Podczas gdy amerykańskie wojska są rozmieszczone od Polski przez Litwę i Łotwę do Estonii, a NATO wysyła na wschód wiele samolotów – UE nie robi prawie nic. USA zdecydowały się nawet na sankcje na skalę makroekonomiczną, podczas gdy UE pozostaje przy sankcjach mikroekonomicznych. Do swoich czarnych list wpisuje tylko dodatkowe osoby. Nie mają miejsca żadne sankcje przeciw całym sektorom gospodarki Rosji.

Według Kostrzewy-Zorbasa za tak niemrawe działania UE odpowiadają przede wszystkim Niemcy. Kraj ten uważa Europę za swoją domenę. Berlin obawia się, że naruszenie więzi handlowych z Moskwą doprowadzi do katastrofy gospodarczej. Dlatego, jak pisze Kostrzewa-Zorbas, „jawnie broni przyjaźni z prezydentem Władimirem Putinem”.

Najbardziej „alarmistyczny, krzykliwy i płacziliwy” jest koncern BASF, który w czasach III Rzeszy należał do chemicznego koncernu IG Farben, filaru nazistowskiej maszyny wojennej, produkującego Cyklon B na potrzeby Holokaustu.

Tymczasem tak naprawdę Rosja jest dopiero jedenastym rynkiem niemieckiego eksportu, mniejszym od Polski – wskazuje Kostrzewa-Zorbas. Jest to też dopiero siódmy kraj na liście niemieckiego importu. Łącznie eksport i import między Niemcami a Rosją wynosi mniej, niż między Niemcami a Polską.

Zdaniem Kostrzewy-Zorbasa, to wielkie koncerny przedstawiają swoje prywatne interesy jako interesy narodowe Niemiec. Istnieje szansa na to, że Merkel w końcu dojrzy, że Putin wcale nie jest dla jej kraju tak ważny. O wiele ważniejsze są nie tylko Polska, ale – wskazuje Kostrzewa-Zorbas – zwłaszcza Stany Zjednoczone. Wizyta niemieckiej kanclerz w Waszyngtonie stworzy dużą szansę dla zmiany polityki.

pac/wpolityce