Władimir Bukowski, pisarz i obrońca praw człowieka w ZSRR zapewnił w rozmowie z portalem niezależna.pl, że Władimir Putin nie wyśle wojska na Ukrainę. „Putin nie ma odpowiednio wyćwiczonej i przygotowanej do takiej operacji armii” – powiedział. Dodał, że w ogóle nikt nie rozważa wysyłania na Ukrainę wojsk.

„To na pewno możemy wykluczyć. Niezależnie, czy mówimy o USA, Rosji, czy innym państwie, wysłanie wojska na wojnę domową byłoby kompletnym samobójstwem i skończyłoby się wielką tragedią. We wszystkich państwach politycy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Wprowadzanie wojska do 50-milionowego państwa, jakim jest Ukraina i próba jego okupacji, to jak wysyłanie oddziałów na pewną śmierć. Nikt tego nie zrobi. (...) Armia rosyjska jest dopiero w fazie transformacji i nie jest w ogóle gotowa na takie działania. Zdatne do walki jest jedynie 10 brygad, które nie są w stanie na większą skalę zagrozić nikomu na Ukrainie. Do tego dochodzi jeszcze to, iż Rosjanie są zbyt mocno związani z Ukraińcami, m.in. więziami rodzinnymi” – mówił niezależnej.pl Bukowski.

Opozycjonista wskazał też, że kryzys na Ukrainie zmotywuje Rosjan do protestów. Powiedział, że pozycja Putina w kraju nie jest już tak silna, jak kiedyś. Zwycięstwo Ukraińców w walce z Janukowyczem jest mocnym sygnałem i ostrzeżeniem dla Kremla. Zwykli Rosjanie zobaczyli, że władza może zostać obalona.

W piątek przed Sądem Rejonowym w Moskwie pojawili się protestujący, którzy chcieli wesprzeć aresztowanych opozycjonistów, skazanych za użycie siły przeciwko funkcjonariuszom policji podczas protestów w maju 2012 roku. „Putin to złodziej!”, „Rosja bez Putina!”, „Nie dyktaturze!”, „Wolności!” – wołano. Wykrzykiwano także „Berkut!”.

pac/niezależna.pl