Tak się jakoś wszystko co najśmieszniejsze, chociaż w zamiarze poważne, zeszło w jedną, za przeproszeniem, kupę. Wczoraj odchodzący Komorowski wygłosił takie „orendzie”, że pierwszy raz widziałem dorosłego faceta, który łkając opowiadał o swoich podbojach światowych i krajowych. Następnego dnia dobrzy ludzie przesłali do Internetu zestawienia zamówień towarów i usług Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Nie jestem zwolennikiem poszukiwań w wydatkach prezydenta RP finansowych sensacji, bo to łatwo wyłowić dorsza za 6,5 zł, ale ta lektura robi wrażenie. 

Mamy do czynienia z klasycznym złodziejstwem, które zbudowało RP III. Irracjonalne kwoty za irracjonalne usługi. Pomijam litościwe wykonanie grafik wiewiórki (nie żartuję), za kilkadziesiąt tysięcy złotych, bo wiadomo, że sztuka jest bezcenna. Mogę natomiast powiedzieć z pełna wiedzą, że hosting serwera strony internetowej BBN za 54 tysiące złotych, to właśnie złodziejstwo. Na wolnym rynku nikt by takiej usługi nie sprzedał i przede wszystkim nie kupił. Do pełnego katalogu degrengolady i małostkowości Bronisława Komorowskiego doszła pusta kasa kancelarii. Bronek i jego szwadrony niczym żołnierz radziecki zostawili po sobie spaloną ziemię. Pałac w niedokończonym remoncie, krany powyrywane, rowery złożone na plecy. Co by nie mówić o Olku Kwaśniewskim, pseudonim partyjny „Szklana”, takiej wioski nie odstawił. Owszem uniewinnił kilku bandziorów na koniec kadencji, ale porcelanę zostawił i echo w kasie nie hulało. Taka to różnica miedzy ikonami PRL właściwego i ubogimi krewnymi z PRL II.

<<< KONIECZNIE PRZECZYTAJ! Cud uzdrowienia wewnętrznego. Pomoc w najcięższych zniewoleniach >>>

Drugą sceną, a raczej wymownym brakiem scen z pogrzebu doktora Kulczyka, ucieszyłem się jak dziecko. Wiem, wiem, to bardzo nieładnie i w ogóle okazja nieodpowiednia, ale mimo wszystko pozwolę sobie na komfort szczerości i jak co dzień nie zamierzam być hipokrytą. Żywy… wróć… nieżywy symbol złodziejstwa RPIII opartego na „prywatyzacji”, odszedł wśród garstki sponsorowanych halabardników jego wysokości Kulczyka. Gazeta z Czerskiej dała z tej okazji wybitnie dowcipny tytuł: „Tłumy pod bramą cmentarza, jest już 200-300 osób”. Biorąc pod uwagę, że połowę z tego stanowiła zaproszona orkiestra pod batutą Pendereckiego i personel techniczny, poziom wielkości „biznesmena” został wyznaczony bardzo boleśnie. Zbrakło na pogrzebie Bronisława Komorowskiego i to też taki malutki symbolik, oni wszyscy są przyjaciółmi dla siebie, póki razem mogą obdzierać ze skóry „ten kraj”. Za to był Lech Bolesław Wałęsa i podziękował Bogu, że mógł znać takiego człowieka, bo podobnych okazów już nie ma. Uroczystość pogrzebową zwieńczyła obecność księdza. Jak na każdego nowoczesnego laickiego nieboszczyka z wyższych sfer przystało, ksiądz jest obowiązkowy. To jedna ze świeckich tradycji RPIII, ale nie będę się dłużej znęcał na tą marnością, zwłaszcza, że dużo lepiej zrobił to TVN

Gdy w RP III miały miejsce te wszystkie doniosłe wydarzenia, stacja telewizyjna, która wyhodowała miliony „idiotów”, że zacytuję kilka gwiazd TVN z Lisem na czele, zorganizowała sobie bycze jaja z pogrzebów. Żadnego szacunku dla końca kadencji Bronisława i tym bardziej ostatniej drogi doktora Jana. W trakcie pogrzebu TVN pokazywał swoje gwiazdy od gotowania i „stylu” oraz kolegę Wodzianki. Ktoś wnikliwie czytający mógłby w tym miejscu zapytać, gdzie tu jakaś nowość w postawie? Otóż jest! W złotym wieku RP III nic nie szło na zmarnowanie i każda okazja była dobra, żeby podtrzymać jedynie słuszną linię. Nie do pomyślenia jest, by na przykład w roku 2008 nie pokazać pogrzebu Kulczyka i moherowej babci z transparentem „ten złodziej”, a na babcię oczywiście przebitka Macierewicza albo Kaczyńskiego. Dziś podobnych akcji nikomu się nie chce robić. Skąd ta apatia. Z życia wzięta, kompletny brak wiary, że to może cokolwiek zmienić. Towarzycho godzi się ze swoim marnym losem i przestało walczyć. Jeśli jeden, czy drugi poszedł na pogrzeb, to tylko po to, żeby przedłużyć sponsoring u spadkobierców „tego wspaniałego człowieka”. Ostatnie przemówienia i szabry Bronka śledzi jedynie ścisła świta, biedota, która została na tym samym lodzie. Symbolika upadku dobitna, w mojej jak zwykle skromnej ocenie, w każdym razie mnie wystarcza.

Matka Kurka