Nie tak miałam spędzić 18 września. Miałam otwierać wystawę niewinnych komiksów. W zamian za to napiszę o niej – skoro mam jeszcze tyle wolności, żeby zrobić chociaż to.

Londyńska wystawa z komiksami Mahometa nie odbyła się. Nie tylko dlatego, że grożono wszystkim zaangażowanym i ich rodzinom – dodatkowo nasza lewica zadbała o to, żeby zabrakło nam wszelkiego wsparcia. Lewicowi ekstremiści twierdzili, że wraz z Tommym Robinsonem (założyciel i przywódca antymuzułmańskiego ugrupowania English Defence League) chcemy rozpętać wojnę domową za pomocą komiksów. (…)

Osoby, które działają w ten sposób, dzielą się na dwie kategorie: osoby nieprawdopodobnie głupie, które nie są świadome swoich negatywnych działań, oraz te, które dokładnie wiedzą, co robią ujawniając swoje deficyty w zakresie rozwoju moralnego. Dla tych, którzy należą do pierwszej grupy mam kilka informacji, które warto przemyśleć:

W Pakistanie karą za bluźnierstwo i apostazję (rezygnację z wyznawania islamu) może być nawet kara śmierci. Kara ta nie jest wymysłem jakiejś gniewnej ekstremistycznej mniejszości, którą społeczeństwo mogłoby spokojnie zignorować. Jest ona wymierzana przez państwo na podstawie prawa w nim panującego.

Asia Bibi, chrześcijanka i młoda matka oczekuje na egzekucję. Popełniła przestępstwo zniesławiając Mahometa. Sąd podtrzymał karę śmierci.

W Arabii Saudyjskiej karą za bluźnierstwo i apostazję (rezygnację z wyznawania islamu) może być nawet kara śmierci. Kara ta nie jest wymysłem jakiejś gniewnej ekstremistycznej mniejszości, którą społeczeństwo mogłoby spokojnie zignorować. Jest ona wymierzana przez państwo na podstawie prawa w nim panującego.

Raif Badawi na przykład jest pisarzem, blogerem, któremu wymierzono karę chłosty (1000 batów, które z pewnością go zabiją) oraz 10 lat więzienia, ponieważ obraził islam.

W Iranie karą za bluźnierstwo i apostazję (rezygnację z wyznawania islamu) może być nawet kara śmierci. Kara ta nie jest wymysłem jakiejś gniewnej ekstremistycznej mniejszości, którą społeczeństwo mogłoby spokojnie zignorować. Jest ona wymierzana przez państwo na podstawie prawa w nim panującego.

Młoda autorka komiksów została skazana na 12 lat więzienia za wyśmiewanie się z islamskiego rządu. Atena Farghadani obecnie odsiaduje karę, ponieważ w swoich komiksach nadała politykom rysy zwierząt. Potem uznano, że zachowała się „niegodnie”, ponieważ podała rękę swojemu prawnikowi będącemu mężczyzną.

Taka jest prawda. Takie są fakty. Pozostaną faktami, niezależnie od tego, jak bardzo będziemy je negować. Kolejna prawda, której obecnie nie chcemy znać, to taka, że każda z wymienionych przeze mnie brutalnych kar ma swoje źródło w islamie. To jest bezsprzeczny, sprawdzalny i obiektywny fakt.

Następny fakt jest taki, że na przestrzeni ostatnich dekad doświadczaliśmy i doświadczamy masowej i bezprecedensowej fali migracji z krajów muzułmańskich do naszych zachodnich demokratycznych krajów. Migracja ta ujemnie wpłynęła i wpływa na dwa podstawowe prawa bez których nie ma ani demokracji ani wolności: mam na myśli prawa i wolność kobiet oraz prawo do mówienia tego, co myślimy.

Tutaj, w Wielkiej Brytanii, ci z nas, którzy wypowiadają się przeciwko islamowi i jego rosnącym wpływom, są natychmiast marginalizowani i określani mianem „rasistów” i „islamofobów”, mimo tego, że mówimy prawdę.

