„Walka z kłamstwem o „polskich obozach śmierci” to coś podobnego do walki z negacjonizmem, zaprzeczaniem, że obozy śmierci były niemieckie. Zarówno negacjonizm, jak i bzdury o „polskich obozach” narastają” - mówił w rozmowie z „Super Expressem” Jonny Daniels, prezes fundacji From The Depths.

Ocenił też mocno:

Określenie „polskie obozy śmierci” to haniebne kłamstwo lub głupota. W awanturze dookoła nowelizacji ustawy o IPN jest jednak kilka elementów. W tym podstawowy - nikt poza Polską nie ma zielonego pojęcia, o co chodzi w tej zmianie prawa”.

Daniels podkreśla też jednak, że nikt poza naszymi granicami nie wie, o co chodzi w ustawie:

Nikt nie wie, co tam jest napisane. Nie można jako rząd wydawać takiego prawa i spodziewać się, że wszyscy za granicą zrozumieją je tak jak Polacy. Nie mam pojęcia, dlaczego polski rząd nie przeprowadził odpowiedniej kampanii informującej, o co chodzi, nie przeprowadził tego jak należy”.

Według niego cała ta sprawa pokazała jednak, że istniej poważniejszy problem. Jak dodaje: „jak wiele zadawnionej niechęci jest wciąż między Polakami i Żydami”.

Dodał, że sam dorastał i słyszał bzdury nie tyle o „udziale Polaków w Holocauście” co o tym, czy Polacy byli od Niemców gorsi, czy jednak równie źli.

Zaznaczył też jednak:

Wielu tak dorastało, nie mając pojęcia, co naprawdę się działo. Ta awantura może być jednak paradoksalnie okazją do zbliżenia”.

dam/se.pl,Fronda.pl