Jest natomiast pewne, że Ojciec Pio przekazał listy swoim współbraciom mówiąc, by je zachowali. Czyżby miał intuicję o tym, co wydarzyło się po latach, podczas konklawe w październiku 1978 roku?” - zastanawiał się w trakcie swojej homilii w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach kard. Stanisław Dziwisz. Poniżej publikujemy całą jej treść.


Czuwanie Grup Modlitwy Ojca Pio

Czytania: Ez 17, 22-24; 2 Kor 5, 6-10; Mk 4, 26-34

 

Drodzy Bracia i Siostry!

1. Podczas Czuwania Modlitewnego ze Świętym Ojcem Pio nie mogło zabraknąć Mszy świętej. Sprawujemy ją dzisiaj pośród nocy, stając w pokorze przed Bogiem i powierzając Mu wszystkie nasze sprawy. Eucharystia stanowi serce Kościoła. Ona stanowi serce każdej wspólnoty uczniów i uczennic ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana. Św. Jan Paweł II ostatnią encyklikę swojego pontyfikatu rozpoczął od słów: „Kościół żyje Eucharystią".

Eucharystią żył również św. Ojciec Pio. Ona była w centrum każdego dnia jego modlitwy i cierpienia, jego duszpasterskiej posługi dla tych, którzy nieraz z bardzo daleka przybywali do San Giovanni Rotondo, aby przed niezwykłym zakonnikiem i kapłanem otworzyć swoje sumienie, pojednać się z Bogiem i uczestniczyć we Mszy świętej sprawowanej przez zatopionego na modlitwie świętego człowieka, który na rękach nosił białe rękawice, zasłaniające stygmaty.

Pośród nas jest obecny Jezus Chrystus. Przyjmiemy Go do naszych serc. On stał się dla nas Chlebem Żywym, byśmy jako pielgrzymi zdążający do wieczności nie ustali w drodze. On jest zawsze z nami. On - Jezus Chrystus - poucza nas również i oświeca swoim słowem, rozjaśniając mroczne przestrzenie naszego życia, ukazując drogę, kierunek i cel. Nie jesteśmy więc sami.

2. Co nam dzisiaj chce powiedzieć Jezus w tym Sanktuarium, w którym w sposób szczególny sławimy Boga bogatego w miłosierdzie? Nasz Stwórca i Pan w zamierzchłych czasach przemawiał przez proroków. Przemówił również przez proroka Ezechiela, zachęcając naród wybrany, by całą swą ufność złożył w Bogu. Prorok posłużył się bardzo prostym obrazem. Oto Bóg łamie małą gałązkę cedru i sadzi ją na wysokiej górze. Z tej niepozornej, pokornej gałązki wyrasta wspaniałe drzewo, w którego cieniu zamieszkają ptaki. I dalej prorok przytacza słowa Boga, świadczące o Jego potędze: „Ja jestem Panem, który poniża drzewo wysokie, który drzewo niskie wywyższa, który sprawia, że drzewo zielone usycha, który zieloność daje drzewu suchemu" (Ez 17, 24).

Te słowa skierowane są dzisiejszej nocy do każdej i każdego z nas. Bóg zachęca nas, byśmy w Nim złożyli całą naszą ufność i nadzieję. Przynieśliśmy na nasze modlitewne czuwanie nasze trudy i cierpienia, nasze słabości, rozczarowania i przegrane. Przynieśliśmy trudne sytuacje osobiste i rodzinne. Każdy z nas dźwiga brzemię niełatwych spraw i problemów, których nikomu nie brakuje. Najważniejsze jest to, byśmy z tymi sprawami nie pozostali sami, ale powierzyli je miłosiernemu Bogu. On nas zawsze wysłucha. On pochyli się nad każdą naszą prośbą. On, Pan wszechmocny, może odmienić każdą sytuację, nawet najbardziej zagmatwaną. Taką ufność w Bogu miała Najświętsza Maryja Panna, sławiąca przy spotkaniu z Elżbietą Boga, który „strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. Głodnych nasyca dobrami, a bogaczy z niczym odprawia" (Łk 1, 52-53).

