Przeczytałem wywiad z Elżbietą Jakubiak, tak, tak, z szefową kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wywiad ten został umieszczony w Onecie dwa dni temu. W roku 2010 miałem okazję obserwować przez kilka chwil Elżbietę Jakubiak, miałem także okazję obserwować sytuację w sztabie PiS przed najważniejszymi wyborami. Kiedy to Jarosław Kaczyński miał zostać prezydentem, ale nie został. Pisaliśmy o tym z Toyahem wielokrotnie, ale nie zawadzi przypomnieć raz jeszcze. W tym sztabie były trzy osoby – Jakubiak, Kluzik i Poncyliusz…patrząc na to z pewnej odległości czasowej – sami zdrajcy. Cała ta impreza – te wybory – wyglądała tak, jakby się interes miał zaraz zwijać. I się zwinął. Wszyscy to pamiętamy. Prezydent zginął, najważniejsi ludzie zginęli, a ci co pozostali postanowili zamknąć budę, żeby nie ryzykować, a następnie założyć nową formację, wymierzoną wprost w PiS, niektórzy zaś z nich, jak Kluzikowa, postanowili przejść wprost do PO. Ja nie mam tak dobrej pamięci jak Toyah, który na pewno wie dokładnie co wtedy mówiła i pisała Elżbieta Jakubiak i on z całą pewnością tu zajrzy i coś zacytuje, ale mam przed sobą ten wywiad. Pewnie myślicie, że zaraz użyję mojego ulubionego słowa „demaskacja”. Nic z tego. Ja nie mogę zdemaskować Jakubiak, a na pewno nie tak, jakbym chciał. Mogę jedynie trochę poszydzić. To jest wywiad z tak zwaną kobietą spełnioną. Oto siedzi Elżbieta Jakubiak na ławce wśród zieleni i patrzy na nas wzrokiem matki, która wszystko rozumie. Kiedy jednak zagłębimy się w ten tekst zauważymy, że pani Elżbieta nie rozumie absolutnie niczego. Zaczyna od tego, że ma gabinet z oknem wychodzącym na Muzeum Powstania Warszawskiego, które współtworzyła. Dodaje też, że to okno się otwiera, nie tak, jak okna w korporacjach, które zainstalowane tak, by czasem żaden szczur nie mógł się uwolnić od codziennej udręki stając na parapecie, a następnie swobodnym wzbić się lotem. Gawęda o tym oknie jest na tyle uporczywa, że nie sposób się zastanowić, czy czasem coś tam nie jest na rzeczy i może jednak byłoby lepiej, żeby pani Elżbieta przeniosła się do gabinetu, gdzie okna się nie otwierają, a jedynie uchylają. No, ale….

Pamiętam Elżbietę Jakubiak jak chodziła po hotelu Europejskim, gdzie prócz niej, mnie, Toyaha, Kluzikowej i Poncyliusza, nie było nikogo, jaka była znudzona całą sytuacją i jak wyrzucała za drzwi jakichś staruszków, którzy przyszli ofiarować swoje usługi. Ja oczywiście rozumiem, że tak należało czynić, bo ilość szaleńców próbujących się wkręcić gdzieś do wielkiego świata jest przeogromna i nie można każdego traktować serio. Nie mogę się jednak pozbyć do dziś tego wrażenia, wrażenia, że one obydwie i ten Poncyliusz wreszcie mogli odetchnąć, coś się skończyło i teraz będzie już święty spokój.

Dziś Elżbieta Jakubiak powraca, a wśród pytań do niej pojawia się dyskretne pytanie o Andrzeja Dudę, wywiad jak widzimy jest rocznicowy, minął rok od objęcia funkcji przez prezydenta, a tu buch – mamy rozmowę z szefową kancelarii Lecha Kaczyńskiego. W dodatku rozmowa ta przebiega w taki sposób, że jednoznacznie wskazuje na panią Elżbietę jako osobę doświadczoną politycznie i fachową, a prezydenta jako zielonego bubka. Taka śmieszna gra słów się tam nagle pojawia – czy on jest zielony? Gabinet czy prezydent? Ha, ha, ha…Bohaterką tej gry, jest Elżbieta Jakubiak, która ponoć tak mocno domagała się rozwiązania tajemnicy katastrofy Tupolewa, że aż założyła osobną partię, mająca osłabić PiS, który czynił wszystko, by do wyjaśnienia tej tajemnicy nie doszło.

To nie jest jak sądzę przypadek i myślę, że od jesieni zacznie się budowanie opozycji wobec prezydenta Dudy, który w oczach pewnych osób za bardzo urósł. Opozycja ta będzie się składać z doświadczonych osób, z samej śmietanki dawnego PiS, która potem zamieniła się w PJN, na czele zaś tego zestawu maszerować będzie Elżbieta Jakubiak, co to i Muzeum Powstania wybudowała i Stadion Narodowy i Muzeum Żydów Polskich i coś tam jeszcze. Szkoda, że z Muzeum II Wojny nie zdążyła….