Bycie rasistą w Wielkiej Brytanii może oznaczać utratę pracy, pojawienie się na publicznych czarnych listach lub w aktach przestępców na policji.

<<< KONIECZNIE PRZECZYTAJ - OBÓZ ŚWIĘTYCH - CZY CZEKA NAS TAKA PRZYSZŁOŚĆ?  >>>

Mam mnóstwo przykładów:

– Keith Hurdle został skazany na 12 tygodni więzienia, ponieważ dopuścił się werbalnej krytyki nacechowanej rasizmem w londyńskim metrze. Takie zachowanie jest oczywiście niedopuszczalne. Przykład Keitha natomiast pokazuje, że można pójść do więzienia za same wypowiedziane słowa, podczas kiedy podejrzany nie będący białym obywatelem może dopuścić się przemocy fizycznej i w jego sprawie nawet nie będzie dochodzenia. Przekaz jest jasny – rasizm wydarza się tylko w jedną stronę, a policja bynajmniej nie jest bezstronna.

– Walijski student Liam Stacey znalazł się w więzieniu na 56 dni, ponieważ umieścił kilka oburzających tweetów o piłkarzu Fabrice Muamba, który doznał zawału serca na boisku. Jego zachowanie również było niewłaściwe i niecywilizowane, ale ten chłopak został wysłany do więzienia za same słowa. Przekaz dla społeczeństwa jest taki sam, jak powyżej.

– Jaqueline Woodhouse z Essex również została wysłana do więzienia na 21 tygodni, ponieważ dopuściła się rasistowskiej tyrady w pociągu.

– Pod koniec 2013r. posłano do więzienia sześciu kibiców piłki nożnej za śpiewanie pieśni gloryfikujących morderstwo Stepha Lawrenca. (Ciemnoskóry brytyjski student, który został zabity w 1993r. na tle rasistowskim – przyp. tłum.) Prokurator uznał, że 18 miesięcy aresztu będą odpowiednią karą, ponieważ śpiewy były „zakłócające spokój i obraźliwe”.

– Simon Ledger został aresztowany za śpiewanie piosenki „Kung Fu Fighting”, ponieważ mogła ona obrazić chińskich obywateli.

W pozostałych częściach Europy jest podobnie. Jeżeli ktoś wyjdzie poza szereg, musi liczyć się z konsekwencjami i brakiem współczucia. Kiedy kilku autorów komiksów zostało zamordowanych w Paryżu, sporo europejskich dziennikarzy uznało, że sami są winni swojej śmierci. Nasze stacje telewizyjne odmówiły pokazania owych komiksów i w żaden inny sposób nie chciały dać wyrazu „wolności przekazu” w mediach, ponieważ obawiały się łatki „rasistów” lub „islamofobów”.

Kiedy chciałam pokazać kilka komiksów od razu dostałam łatkę „rasistki” zarówno od naszego rodzimego BBC, jak i od znanego dżihadysty Haitana al Haddada, który wypowiada się za karą kamieniowania. Uczestnicząc w niedzielnym programie porannym w BBC, do którego zostałam zaproszona na rozmowę na temat mojej niedoszłej wystawy, odkryłam, że w dyskusji reprezentowałam jedyny głos na rzecz wolności słowa i wyrażania się. Zatrzymajmy się tu na chwilę. W oczach narodowej telewizji w Wielkiej Brytanii otwarte negowanie islamskiego prawa sprawia, że człowiek staje się radykałem, outsiderem i dziwakiem.

W Holandii niektórym posłom przysługuje uzbrojona ochrona, wielu innych wyjechało z kraju. Pewnego reżysera zamordowano na ulicy. Wszystko to z powodu krytycznego nastawienia wobec islamu.

W Danii grupa osób, która spotkała się w obronie wolności słowa znalazła się pod ostrzałem muzułmanów, którzy uznali, że takie spotkania nie powinny się odbywać.

Głupcy nie widzą problemu. Pewnie dziwią się, że tacy, jak ja nieustająco jawnie sprzeciwiają się islamowi i jego bluźnierczym prawom – mimo konsekwencji, jakie ponosimy.

Wypowiadam się otwarcie, ponieważ wolność słowa jest podstawą wszelkiej wolności, wszystkie inne rodzaje wolności bazują na niej. Gdybyśmy nie mieli wolności mówienia, co myślimy, w ogóle nie bylibyśmy wolni. Bez wolności słowa nie ma demokratycznej debaty, ponieważ kandydaci na polityków nie mogą wyrażać swoich opinii, a społeczeństwo nie ma możliwości wysłuchania ich. Jeżeli doprowadzimy do takiej sytuacji, znajdziemy się w martwym punkcie, w stanie stagnacji, który nie daje żadnych szans na rzeczywiste zmiany. Będziemy podlegać niezmiennej, nie będącej do obalenia, mało ambitnej elicie. Innymi słowy: staniemy się niewolnikami.

Rozwój w dziedzinie nauki i praw człowieka wydarzył się dzięki dyskusji i możliwości zadawania pytań. Jeżeli nie możemy krytykować i kwestionować religii, lub się z niej śmiać (mam na myśli islam), będziemy podlegać religijnej tyranii i klerykom oraz ich interpretacjom swojej religii. W czasach, kiedy islamska przemoc i brutalność zataczają na świecie coraz szersze kręgi, w czasach kiedy właśnie powinniśmy osądzać islam, kwestionować go i krytykować, słyszymy, że nie wolno nam tego robić. Z brutalną władzą nie można wygrać. Jest totalitarna.

To dzięki wolności słowa cieszymy się na Zachodzie tak wspaniałą i rozwiniętą cywilizacją. Wolność słowa jest bezcenna, dlatego musimy jej bronić. Najważniejszym aspektem wolności słowa jest wolność mówienia prawdy. George Orwell pisał, że wolność słowa polega na wolności głoszenia, że 2+2 = 4 i właśnie tę wolność zaczynamy na Zachodzie tracić w szybkim tempie.

Koleżanka ostatnio opowiadała mi, że podczas rozmowy z pewnym gejem poinformowała go, że w Iranie zostałby zabity za swoją seksualność. W odpowiedzi wyzwał ją od rasistek. To nic nadzwyczajnego. Też tego doświadczyłam. Wypowiadanie prawdy często powoduje atak drugiej strony. Dzieje się tak nie tylko podczas rozmów o polityce w lokalnym pubie – mainstreamowe media działają w podobny sposób. Jeżeli będziemy powtarzać, że mężczyźni, którzy teraz masowo napływają do Europy pochodzą z krajów, gdzie kobiety traktowane są jak własność, homoseksualiści są zabijani, a krytyka jest karana, nikt nie będzie nas słuchał.

Jeśli będziemy na tyle odważni, żeby zasugerować, że ci mężczyźni będą chcieli u nas żyć według swoich zasad, okrzykną nas faszystami i już całkowicie przestaną nas słuchać, niezależnie od tego, ile prawdy będzie w naszych wypowiedziach.

A prawda jest taka, że już obecnie staczamy wielką bitwę o wolność słowa, a zachodni przywódcy i media stoją po stronie wroga. Zamiast zrozumieć jak masowa muzułmańska migracja zagraża naszej wolności słowa, nasi przywódcy postanowili pozwolić na jeszcze większe liczby migrantów. Wniosek jest taki, że zachodni politycy stali się wrogami Zachodu, więc to tacy, jak ja muszą dla nas walczyć.

PRZECIWNICY WOLNOŚCI SŁOWA, ZAWRÓWNO CI GŁUPI, JAK CI ŹLI, SĄ SILNI I NIEBEZPIECZNI. JEDNAK CIĄGLE MOŻEMY ICH POKONAĆ PRAWDĄ.

Anna Marie Waters - Gates of Vienna

Tłum. Euroislam.pl Jolanta Szczęśliwa

<<< KONIECZNIE PRZECZYTAJ - OBÓZ ŚWIĘTYCH - CZY CZEKA NAS TAKA PRZYSZŁOŚĆ?  >>>