Czy kapelan wojskowy może poprowadzić oddział wojska podczas wojny do boju? Oto pytanie zadane na jednym z forów internetowych oraz odpowiedź. 

Od dłuższego czasu nie daje mi spokoju pewne zjawisko. Chodzi o instytucję kapelanów wojskowych, chociaż pytanie o kapelanów jest w gruncie rzeczy pretekstem do pytania o stosunek katolików do wojny. Zacznę jednak od kapelanów.
Czemu ma służyć instytucja kapelana wojskowego? Czy jego obowiązków nie może pełnić \\\"zwyczajny\\\" ksiądz? Załóżmy jednak, że nie może, bo specyfika służby/pracy żołnierza utrudnia, a czasami uniemożliwia chociażby cotygodniowy udział we mszy. Czy jednak kapelan musi mieć stopień wojskowy? Przyznam, że krew się we mnie burzy, gdy uświadamiam sobie, że biskup może być równocześnie generałem. 

Jakkolwiek by nie próbować tego opisywać, zadaniem żołnierza jest zabijanie innych ludzi, a jego narzędziem pracy - karabin. Biskup trzymający w jednej dłoni pastorał, a w drugiej karabin to dosyć upiorny widok. Ksiądz wszak ma głosić Słowo Boże, a nie prowadzić wojsko do ataku. Zdaję sobie sprawę, że tak to nie wygląda, a piszę to tylko po to, żeby zwrócić uwagę na pewne pomieszanie porządków, które moim zdaniem występuje, czego symbolicznym przykładem są stopnie wojskowe księży. A więc pytanie o obecność księży w wojsku to pierwsze pytanie.

Kolejne dotyczy obecności katolików w wojsku. Potrzebna jest jednak pewna uwaga. Zdaję sobie sprawę, że moja wątpliwość opiera się na pewnym założeniu na temat funkcji wojska i służby wojskowej. Można przecież pokazać, że, po pierwsze, wojsko pełni wiele pożytecznych zadań (np. pomoc w czasie klęsk żywiołowych), a po drugie, przecież nie każdy, kto służy w wojsku ma na co dzień kontakt z bronią (administracja, intendentura, mechanicy, etc.). Zgadzam się z tym, ale, zaczynając od punktu drugiego, wszystkie te praca służą temu, aby wojsko działało skutecznie, a istotą wojska i służby wojskowej jest zabijanie innych ludzi. Tak, można oczywiście wskazywać, że w przypadku większości demokratycznych państw, armia ma przede wszystkim pełnić funkcje obronne, ale dla moich wątpliwości i dla problemu, który mnie nurtuje nie ma to żadnego znaczenia i zaraz wyjaśnię dlaczego. Nie wspominając już o teorii wojny z sprawiedliwej. Mojej wątpliwości nie należy rozpatrywać z punktu widzenia realizmu politycznego, a tym samym chcę uniknąć dyskusji o teoriach ius ad bellum. A chcę jej uniknąć, bo wydaje mi się, że przesłanie Jezusa było przesłaniem pacyfistycznym. A jeśli dobrze rozumiem przesłanie Jezusa, to czy katolik nie powinien, jeszcze do niedawna, odmawiać służby wojskowej, a obecnie, nie powinien tam pracować? Oczywiście, służba w czasie pokoju nie jest grzechem, ale, brakuje mi odpowiedniego pojęcia, by to nazwać, jest pewnym stanem dobrowolnej gotowości (jaki potworek językowy) do popełnienia grzechu - zabicia innego człowieka. Wcześniej zostanie pobłogosławiony przez kapelana i usłyszy życzenia, by dobrze wykonywał swoją pracę. 

Oczywiście, zakładam, że osoba decydująca się na służbę wojskową będzie wypełniała swoje obowiązki, a więc nie zdezerteruje, kiedy będzie musiała użyć broni. 

Uff... to chyba wszystko. Będę wdzięczny za odpowiedź

Odpowiada Paweł Szpyrka SJ:

Księża muszą być wszędzie tam, gdzie są ludzie potrzebujący ich posługi. Żołnierz pewnie jak mało kto potrzebuje duchowego wsparcia, zwłaszcza gdy bierze udział w operacjach zbrojnych, jak np. nasi żołnierze w Afganistanie. Czy "zwykły" ksiądz by sobie poradził? W koszarach pewnie tak, ale na wojnie już nie. Dlatego przechodzi on podstawowe szkolenie, by poznać wojskowe procedury, nie na tyle może by sprawnie wojować, lecz aby nie wprowadzać w czasie działań zamieszania i w ten sposób zamiast pomagać utrudniać wykonywanie zadań. Myślę, że elementem nie bez znaczenia jest "braterstwo broni". Wspólnie z żołnierzami przeżyty poligon, wspólne doświadczenia zbliżają księdza do tych, którzy zostali mu powierzeni. Może lepiej poznać rozterki i problemy swoich specyficznych parafian.

Stopnie wojskowe, jakie otrzymują duchowni nie określają zasadniczo ich zdolności bojowej. Wojsko jest jednak strukturą zhierarchizowaną dlatego kapelani również zostają w tę strukturę wpisani. Biskup z pastorałem i karabinem nam raczej nie grozi. Nie będzie on prowadził wojska do ataku. Choć w historii Kościoła i papieże przywdziewali czasem zbroję. 

Nie wydaje mi się, aby współcześnie groziło nam takie pomieszanie porządków. Może to się pomieszać oczywiście jednemu czy drugiemu kapelanowi, ale co do zasady zakres obowiązków jest jasno rozdzielony. A poza tym, jak sam zresztą zauważyłeś, współczesna armia, oprócz prowadzenia wojen, podejmuje w demokratycznym państwie wiele innych, niezwykle pożytecznych działań.

Jestem przekonany, że zadaniem żołnierza nie jest zabijanie innych ludzi, tylko obrona kraju lub jego obywateli. 

pozdrawiam
 
Paweł Szpyrka SJ/rozmawiajmy.jezuici.pl