Często słyszymy dziś także z progresywnych kręgów kościelnych, że małżeństwo katolickie jest już dzisiaj tylko pięknym ideałem, do którego należy wprawdzie dążyć, ale którego nikt niemal tak naprawdę nie jest w stanie osiągnąć. Takim przedstawieniem rzeczy próbuje się tłumaczyć rozwody, a idąc dalej - także skandaliczny i heretycki postulat dopuszczania rozwodników w nowych cudzołożnych związkach do Eucharystii. 

Jak jest naprawdę z małżeństwem, jego nierozerwalnością? Czy to tylko ideał? Tę sprawę jasno i wyraźnie wyjaśnił papież Benedykt XVI przemawiając w styczniu 2009 roku do Trybunału Roty Rzymskiej. Przypominamy powyżej kluczową część wystąpienia Ojca Świętego:

Przyjmując, że w kształtowanie zgody małżeńskiej (consensusu) zaangażowane są umysł i wola, Papież Jan Paweł ii we wspomnianym przemówieniu z 5 lutego 1987 r. potwierdził zasadę, zgodnie z którą «hipotezę o istnieniu rzeczywistej niezdolności można wysuwać jedynie w przypadku obecności poważnej anomalii, która — jakkolwiek by ją zdefiniować — musi w zasadniczy sposób naruszać zdolność rozumienia i/albo wolę» (por. przemówienie do Roty Rzymskiej z 5 lutego, n. 7, «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 2/1987, s. 32). W związku z tym należy przypomnieć, że norma kodeksowa odnośnie do niezdolności psychicznej została wzbogacona i uzupełniona w tym, co się tyczy jej stosowania, także przez niedawną Instrukcję Dignitas connubii z 25 stycznia 2005 r. W istocie, według niej, potwierdzenie istnienia takiej niezdolności wymaga wystąpienia już w momencie zawierania małżeństwa szczególnej anomalii psychicznej (art. 209, 1), która poważnie zakłóca używanie rozumu (art. 209, 2, n. 1; kan. 1095, n. 1) bądź zdolność oceny i rozeznania w przypadku podejmowania ważnych decyzji, szczególnie dotyczących wolnego wyboru stanu życia (art. 209, 2, n. 2; kan. 1095, n. 2), lub też powoduje u partnera nie tylko poważną trudność, ale także niemożność wywiązania się z zadań związanych z pełnieniem istotnych obowiązków małżeńskich (art. 209, 2, n. 3; kan. 1095, n. 3).

Przy tej okazji jednakże chciałbym również na nowo rozważyć kwestię niezdolności do zawarcia małżeństwa, o której mowa w kan. 1095, w świetle stosunku osoby do małżeństwa, i przypomnieć niektóre podstawowe zasady, jakie muszą przyświecać prawnikom. Trzeba przede wszystkim odkryć na nowo pozytywną wartość zasadniczej zdolności każdej osoby do zawarcia małżeństwa, która wiąże się z samą naturą mężczyzny czy kobiety. Grozi nam bowiem niebezpieczeństwo popadnięcia w pesymizm antropologiczny, który — w świetle obecnej sytuacji kulturowej — prowadzi do uznania, iż małżeństwo jest niemal niemożliwe. Pomijając fakt, że wspomniana sytuacja nie jest jednolita w różnych regionach świata, nie można prawdziwej niezdolności do wyrażenia zgody małżeńskiej mylić z rzeczywistymi trudnościami wielu ludzi, zwłaszcza młodych, dochodząc do stwierdzenia, że związek małżeński jest po prostu nie do pomyślenia i niemożliwy. Co więcej, potwierdzenie wrodzonej zdolności człowieka do małżeństwa jest właśnie punktem wyjścia, który pozwala pomagać parom małżeńskim w odkryciu naturalnego charakteru małżeństwa i jego znaczenia w planie zbawienia. Ostatecznie stawką jest tu bowiem sama prawda o małżeństwie i jego rzeczywistym wymiarze prawnym (por. Benedykt xvi, przemówienie do Roty Rzymskiej, 27 stycznia 2007, AAS 99 [2007], ss. 86-91, «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 5/2007, s. 33), będąca niezbędną przesłanką do tego, by zdefiniować i ocenić zdolność wymaganą do małżeństwa.