Przypominają nam się również słowa samego Jezusa: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych" (Mt 11, 28-29). Oto lekcja, oto światło, jakie dzisiaj otrzymujemy w tym miejscu, w którym święta Siostra Faustyna doświadczała ogromu Bożego miłosierdzia, w którym składała całą ufność w Bogu i z którego kierowała do całego świata przesłanie nadziei w formie najprostszej modlitwy: „Jezu, ufam Tobie!".

3. Słowa o ufności i nadziei, złożonej w Bogu, zapisane przez proroka Ezechiela, wprowadzają nas w głębię słów wypowiedzianych przez Jezusa w Ewangelii. Jak słyszeliśmy, posługiwał się On najprostszymi obrazami, aby przybliżyć słuchaczom głęboką prawdę o królestwie Bożym. Przypowieść o ziarnie wrzuconym w ziemię, o jego kiełkowaniu, wzroście i plonie, jaki wydaje, uświadamia nam prawdę o tym, jak Bóg zdobywał i zdobywa sobie ludzkie serca, jak rozrastał się i jak dalej rozrasta się Kościół w każdym pokoleniu, jak Ewangelia dociera do najdalszych zakątków naszego globu. Początki Kościoła były bardzo skromne, przypominające ziarnko gorczycy, z którego później wyrasta jarzyna wypuszczająca wielkie gałęzie. Na początku Jezus wybrał dwunastu apostołów, prostych i słabych ludzi. To oni, po zmartwychwstaniu ukrzyżowanego Mistrza i po zesłaniu Ducha Świętego rozpoczęli ewangelizację świata. Żadne prześladowania, żadne bramy piekielne nie obaliły dotychczas Kościoła, i nie obalą go.

Gromadzi on ludzi słabych, grzesznych, ale nawracających się, pragnących podążać za swoim Panem, umacniających się Jego Ciałem i Jego słowem. Do tego grona uczniów Chrystusa również i my należymy. Należymy do wspólnoty Kościoła, ogarniającego wszystkie narody, i za to dzisiaj również pragniemy podziękować naszemu Panu i Zbawcy.

4. Drogie siostry, drodzy bracia, w świetle skierowanego dziś do nas słowa Bożego chcemy spojrzeć na pokorną postać Ojca Pio, który okazał się prawdziwym darem dla Kościoła. Znamy jego niezwykłe życie, które zakończył pięćdziesiąt lat temu, 23 września 1968 roku. Niewątpliwie ważnym, można powiedzieć dramatycznym przełomem w jego życiu były stygmaty, przypominające rany Chrystusowe, jakimi został naznaczony pięćdziesiąt lat wcześniej, 20 września 1918 roku. W tym roku przypada więc setna rocznica od tego wydarzenia. Jak wiemy, stało się ono źródłem wielkiego cierpienia Ojca Pio, zarówno fizycznego, jak i duchowego. Ale stało się także źródłem jego niezwykłego apostolstwa oraz oddziaływania na wspólnotę Kościoła, i to oddziaływanie nadal trwa i zatacza coraz szerszy krąg. Świadczy o tym także niezwykły fenomen, jakim są Grupy Modlitwy Ojca Pio, zrzeszające na całym świecie kilka milionów osób. Również w naszej Ojczyźnie kilkaset Grup Modlitwy Ojca Pio świadczy o duchowym oddziaływaniu świętego Stygmatyka.

