Coraz popularniejsza w Polsce, zwłaszcza wśród młodzieży, staje się idea narodowa. Jednak jak zwykle ma to miejsce w przypadku różnego rodzaju idei, nie łatwo jest je zaszczepić w różnych warunkach historycznych i geograficznych. Można ulec wrażeniu, że poglądy Narodowej Demokracji ulegają w III RP pewnemu wykoślawieniu. Tylko że problem ten może wynikać nie z braku zrozumienia współczesnych Polaków dla Romana Dmowskiego, ale może być on wbudowany w sam charakter myśli narodowodemokartycznej.

Trudno nie zauważyć dzisiaj wzrostu znaczenia szeroko pojętego ruchu narodowego (z małej litery, czyli raczej siły społecznej niż struktury politycznej). I nie chodzi tylko o Marsz Niepodległości, największe dzisiaj w Polsce wydarzenie polityczne.  Coraz powszechniejsza staje się pamięć o żołnierzach wyklętych, coraz więcej młodych ludzi oddaje hołd powstańcom warszawskim czy wielkopolskim. Opieką otaczane są miejsca pamięci, pomaga się Polakom na wschodzie. Czyżby więc powoli  następowała „polityzacja” mas polskiej młodzieży, o której mówi Rafał Ziemkiewicz, najmocniej odwołujący się do spuścizny Dmowskiego?

Nacjonalizmu droga donikąd

Wzrost patriotyzmu wśród młodzieży jest zdecydowanie pozytywnym zjawiskiem.  Problemem pozostaje jego ukierunkowanie. Ruch Narodowy (ten już z dużej litery)jest próbą skanalizowania społecznej aktywności w ramach struktur politycznych. Jednak program Narodowców nasuwa wiele pytań. Mniej jest w nim myślenia pozytywistycznego i społecznikowskiego, a więcej czystego nacjonalizmu. Ruch Narodowy, mimo oczekiwań wielu osób, nie stał się masowym ruchem na wzór Narodowej Demokracji. Być może wynika to z pułapek zawartych w idei narodowej.

Nacjonalizmy w XIX w. pozwolił wielu narodom odbudować swoją podmiotowość, co później ułatwiło odzyskanie niepodległości. Podobnie było także i z Polakami. Jednak trudno jest prowadzić politykę nacjonalistyczną w Europie wschodniej, gdzie granice między narodami wyznaczały często linie oddzielające poszczególne wioski. Narodowa Demokracja, dzięki której udało się zbudować polską świadomość wśród mas chłopskich i robotniczych, w niepodległym już państwie nie odegrała pozytywnej roli. Endekom udało się storpedować federacyjny projekt Piłsudskiego, a mając duży wpływ na konstytucję marcową, zablokowali możliwość stworzenia sterownego ustroju. Po  1926 r., Endecja  nie miała już poważniejszych wpływów politycznych, za to poglądy nacjonalistyczne rozwijały się w kołach rządzących. Dzięki bezrefleksyjnej polityce polskich rządów wobec mniejszości, te nie miały powodu ginąć w 1939 r. za Polskę, co znacząco ułatwiło realizację planów Stalina dotyczących wschodnich obszarów Polski.

Współcześni narodowcy zdają się wchodzić w te same koleni, w jakie weszli przedwojenni protoplaści. Choć dzisiaj żyjemy już w jednolitym narodowo kraju, i nie ma w Europie poważniejszych konfliktów granicznych, to nacjonalizm jest ideologią nie mniej zwodniczą niż w latach 30tych. Nie mając konkretnego wroga, Ruch Narodowy zwraca się w dosyć nierozsądny sposób przeciwko Unii Europejskiej, USA, Izraelowi czy Ukraińcom. Jednocześnie wydają się patrzeć z nadzieją na wcale nam nie przychylnych nacjonalistów z zachodu Europy czy na Rosję Putina. Szkoda by  było, żeby patriotyczna  młodzież, odrzucająca słusznie system III RP, pod wpływem swoich przywódców, odrzuciła też polską obecność w systemie euroatlantyckim. Europa wojujących nacjonalizmów i odrodzonego imperium rosyjskiego nie będzie wcale lepsza od tej, którą mamy teraz.

[koniec_strony]

Trumna Dmowskiego

Według wielu publicystów, po 1989 r. Polską miały rządzić trumny Piłsudskiego i Dmowskiego. Nic takiego jednak się nie stało, przez wiele lat w naszym kraju panował podział wzdłuż linii postkomuna/postsolidarność. Z prozachodnim kierunkiem polityki zagranicznej zgadzały się wszystkie liczące się siły polityczne. Nawet ruchy mieniące się być patriotycznymi nie widzą problemu w odwoływaniu się zarówno do Dmowskiego, jak i Piłsudskiego.

Jednak jeśli przyjrzeć się dobrze, pogrobowców Dmowskiego (nawet jeśli tego nieświadomych) mamy w miejscach, w których trudno było by się ich spodziewać. Jeśli odrzucimy pogląd, że cały obóz liberalny w Polsce to zdrajcy i zaprzańcy, to zobaczymy bardzo ciekawa prawidłowość. Owszem, wielu ludzi PO czy mainstreamu medialnego to osobniki wyprute z polskości, działające tylko według własnego interesu. Ale jeśli wsłuchamy się w argumentacje strony liberalnej w Polsce, to dowiemy się, że wielu jej przedstawicieli uważa się za patriotów. Dla nich, „zakorzenienie” się Polski w Unii Europejskiej i jak najdalej idąca jej „europeizacja” są jak najbardziej w polskim interesie.

Tak więc, jeśli zobaczy się, jakie intencje przyświecają proeuropejskim liberałom, można swierdzić ciekawe zjawisko. Mamy mianowicie swoistą ciągłość, przynajmniej od XVIII w, sporu między postępowcami a sarmatami. I Roman Dmowski był niejako w swoim czasie przedstawicielem postępowej strony sporu. Przecież nacjonalizm w jego czasach był właśnie nowoczesny. To Endecy w pierwszej połowie XX w. krytykowali „słabości” polskiego charakteru narodowego i nawoływali do brania przykładu z krajów zachodniej Europy (Wielkiej Brytanii, Niemiec, czy później Włoch).  Młodych liderów Ruchu Narodowego wprawiłoby w konfuzje postawienie ich w jednym obozie z Platformą Obywatelską, jednak przykład Romana Giertycha czy Michała Kamińskiego pokazuje, że nie jest to scenariusz wcale fantastyczny.

A może jednak patriotyzm?

Patriotyczna antystemowość  współczesnej młodzieży jest zjawiskiem pozytywnym. Dlatego próby poróżnienia młodzieży narodowej z innymi nurtami polskiej prawicy, wydają się czymś pozbawionym sensu. Młodzi narodowcy mogli znacząco zwiększyć potencjał intelektualny i obywatelski szeroko pojętego obozu patriotycznego. Jednak wielu z nich woli ustawiać się całkowicie poza główny nurt polskiej polityki. Uczynienie ze sporego społecznego zrywu, wąskiej, nacjonalistycznej siły politycznej, byłoby poważnym błędem. Współcześni liderzy ruchu narodowego (tego szerszego, z małej litery) powinni uczyć się na błędach swoich przedwojennych poprzedników. Nie zawsze warto stawiać osobistą niechęć czy błędnie pojmowana ideologię na pierwszym miejscu. W końcu przecież w ostatecznym rozrachunku chodzi o Polski Interes Narodowy. 

Bartosz Bartczak