Czy z biedy, aby ratując rodzinę w akcie desperacji można sprzedać swoją nerkę?


- O ile taki akt jest zrozumiały jako akt desperacji od strony społeczno-psychologicznej, o tyle od strony moralnej trzeba go ocenić negatywnie. Nie ma przełożenia dobro, jakim jest zdrowie na pieniądze. Jest zrozumiałe, że ktoś chce tak desperacko ratować np. sytuację finansową swojej rodziny, ale jednak problemu nie rozwiązuje. Uzyskane pieniądze nie będą nieograniczone i problem złej sytuacji ekonomicznej może powrócić, natomiast nie będzie możliwości naprawy naruszonego zdrowia. Jest pytanie o powody, dlaczego doszło aż do takiej desperacji? To może być zawinione przez grzeszne działanie innych - ludzi, którzy doprowadzają innych do ruiny. System zabezpieczeń społecznych powinien temu zapobiegać. Nie może być tak, że dla uzyskania środków finansowych, także tych koniecznych dla życia ludzie dopuszczają się środków niegodziwych. Nie jest godziwe, gdy - choćby dla zapobieżenia ubóstwu - ktoś się prostytuuje, gdy sprzedaje swoje narządy, gdy kradnie.

Czy grzechem jest oddawanie krwi już nie honorowo, ale dla pieniędzy?


 - Kwestia dawstwa organów, w tym także krwi musi być postrzegana w świetle zasady całościowości, a zatem obowiązku ochrony integralności organizmu. Z drugiej strony jest zasada solidarności i bezinteresownego daru miłości wobec tych, którzy potrzebują pomocy. Jak długo dawstwo jest bezinteresownym darem, a wprost nie narusza zdrowia człowieka, jest uprawnione i godziwe. Jeśli nie jest to przekładane na pieniądze, jest to dar miłości. Oddanie narządu, tkanki czy krwi za pieniądze nie jest już dawstwem ale "sprzedawstwem". 

 

Zysk niszczy krew, niszczy ciało?


- Jeżeli ktoś zaczyna sprzedawać swoją krew, to rodzi się pokusa, że będzie jej sprzedawał więcej niż mu wolno. Warto zauważyć, że w krajach, gdzie krew jest pozyskiwana za pieniądze, dają się zauważyć dwa zjawiska: po pierwsze pozyskujący w mniejszym stopniu liczy się z konsekwencjami wynikającymi z ewentualnej szkody u tego, kto ją oddaje, a po drugie dawstwo za pieniądze (przynajmniej w USA) przynosi gorsze efekty niż dawstwo honorowe. Wydaje się, że w ludziach budzi się naturalne poczucie, że coś jest nie w porządku, chyba, że jest to akt miłosierdzia z potrzebującymi.

 Rozmawiał Jarosław Wróblewski