Gwałtowny wzrost inflacji wymknął się spod kontroli rosyjskiego państwa. W celu przeciwdziałania poważnemu kryzysowi Kreml musiał zdecydować się na wprowadzenie ograniczeń eksportowych na surowce i kontroli cen towarów w sklepach.

Ekonomista Bloomberga Scott Johnson twierdzi, że "gwałtowny wzrost inflacji miał szerokie podstawy, a deprecjacja rubla w zeszłym roku dodatkowo nasiliła wstrząsy wywołane pandemią".

"Nic dziwnego, że kontrola cen miała ograniczony efekt" - dodał.

Bank Rosji od wielu miesięcy stara się przejąć kontrolę nad inflacją. Ta ostatnio przekroczyła 6 proc. Rosyjski bank centralny od marca podniósł stopy procentowe o 125 punktów bazowych. Ostrzegł przy tym, że jeszcze w lipcu konieczne będzie dalsze zacieśnienie polityki monetarnej. W przeciwnym razie wzrost cen wymknie się spod kontroli.

- Cła i kontrola cen podstawowych artykułów spożywczych zmniejszyły w tym roku inflację o około 20 punktów bazowych - powiedziała szefowa Banku Rosji Elwira Nabiullina.

Takie środki są jednak skuteczne jedynie na krótką metę.

Dodatkowo wszystkie sondaże wskazują, że opanowanie inflancji to największe zadanie Rosji. Nieporadzenie sobie z tym problemem grozić będzie ograniczeniem dominacji Rosji na światowych rynkach surowców.

Co prawda analitycy państwowego VTB Capital w Moskwie wskazują, że spadek cen niektórych artykułów spożywczych potwierdza skuteczność przyjętych przez Rosję środków.

„To populistyczne podejście, które ma na celu stworzenie iluzji kontroli cen i pomocy społecznej” – powiedziała Elina Ribakova, zastępca głównego ekonomisty Międzynarodowego Instytutu Finansów w Waszyngtonie. „Wprowadzając tak radykalne działania ryzykują ich bardzo negatywny wpływ na indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych i zmniejszenie skuteczności polityki pieniężnej”- dodała.

Władimir Putin pod koniec 2020 polecił rządowi rosyjskiemu, aby ten złagodził obciążenia konsumentów związane z rosnącymi cenami produktów w sklepach. Wprowadzono w związku z tym cła eksportowe na pszenicę, olej słonecznikowy, cukier i kluczową dla rosyjskiej kuchni kaszę gryczaną. W zeszłym tygodniu cła wprowadzono także na stal, nikiel, aluminium i miedź.

Zdaniem analityków z BCS Global Markets w Moskwie, Rosja zużywa tylko 10 proc. niklu i jedną trzecią aluminium oraz około połowy produkowanej przez siebie stali. Zatem nowe obostrzenia nie wpłyną w znaczący sposób na ogólną inflację.

Z kolei rzeczniczka NLMK, największego rosyjskiego producenta stali, ostrzegła, że dodatkowe ​​taryfy zablokują realizację planów inwestycyjnych niskomarżowych producentów, co może skończyć się dalszymi podwyżkami, za które zapłacą zwykli konsumenci.

jkg/forsal