Portal Fronda.pl: Odnosząc się do przyszłych działań nowego rządu abp Stanisław Gądecki zaapelował, by prawo stanowione było zgodne z prawem Bożym. Jakie są w tym kontekście najważniejsze oczekiwania wobec nowego rządu?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Oczekiwania wobec nowego rządku są bardzo duże. Tym większe, że sytuacja, którą ten rząd zastaje po poprzednim, jest w wielu wypadkach dramatyczna. To nie jest, jak mówiła w czwartek pani premier, kwestia wybudowanych dróg i obniżonego bezrobocia. To kwestia braku komunikacji w sferze międzyludzkiej i opuszczenia przez Polaków kraju z powodów nie tylko ekonomicznych, ale i dogłębnie sięgającego kryzysu wartości.

Myślę, że pierwszym zadaniem nowego rządu będzie próba odbudowania wspólnoty narodowej. Żeby to uczynić potrzebne jest odbudowanie wartości. Sądzę, że słowa ks. abp. Stanisława Gądeckiego należy odczytać w kontekście tej dewastacji, która dokonała się w ostatnich kilkunastu miesiącach. To wprowadzenie tzw. konwencji przemocowej, ustawy o in vitro, próba wprowadzenia ustawy o uzgodnieniu płci, próba wprowadzenia ustawy o związkach partnerskich. Słowem, cały pakiet naruszający prawo naturalne i prawo Boże. Powstają dlatego wielkie oczekiwania, aby prawo stanowione było zgodne z prawem naturalnym, aby było po prostu prawem sprawiedliwym i racjonalnym. To wielkie zadanie, które z punktu widzenia etycznego jest jasne i klarowne, natomiast z punktu widzenia ścieżek legislacyjnych może być bardzo skomplikowane. Wpływają na to różne uwarunkowania, tak konstytucyjne, jak i po prostu proceduralne. Myślę, że z jednej strony ogólny apel jest apelem bardzo jasnym i czytelnym, natomiast konkretna realizacja będzie, być może, wymagała naszej cierpliwości oraz przebudowania obecnych systemów prawnych.

Jakie będzie najważniejsze kryterium oceny tego rządu? Czy będzie to, jak sugerowali niektórzy tuż po wyborach, zatrzymanie lub nawet cofnięcie postępującej dechrystianizacji Polski? Realizacja takiego programu jest w ocenie księdza profesora możliwa?

Sprawa jest na pewno bardzo trudna. Przestrzegałbym przed uleganiem iluzji o omnipotencji rządu i pana prezydenta. Przy bardzo głębokiej wierze w dobre intencje przedstawicieli tych instytucji, znaczący jest fakt, że pewne procesy społeczne i kulturowe dokonują się z naszym udziałem, jako społeczeństwa i narodu. Oczywiście, bardzo ważne są impulsy i inicjatywy płynące ze strony władz państwowych, ale zauważmy, że mogą być one kierowane do społeczeństwa, które w minionych latach uległo ogromnemu spustoszeniu. Pomimo tego mam głęboką nadzieję na zmianę i myślę, że oparta jest ona nie tylko na przesłankach religijnych, ale także ludzkich. Choćby kilka ostatnich wystąpień pana prezydenta pokazało jego ogromną wolę budowania wspólnoty narodowej. Sądzę, że rząd Prawa i Sprawiedliwości pójdzie w tym samym kierunku. Pojawia się wiele sygnałów na to wskazujących. Zwracam jednak uwagę, że wszystkie procesy kulturowe, o które nam chodzi, wymagają współdziałania między organami państwowymi a narodem.

W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z nachalnym rugowaniem wiary katolickiej z przestrzeni publicznej. Kilka dni temu pan Jarosław Kaczyński zapowiedział, że przed pałac prezydencki wróci krzyż, usunięty stamtąd przez poprzednią władzę. To drobny wprawdzie, ale symbolicznie bardzo znaczący krok, wprowadzający sacrum do przestrzeni publicznej. Myśli ksiądz profesor, że w czasie tych rządów takich kroków będzie więcej, życie państwowe będzie częściej i w bardziej szczery sposób stykało się z życiem Kościoła?

Jest wiele sygnałów na to wskazujących. Oprócz deklaracji pana Jarosława Kaczyńskiego mieliśmy też wspaniałe przemówienie pana prezydenta na Placu Piłsudskiego, które było bardzo czytelnym przypomnieniem roli św. Jana Pawła II w budowaniu „Solidarności” i polskiej niepodległości. Warto zauważyć, że w narracji historycznej, która towarzyszyła nam w ostatnich latach, ten element realnego zawiązania Solidarności w 1979 roku był bardzo często przemilczany. Nawiązanie pana prezydenta było po prostu niezwykle prawdziwe i uczciwe. Po drugie myślę, że ważne jest, by obecność przedstawicieli obecnych władz państwowych w przestrzeni życia sakralnego była obecnością realną, nie symboliczną. Proszę wybaczyć taki konkret, ale jest on bardzo wymowny: Uczestnicząc w Mszy świętej w bazylice św. Krzyża w dniu 11. listopada miałem okazję, siłą rzeczy, siedząc z jednej strony ołtarza, obserwować uczestników liturgii z drugiej strony ołtarza. Byli to nieliczni przedstawiciele ustępujących władz państwowych i przedstawiciele nowych władz państwowych. Różnica zachowania, gestów i sposobu uczestniczenia w liturgii  bardzo wyraźnie wskazywała na karykaturalny symbolizm ze strony dawnej elity politycznej oraz na autentyczne zaangażowanie ze strony obecnych władz. Myślę, że to różnica, na którą warto zwrócić uwagę. Jeżeli PiS pozostanie wierne temu autentyzmowi przeżywania wiary, to będziemy mieć do czynienia nie tylko z symbolicznym wprowadzaniem krzyża w przestrzeń publiczną, ale z realną próbą wprowadzania wartości chrześcijaństwa w życie publiczne.

Prawo i Sprawiedliwość chciałoby zmienić konstytucję czy też w ogóle uchwalić nową. Jakie miejsce powinien zająć w niej Pan Bóg? Czy, wzorem Węgrów, należy już w preambule umieścić stosowne do Niego odwołanie?

Nie jestem konstytucjonalistą, ale - na ile się orientuję - to właśnie preambuła konstytucji zawiera pewien wyraz filozofii politycznej i społecznej, która funduje dalsze reguły prawne. Dlatego preambuła, będąca zarazem pierwszymi zdaniami konstytucji, ma niezwykłą wagę. Myślę, że właśnie ona jest najwłaściwszym miejscem do przywołania imienia Boga i wartości chrześcijańskich. Byłoby to przypomnienie fundamentów, na których oparta jest nasza tradycja i historia. Zwłaszcza w perspektywie przyszłego roku, w którym świętować będziemy 1050. rocznicę chrztu Polski, będącą jednocześnie 1050. rocznicą istnienia Polski i polskości. Sądzę dlatego, że inwokacja w preambule konstytucyjnej byłaby całkowicie uzasadniona. 

Rozmawiał Paweł Chmielewski