Przywódcy Niemiec, Francji, Rosji i Ukrainy po raz kolejny potwierdzili swoje zaangażowanie na rzecz zawieszenia broni na Ukrainie. Ale czy to oznacza, że sprawy rzeczywiście idą w dobrym kierunku? 

"To jest bardzo niebezpieczne dla Polski, dla Ukrainy i dla Europy, bo wielość formatów rozmywa odpowiedzialność" – mówił w Telewizji Republika dr Jarosław Ćwiek-Karpowicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

30 grudnia przywódcy Niemiec, Francji, Rosji i Ukrainy po raz kolejny potwierdzili swoje zaangażowanie na rzecz zawieszenia broni na wschodzie Ukrainy i wycofania stamtąd ciężkiego uzbrojenia – ogłoszono w komunikacie francuskiego pałacu prezydenckiego. W komunikacie napisano, że podczas rozmów ponownie „podkreślono znaczenie pełnego wprowadzania w życie w 2016 roku porozumień z Mińska”.

Rozmowa liderów państw tzw. normadzkiej czwórki trwała niemal dwie godziny i była to pierwsza rozmowa od ostatniego spotkania w Paryżu z 2 października. Ustalono też termin spotkania, którego celem ma być podsumowanie wprowadzania w życie porozumień z Mińska, na koniec lutego. 

Jak tłumaczył w studiu Telewizji Republika dr Jarosław Ćwiek-Karpowicz, obecna sytuacja na Ukrainie jest bardzo niebezpieczna dla całego regionu. Ekspert podkreślił, że chociaż przedłużono sankcje wobec Rosji (wbrew oczekiwaniom władz w Moskwie - red.) i nie oddzielono spraw gospodarczych od porozumień pokojowych, to realizacja porozumień mińskich jest zagrożona.  

"Rosja rozpoczyna teraz taką grę pt. format normandzki nie funkcjonuje, więc stwórzmy coś nowego" – mówił dr Ćwiek-Karpowicz.

Ekspert tłumaczył, że w sytuacji kiedy spotkania pomiędzy stronami trwają, a dodatkowo Stany Zjednoczone są zaangażowane w negocjacje, takie tworzenie nowych rozwiązań nie jest dobre.  

"To jest bardzo niebezpieczne dla Polski, dla Ukrainy, dla Europy, bo wielość formatów rozmywa odpowiedzialność" – tłumaczył, dodając, że najlepsze byłoby włączenie do negocjacji strony amerykańskiej.

emde/telewizjarepublika.pl