Szef tvnowskich "Faktów" Kamil Durczok szybko reaguje na tekt tygodnika "Wprost" pt. Ciemna strona Kamila Durczoka. W rozmowie z radiem TOK Fm, choć w artykule "Wprost" nie ma nic o przypadku molestowania seksualnego w jednej ze stacji telewizjnych, mówił: "Z całą stanowczością, jasno i wyraźnie chcę powiedzieć: nigdy nie molestowałem żadnej z podległych mi pracownic. Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety. Czym innym jest styl zarządzania. Ja jestem cholerykiem, czasem wybuchałem w pracy...Redakcja telewizyjna to miejsce, gdzie ludzie spędzają kilkanaście godzin na dobę. Albo tworzą zgrany zespół i wtedy można sobie pozwolić na znacznie więcej, także na podniesienie głosu, albo pracuje się według przepisów od jednego miejsca do drugiego i takich bardziej bezpośrednich relacji się nie nawiązuje. Ale między tym, co mówię, relacjami z podwładnymi i reporterami, reporterkami, a zarzutem molestowania, jest jakiś kanion Kolorado! Czym innym jest wymagający szef, czym innym szef molestujący. Nigdy nie byłem molestującym szefem" .

Na temat pojawiających się w internecie zarzutów, Durczok odpowiada: "Czy można mi postawić jakikolwiek zarzut, okaże się za dwa tygodnie. Dzisiaj w mojej firmie zaczęła prace komisja. Żeby była jasność: byłoby czymś kompletnie nienormalnym, żebym przez ten czas pracował, mijał ludzi, którzy być może będą z tą komisją rozmawiali. W związku z tym, oczywiście, poszedłem na dwutygodniowy urlop. Właściwie go tylko przyśpieszyłem, bo był planowany. W tej sytuacji było jasne, że nie powinienem utrudniać pracy tym, którzy chcą to wyjaśnić. Ze spokojem czekam na te wyjaśnienia. Z absolutnym spokojem. Gdyby komisja miała potwierdzić moją winę albo znaleźć w moim postępowaniu w tym zespole, bardzo dobrym, doskonałym zespole, jakiekolwiek niewłaściwe zachowania, sam będę wiedział, co mam zrobić. Natychmiast złożę odpowiedni wniosek do mojego szefa".

A o samej publikacji tygodnika "WProst" Durczok mówi: "Tam nie padło moje nazwisko. Ja nie sądziłem, że to może być fragment o mnie. To jest dziennikarstwo hybrydowe. Putin wysyła żołnierzy na Krym, ale oficjalnie ich tam nie ma. „Wprost” pisze tekst o reżyserze, ale nie podaje nazwiska. Teraz robi tekst o znanym dziennikarzu, który miał molestować, ale nie podaje nazwiska". Durczok dodał również: "Żeby była jasność - powiem to, choć to moja absolutnie prywatna sprawa. Odwiedziłem mieszkanie, w którym przebywała jedna z moich znajomych z środowiska medialnego. To, co tam robiłem to moja prywatna sprawa. To nie było żadne złamanie prawa. (…) Narkotyki? Skąd mam wiedzieć, co tam było? Tam była awantura między tą osobą a właścicielami mieszkania, która dotyczyła zaległości czynszowych".

Durczok złoży również pozew przeciwko blogerowi MatkaKurka i redakcji "Wprost" :" Piszemy pismo procesowe ws. blogera, który wprost napisał, że to ja molestowałem. Ws. tygodnika... Mój prawnik, obudzony bladym świtem, zaczął nad tym pracować. To są za poważne sprawy, walczę teraz o swoją twarz. Muszę to skierować na drogę prawną".

mm/Tok FM