W tym sensie ową zdolność trzeba postrzegać w związku z tym, czym w swej istocie jest małżeństwo, czyli «głęboka wspólnota życia i miłości małżeńskiej, ustanowiona przez Stwórcę i unormowana Jego prawami» (por. Konstytucja duszpasterskaGaudium et spes, n. 48), a w szczególności z istotnymi obowiązkami, które muszą wziąć na siebie małżonkowie (por. kan. 1095, n. 3). Miarą tej zdolności nie jest określony stopień egzystencjalnej lub faktycznej realizacji związku małżeńskiego poprzez wypełnianie podstawowych obowiązków, lecz skuteczna wola obojga partnerów, dzięki której owa realizacja jest możliwa i faktyczna już w momencie zawierania małżeństwa. Podejmowanie tematu zdolności bądź niezdolności ma zatem sens o tyle, o ile dotyczy samego aktu zawierania małżeństwa, ponieważ węzeł, który powstaje z woli małżonków, stanowi rzeczywistość prawną biblijnego «jednego ciała» (Rdz 2, 24; Mk 10, 8; Ef 5, 31; por. kan. 1061, 1), którego ważne istnienie nie jest uzależnione od późniejszego postępowania małżonków w życiu małżeńskim. Natomiast w perspektywie redukcjonistycznej, nie biorącej pod uwagę prawdy o małżeństwie — faktyczne urzeczywistnienie prawdziwej wspólnoty życia i miłości, pojmowanej w kategoriach czysto ludzkiego dobrobytu, uzależnione jest zasadniczo jedynie od czynników przypadkowych, a nie od aktów ludzkiej wolności, wspieranej łaską. Prawdą jest, że ta wolność natury ludzkiej, «zranionej w swoich siłach naturalnych» i «skłonnej do grzechu» (KKK, n. 405), jest ograniczona i niedoskonała, lecz z tego powodu nie jest nieautentyczna i niewystarczająca do urzeczywistnienia tego aktu samostanowienia, jakim jest przymierze małżeńskie, które daje początek małżeństwu i rodzinie na nim opartej.

Oczywiście, pewne «humanistyczne» nurty antropologiczne, afirmujące egocentryczną samorealizację i autotranscendencję, idealizują osobę ludzką i małżeństwo do tego stopnia, że w końcu odmawiają zdolności psychicznej bardzo wielu osobom, ponieważ definiują ją na podstawie elementów nie odpowiadających zasadniczym wymogom węzła małżeńskiego. W obliczu tych koncepcji znawcy prawa kościelnego nie mogą zapominać o zdrowym realizmie, do którego odwoływał się mój czcigodny Poprzednik (por. Jan Paweł ii, przemówienie do Roty Rzymskiej, 27 stycznia 1997, n. 4, AAS 89 [1997], s. 488), bowiem zdolność odnosi się do minimum koniecznego, aby zawierający małżeństwo mogli oddać się sobie jako mężczyzna i kobieta, by powstał ten węzeł, do którego jest powołana zdecydowana większość istot ludzkich. Wynika z tego, że zasadniczo, by orzekać w sprawach dotyczących nieważności małżeństwa z powodu niezdolności psychicznej, sędzia powinien korzystać z pomocy biegłych, by stwierdzić istnienie prawdziwej niezdolności (kan. 1680; art. 203, 1, DC), która zawsze stanowi wyjątek od naturalnej zasady, jaką jest zdolność konieczna do zrozumienia, podjęcia odpowiedniej decyzji i urzeczywistnienia daru z siebie samych, z którego rodzi się węzeł małżeński.