Elżbieta Jakubiak mówi nam wprost, że zastanawia się jak to będzie z tą Polską kiedy skończą się środki unijne, co to się stanie, jak będą wyglądać koleje i cała infrastruktura…przecież ten zielony prezydent i jego niedoświadczeni pracownicy sobie z tym nie poradzą, a Polska i jej rozwój zależą przecież wyłącznie od środków unijnych. To jest coś niesłychanie smutnego, ten sposób myślenia. Oto przed nami przedstawicielka politycznego establishmentu, która zna tylko jedną metodę uprawiania polityki – dzielnie cudzych pieniędzy. Z tego czyni swoją misję i w tym chce osiągnąć mistrzostwo. Tu dzieliłam pieniądze takie, a tam śmiakie….jak tych pieniędzy zabraknie, koleje przestaną jeździć, no chyba, że powrócę do polityki, w której i tak jestem w pewien sposób obecna. Oczywiście, że pani Jakubiak powróci do polityki, inaczej nie byłoby przecież tego wywiadu. Nie byłoby tej próby zamachu na nasze emocje, który da się streścić w słowach – oto przyjdzie dobra ciocia Ela i wszystko załatwi. To jest wbrew pozorom dość poważny argument dla wielu wyborców – ta ciocia Ela. Ludzie się na takie rzeczy łapią w życiu codziennym i mogą się też złapać w kontekstach szerszych. Dobrze, że choć od razu Jakubiak jasno określiła kto jest jej przeciwnikiem – prezydent. Mam tylko nadzieję, że sama nie szykuje się do startu w wyborach prezydenckich za 4 lata. To byłaby jawna pułapka zastawiona na nią i na nas przez te same siły, które w wywiadzie pani Jakubiak określa mianem mediów – media mówiły, że Kaczor poprowadzi nas na Moskwę….no i żeby ten jazgot mediów nieco uciszyć trzeba było Kaczora zostawić samego i zwiać. Bo coś się prawda kończy, a coś zaczyna…To dobrze widać również po tym wywiadzie – coś się znowu zaczyna…

Polityka medialna w Polsce prowadzona jest w sposób bardzo chamski i niesłychanie prymitywny. Wiemy o tym wszyscy, jakiekolwiek próby wyjaśniania wyborcom kwestii subtelniejszych niż skąd wziąć kasę na to czy na tamto, spotykają się z natychmiastowym szyderstwem mediów i wściekłymi atakami. W celu utrzymania tej konwencji wymyśla się programy telewizyjne, takiej jak „Szkło kontaktowe”, które pozwalają się wyjęzyczyć chamom, realizującym plan redaktorów. To nie może wyskoczyć poza pewien poziom, bo zacznie się dyskusja naprawdę. Polska bowiem nie jest zamieszkała przez chamów, jak się to zdaje dziennikarzom z TVN i Onetu. Jest trochę inaczej. No, ale polityka medialna to sztuka narzucania konwencji. Wywiad z Jakubiak oceniam jako kolejną próbę zmiany konwencji właśnie. Oto wypuszczamy nie lwa ryczącego, nie chytruska-szakala, ale ciepłą i kochaną mamcię, która każdego przytuli i każdemu powie ciepłe słowo, zrozumie i łzę i dąs i powie jeszcze jak wyszarpać te cholerne pieniążki z budżetów unijnych i innych, bo ma w tym praktykę. To jest prawdziwa groza.

Polityka żebrania i naciągania, polityka sprzedawania wszystkiego po kawałku, po to, by potem wmawiać ludziom, ze jest to sukces, bo gdzieś tam udało się zbudować fabrykę drzwi, gdzie zatrudniono 60 osób, to są plany, które snuje przed nami pani Jakubiak. Ciekawe jak swoją politykę robią Szwajcarzy? Czy też myślą, skąd tu wyskrobać budżet na jakiś kawałek torów czy drogi?

Zwracam też uwagę na ten fragment wywiadu, który dotyczy Jarosława Kaczyńskiego, ja tu nie chcę przesadzić z emocjami, ale pisanie dziś, że Jarosław jest atrakcyjny dla wielu kobiet, pozycjonowanie go w takich kontekstach, jakże żartobliwych, jest gorsze niż Janecki w tyle wizji i Miecugow w szkle. To jest jawne przekraczanie granic, którego celem jest – nie planowanym przez Jakubiak bynajmniej – zbudowanie w oczach wyborców konfliktu między Jarosławem Kaczyńskim a prezydentem. Konfliktu, który załagodzić może jedynie ktoś tak ujmujący jak dobra pani Ela, kobieta licznych talentów, odnosząca same sukces…

Pusta przestrzeń na dole Hotelu Europejskiego, głosy odbijające się od sufitu i ścian….stoliki ze szklankami pełnymi i pustymi….jakieś przewieszone szmaty, przypadkowi ludzie…I my, którzy spodziewaliśmy się tam czegoś całkiem innego. Dawne czasy, lato roku 2010…

Pod tym linkiem całość wywiadu.

Gabriel Maciejewski - blog literacki/coryllus.pl