Dziś Szkoci już nie walczą terrorem o przyznanie sobie niepodległości. Dziś kampania na rzecz niepogległości odbywa się kulturalnie. Szkodzi wyzbyli się szowinizmu, gniewu czy uprzedzeń; teraz zastanawiają się czy nie lepiej dla nich jest odłączyć się od Londynu.

Jak pisze Roger Cohen z "The New York Times" "Wielka Brytania wiele ze swej wielkości zawdzięcza Aktowi Unii z 1707 roku - ale nie będzie oznaczał tragedii. Gorące debaty - na temat tego, czy niepodległa Szkocja mogłaby zatrzymać funta szterlinga, czy mogłaby wstąpić do Unii Europejskiej i jaka część dochodów ze złóż ropy naftowej na Morzu Północnym trafiłaby do jej skarbca - maskują fakt, że Szkocja, która przecięłaby pępowinę łączącą ją z Londynem, ma przyzwoitą szansę na  dobrobyt, stabilność i polityczną spójność. Z czasem prawdopodobnie zaczęłaby przypominać Norwegię. Wtedy to w interesie Anglii byłoby nawiązanie współpracy".

W referendum oprócz pytania: "Czy Szkocja powinna być niepodległym państwem?", może paść jeszcze inne: czy Londyn powinien dokonać secesji od Anglii? "W stolicy Wielkiej Brytanii mówi się  o pierwszorzędnym mieście przywiązanym do drugorzędnego kraju i rzadko kiedy dzień mija bez narzekań burmistrza Borisa Johnsona na spadającą koniunkturę i zaprzeczeń, że - jak w zeszłym roku zasugerował jeden z ministrów - Londyn jest "ogromną maszyną wysysającą życie z reszty kraju"".

W Londynie "wzrost gospodarczy wyniósł 15,4 proc. w latach 2007-2012, znacznie więcej niż na pozostałym terytorium państwa. Od czasu kryzysu finansowego w 2008 roku ceny nieruchomości w Londynie poszybowały; według niektórych szacunków 10 najlepszych dzielnic w mieście jest wartych więcej na rynku nieruchomości niż Walia, Szkocja i Irlandia Północna razem wzięte" – pisze Cohen. I dodaje: "Nigdzie w Wielkiej Brytanii poczucie oderwania Londynu od jego okolic nie jest silniejsze niż w Szkocji, gdzie socjaldemokratyczny konsensus (darmowe uniwersytety w przeciwieństwie do płatnych uczelni w Anglii, priorytet publicznej służby zdrowia, zobowiązanie do emerytur państwowych) trzyma się mocno, a sprzeciw wobec hiperkapitalizmu stolicy stanowi ważny temat referendum".

Czy Szkocja powie NIE Wielkiej Brytanii? "Biorąc to wszystko pod uwagę oraz bogatą historię tego, co według wszelkich standardów było udaną unią, najlepszym wynikiem referendum mogłoby być silne poparcie idei niepodległości, które jednak o włos otarłoby się o większość. Pobudziłoby to dalszą decentralizację, ale bez zrywania więzów z 1707 roku.  Mimo to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że proeuropejska Szkocja dorzucająca skandynawskości do pomiatającego Europą londynocentrycznego neoliberalizmu Anglii mogłaby nie być taką złą rzeczą".

Więcej TUTAJ

Philo