Ojciec Pio, doświadczany chorobami, cierpieniami, a ponadto podejrzeniami i niezrozumieniem ze strony niektórych ludzi Kościoła, całą swoją ufność złożył w Bogu. Inaczej, po ludzku sądząc, nie udźwignąłby całego doświadczenia. Wiemy, jaki lęk budziły w nim stygmaty, których do końca nie mógł ukryć. Przeżywał je w duchu wielkiego upokorzenia. Ale ufność i nadzieja złożona w Bogu nie pozwoliły się mu zamknąć w sobie. Stawał się człowiekiem i kapłanem dla innych. Pomagał ludziom w nawracaniu się, w odnajdywaniu drogi do Boga, często po latach życia w grzechu. Uczył, jak ważną rolę w życiu chrześcijanina odgrywa sakrament pojednania. Otwierał ludzkie serca na zrozumienie wielkości daru, jakim jest Eucharystia. Sam doświadczając cierpienia, i to przez całe życie, rozumiał najlepiej chorych i cierpiących. I z tej jego wrażliwości wyrosło piękne dzieło miłosierdzia, jakim jest Dom Ulgi w Cierpieniu w San Giovanni Rotondo.

Ojciec Pio był wiernym i posłusznym synem Kościoła. Nie zrażał się niezrozumieniem i niedowierzaniem, jakiego doświadczał. W końcu prawda o jego charyzmacie i świętości zwyciężyła, a pieczęcią na tej prawdzie była jego beatyfikacja i kanonizacja, przeprowadzona przez św. Jana Pawła II. Święty i pokorny kapucyn z Pietrelciny uczy nas, jak powinniśmy utożsamiać się z Chrystusem i żyć dla Chrystusa. Powiedzmy krótko: Ojciec Pio pisał całym swoim życiem przejmujący komentarz do słów św. Pawła Apostoła: „razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus" (Ga 2, 19-20).

5. Młody ksiądz Karol Wojtyła podczas studiów w Rzymie wybrał się do San Giovanni Rotondo i wyspowiadał się u Ojca Pio. Po kilkunastu latach, już jako biskup uczestniczący w pierwszej sesji Soboru Watykańskiego II na jesieni 1962 roku, napisał do Ojca Pio list z Rzymu, w którym prosił go modlitwę o zdrowie dla chorej na chorobę nowotworową osoby, czekającej na operację. Wprawdzie Ojciec Pio nie odpowiedział na list, ale po jakimś czasie okazało się, że operacja jest niepotrzebna. Więc młody biskup wysłał do San Giovanni Rotondo drugi list, tym razem z podziękowaniem za skuteczną modlitwę. Jest natomiast pewne, że Ojciec Pio przekazał listy swoim współbraciom mówiąc, by je zachowali. Czyżby miał intuicję o tym, co wydarzyło się po latach, podczas konklawe w październiku 1978 roku? Sam Jan Paweł II nigdy nie potwierdził, by Ojciec Pio wypowiedział się wprost o jego wyborze na Stolicę św. Piotra w Rzymie. Ojciec Święty bardzo interesował się procesem beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym Ojca Pio. Wiemy, że podczas tego procesu zgromadzono olbrzymią dokumentację. Jan Paweł II zdawał sobie również sprawę o pragnieniu wielu ludzi na całym świecie, by Ojciec Pio został wyniesiony do chwały ołtarzy. I doczekaliśmy się wszyscy tej chwili - najpierw beatyfikacji 2 maja 1999 roku, a następnie kanonizacji 16 czerwca 2002 roku, a więc dokładnie szesnaście lat temu. Dodam, że otrzymałem od ojców kapucynów z San Giovanni Rotondo bardzo piękny relikwiarz z relikwią krwi stygmatów św. Ojca Pio. Dzisiaj ten relikwiarz znajduje się w nowym kościele św. Jana Pawła II w Nowym Targu, gdzie żywy jest również kult św. Ojca Pio.

Bracia i siostry, trwając na modlitwie, z wielką ufnością i nadzieją powierzmy dziś Bogu wszystkie nasze sprawy. Powierzmy je, prosząc o wstawiennictwo Świętych, którzy nam dziś szczególnie towarzyszą, a więc św. Ojca Pio, św. Siostry Faustyny i św. Papieża Jana Pawła II. I módlmy się słowami wyrażającymi ich oraz naszą ufność: „Jezu, ufam Tobie".

Amen! Stanisław kard. Dziwisz

dam/diecezja.pl