Ton publikowanych komentarzy, pełen inwektyw i sugestii pod adresem głowy państwa, wywołał oburzenie nie tylko wśród zwolenników prezydenta, ale także części obserwatorów debaty politycznej, którzy pytają o granice odpowiedzialności osób wpływowych w przestrzeni publicznej.

Jak podają media, Długosz to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich lobbystów działających na rzecz browarów, a zarazem współwłaściciel znanej agencji PR Cross Media. Jego nazwisko regularnie pojawiało się w mediach przy okazji kampanii dotyczących reklamy piwa, akcyzy na alkohol czy „piwoizacji” obyczajów.

Równolegle, jak opisywały ogólnopolskie redakcje, w 2005 roku spędził on kilka miesięcy w areszcie, po tym jak katowicka prokuratura postawiła mu zarzuty m.in. wyłudzenia 1,5 mln zł, udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz prania brudnych pieniędzy. Sprawa ta – co podkreślały media – przez długi czas nie doczekała się prawomocnego finału sądowego, ale fakt jej zaistnienia pozostaje elementem publicznie dostępnej biografii Długosza.

To właśnie ta postać, z tak obciążonym życiorysem, zdecydowała się na frontalny atak na urzędującego prezydenta. W swoich wpisach – dostępnych publicznie na Facebooku – Długosz posługuje się językiem dalekim od rzeczowej krytyki, stosując „personalne wycieczki”, psychologizujące insynuacje i deprecjonujące określenia. Zamiast polemiki z decyzjami czy poglądami Karola Nawrockiego, dominuje narracja silnie emocjonalna, której celem zdaje się być raczej upokorzenie niż merytoryczna debata.

Spór wybuchł w kontekście decyzji prezydenta dotyczących symboliki i praktyk w Pałacu Prezydenckim, w tym rezygnacji z niektórych gestów, które jego poprzednicy uznawali za element „dobrego obyczaju”. Karol Nawrocki – historyk, były prezes IPN – od początku kadencji podkreśla, że chce skupić się na polskich tradycjach i polskim kalendarzu świąt, co zapowiadał jeszcze w kampanii wyborczej. Dla części środowisk liberalnych stało się to pretekstem do oskarżeń o brak „otwartości”, a dla takich postaci jak Długosz – okazją do brutalnego ataku personalnego.

Cała prawda o Długoszu

Kim jednak jest człowiek, który dziś próbuje występować w roli moralizatora? Media wielokrotnie przypominały, że Andrzej Długosz był i jest ściśle związany z Platformą Obywatelską. Już w latach 2000. prowadził szkolenia wizerunkowe dla polityków tej partii, a „Rzeczpospolita” i Polskie Radio informowały, że mimo ciążących na nim zarzutów, działacze PO nie widzieli problemu w korzystaniu z jego usług PR‑owych. „Nie obchodzą nas jego stare sprawy biznesowe” – miał mówić jeden z partyjnych doradców, cytowany przez media.

Równolegle Długosz budował swoją pozycję jako lobbysta piwa. Wikipedia i publikacje branżowe wskazują, że był on jednym z aktywniejszych rzeczników liberalizacji przepisów dotyczących reklamy piwa, przekonując, iż „lepiej, by Polacy pili piwo niż wódkę”. Krytycy tej linii zwracają uwagę, że w praktyce oznaczało to promowanie alkoholu jako elementu stylu życia, co miało i ma konsekwencje społeczne, zwłaszcza w kontekście uzależnień i zdrowia publicznego.

W tym kontekście szczególne zdziwienie budzi fakt, że Długosz w swoich wpisach chętnie używa języka sugerującego rzekome „problemy” czy „kompleksy” u prezydenta. Dla wielu obserwatorów jest to klasyczny przykład projekcji i próby odwrócenia uwagi: człowiek z przeszłością opisywaną przez prokuraturę i media jako „kryminalna”, a zawodowo promujący alkohol, poucza i moralizuje głowę państwa.

Nie jest też już tajemnicą, że ataki na Karola Nawrockiego wpisują się w szerszą strategię jego przeciwników po zwycięstwie w wyborach. Prezydent, identyfikowany z nurtem konserwatywnym i suwerennościowym, stał się symbolem zmiany, której nie akceptuje liberalno‑lewicowy mainstream. W tym sensie wystąpienia Długosza mogą być śmiało traktowane nie jako incydent, lecz element szerszej kampanii – prowadzonej często poza parlamentem, w mediach społecznościowych i poprzez osoby formalnie „niepolityczne”, ale faktycznie silnie zaangażowane po jednej stronie sporu. Na sposób w rodzaju „Soku z buraka”.

Otoczenie prezydenta, pytane o sprawę, nie kryje, że świadomie nie odpowiada na personalne ataki, uznając je za próbę prowokacji i odwracania uwagi od realnych tematów: bezpieczeństwa, polityki historycznej czy relacji międzynarodowych. W tym ujęciu milczenie jest działaniem strategicznym, a nie oznaką słabości.

Pozostaje jednak pytanie zasadnicze: czy osoba o takiej przeszłości i tak wyraźnych interesach biznesowo‑politycznych powinna dziś występować w roli arbitra moralności i recenzenta Prezydenta Rzeczypospolitej? Dla wielu odpowiedź jest oczywista. Sprawa Andrzeja Długosza pokazuje bowiem, jak cienka bywa granica między „wolnością słowa”, a publiczną agresją oraz jak często za głośnymi deklaracjami mogą się kryć konkretne interesy – finansowe, polityczne i wizerunkowe.

Ireneusz Idzikowski

 

Źródła:

Facebook/Andrzej Długosz
Newsweek.pl – „Skarbnik PO układa się z Andrzejem Długoszem”
PolskieRadio24.pl – „Rz: oskarżony o malwersacje szkoli PO”
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)
Rzeczpospolita
Wikipedia – hasło: Andrzej Długosz