Nienawiść życia na tym świecie” nie oznacza nienawiści w naszym sensie tego słowa. Jest to żydowski idiom. Oznacza preferencję: Kochać lub nienawidzić życia znaczy tyle, co bardziej lub mniej cenić życie na tym świecie w zestawieniu z obietnicą Chrystusa. W logice daru można to samo powiedzieć następująco: Kto, dając Bogu, pragnie jednak z tego daru wyłączyć siebie, właściwie nic nie dał i pozostaje martwy. Kto jednak dając, daje siebie samego aż do daru z własnego życia, złożył właściwy dar, który zostanie przyjęty i przez to nagrodzony życiem. Święty Wawrzyniec prawdziwie dał, i to do końca.

Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi