Telewizja Republika” opublikowała list od Andrzeja Rozpłochowskiego, który ujawnia, że jednej z członkiń Wojewódzkiej Komisji Wyborczej w Katowicach poważnie grożono. Zawiniła ujawnieniem zniknięcia 130 tysięcy głosów…

Rozpłochowski, który zaznacza, że pisze z upoważnienia Stańczyk, wskazuje, że kobieta ta „odważnie ujawniła zniknięcie 130 tysięcy ważnych głosów na drugim protokole tej Komisji”. Kilka dni temu zaczęła być zastraszana.

„23 lutego w środku dnia, do skromnej firmy jej ojca w Bytomiu podeszło dwóch mężczyzn. Jeden z nich pozostał na zewnątrz, a drugi wszedł do lokalu i tak powiedział do pracującego ojca: ona ma za dużego ryja. Jeśli zamknie ryja, to możemy pomóc. Następnie opuścił lokal” – napisał Rozpłochowski.

Po pięciu dniach, a więc 28 lutego, ojciec p. Doroty stwierdził, że „kłódki przy bramie wjazdowej i przy drzwiach posesji, na której znajduje się jego zakład, są powyginane jak jakimś łomem tak, iż nie można było ich otworzyć”.

Zdaniem autora listu nie ma tu wątpliwości: chodzi po prostu o zastraszanie tych, którzy ujawnili fałszowanie wyborów. „. To co się dzieje, najlepiej świadczy zaś o tym, że coś jest na rzeczy i zostało ujawnione zorganizowane fałszowanie w Polsce wyników wyborów. Decydenci tego procederu czują się ponadto tak bezkarni, iż podjęli nawet fizyczne straszenie” – pisze Rozpłochowski.

Przypomnijmy, że Stańczyk stwierdziła, iż przewodniczący PKW Stefan Jaworski wykorzystał dane ze sfałszowanego protokołu, który zawierał dodane 130 tysiące głosów. Stańczyk dysponuje fotokopią prawdziwych dokumentów – jednak choć złożyła aż osiem wniosków dowodowych, to… Sąd Okręgowy w Katowicach je wszystkie odrzucił już w pierwszej połowie stycznia.

bjad