Ks. James Martin SJ, amerykański jeuzita promujący ,,nowe podejście'' do homoseksualizmu, w gruncie rzeczy powinien już dawno temu otrzymać nakaz milczenia. Więcej, powinien zostać ukarany przez Kongregację Nauki Wiary, a jego dość głośna w Ameryce książka o LGBT powinna zostać wpisana na Indeks Ksiąg Zakazanych - oczywiście, gdyby ten jeszcze istniał.

Niestey, ks. Martin SJ swoje horrendalne tezy głosi z całkowitym spokojem. Nie tylko nikt mu nie przeszkadza, ale wręcz się go zachęca to tego, by występować ze swoimi heterodoksyjnymi tezami.

Niedawno uczestniczył w Światowym Spotkaniu Rodzin. Tak, tak - ksiądz, którego życiową misją jest ,,zmiana podejścia'' Kościoła do gejów i lesbijek, był na Światowym Spotkaniu Rodzin, nieomal u boku papieża. Co tam robił, tego nie wiemy, bo homoseksualizm nie jest problemem rodzin. Owszem, zdarza się, że dzieci mają takie skłonności, ale to naprawdę tylko jeden i w dodatku marginalny problem, jaki można mieć z dziećmi! Nie ma powodu, by go wyróżniać sposród innych. Zresztą, ks. Martin SJ, promując tezy o rzekomej naturalności homoseksualizmu, wiele pomóc nie może; wprost przeciwnie.

Teraz ten kapłan został zaproszony do archidiecezji Atalanty w USA, gdzie wygłosi kazanie, oczywiście na temat gejów i lesbijek. Zaprosił go osobiście arcybiskup Wilton Gregory. Jak podaje portal ,,LifeSiteNews'', wokół tego hierarchy jest wiele wątpliwości. Uczynił na przykład jednego z prohomoseksualnych kapłanów swojej archidiecezji dyrektorem ds. ofiar nadużyć seksualnych księży.
Problem w tym, że w Stanach Zjednoczonych ponad 80 proc. ofiar nadużyć to chłopcy, zwłaszcza dorastający. Prohomoseksualny ksiądz - a więc taki, którego poglądy odbiegają prawdopodobnie od doktryny katolickiej - ma zajmować się przestępstwami homoseksualnych księży. To bardzo dziwna sytuacja.

Cóż, parafia, w której wystąpi ks. Martin, to parafia silnie progejowska. Angażuje się na przykład co roku w tak zwaną ,,Pride parade'', to znaczy paradę gejów, podczas której głosi się rzekomą dopuszczalność stosunków homoseksualnych. Parafia tymczasem przekonuje, że przy okazji takich parad ,,celebruje Bożą różnorodność''. A więc skłonność do grzechu nazywa się ,,Bożą różnorodnością''. Jeżeli to jest katolickie, to chyba o czymś nie wiemy!

W Stanach Zjednoczonych problem herezji homoseksualnej jest, niestety, coraz silniejszy. Ta hydra zaczyna też podnosić łeb w Europie. W Polsce, Bogu dzięki, nie słychać jeszcze o księżach, którzy zatraciliby rozeznanie do tego stopnia, by grzech nazywać cnotą. Ale w Kościele powszechnym nie można tolerować żadnych błędów. Przypominają nam się wielcy papieże przeszłości, którzy z odwagą i jasnością potępiali błędy. Owszem, to kończyło się czasami schizmą. W XVI wieku potępienie błędów herezjarchy Marcina Lutra zakończyło się bolesnym podziałem. W XIX wieku z potępiania błędów zrodził się heretycki starokatolicyzm. 

Nie można jednak zachowywać jedności z tymi, którzy głoszą fałsz. Nie ma dzisiaj żadnej większej herezji od tej, która głosi rewolucję w moralności seksualnej. To jest prawdziwa herezja naszych czasów. Mamy nadzieję  - i módlmy się o to gorąco - że papież Franciszek pójdzie w ślad swoich wielkich poprzedników i potępi tę wstrętną ideologię.

Zwłaszcza, że błędy herezji homoseksualnej szerzą się już od dawna. Wielokroć reagowała Kongregacja Nauki Wiary za kardynała Józefa Ratzingera. Reagował Jan Paweł II. 

Trzeba to jednak powtórzyć. Inaczej fałsz wkradnie się na stałe do katolickich parafii w krajach zachodnich. Daj Boże odwagę i mądrość pasterzom, aby byli gotowi wbrew współczesnemu światu i liberalnym mediom potępić zgubny błąd herezji homoseksualnej.

bb