Nowe, nieznane epizody z życia Ukona przybliżył ok. 600 zgromadzonym wybitny historyk japońskiego Kościoła, emerytowany biskup Osamu Mizobe. „Ukon był człowiekiem prawym, co wyraża też jego imię Justo, które otrzymał na Chrzcie św. Żył na serio nauką Jezusa, także w ubóstwie. Ukon na fali prześladowań antychrześcijańskich został deportowany do Manilii, gdzie zmarł z dala od swego kraju. Przyjmował z pogodą ducha wszystko, co przynosiło życie: radości i smutki. Służył braciom w duchu radości" – mówił bp Mizobe w referacie pt. "Dar duchowości Takayama Ukona dla współczesnego człowieka”.



Przytoczony przez biskupa jeden z epizodów dotyczy zatargu miedzy ówczesnym szogunem, de facto władcą Japonii, Oda Nobunagą (1534-1582) a jednym z samurajów Murashige Araki. Postawiony przed trudnym wyborem, po której stronie powinien stanąć sporze, Ukon udał się do swojej zamkowej kaplicy i spędził tam 10 dni na modlitwie. Później "polecając się Bogu i zarazem ryzykując swoją pozycję, a także życie i los rodziny, odważył się wyrazić Nobunadze `pozbawioną egoizmu` opinię, wierząc przy tym głęboko, że „obok ręki szoguna istnieje jeszcze ręka Boga".



Inne epizody, o których mówił biskup dotyczyły m. in. związków Ukona z Ceremonią Picia Herbaty (sado). Samuraj przyjaźnił się z duchownym buddyjskim Sen Rikyu (1522-1591), ojcem i nauczycielem tego japońskiego rytuału kulturowego. Ceremonia herbaciana ma bardzo podniosły i uroczysty charakter. Podczas niej pije się sproszkowaną zieloną herbatę. Pomimo nacisków kolejnego szoguna Toyotomi Hideyoshi (1536-1591), znanego później z prześladowań chrześcijan, aby wykorzystać ceremonię do celów politycznych, Ukon sprzeciwił się podobnie, jak Senrikyu, tym zamierzeniom. Trudno dokładnie powiedzieć jakie były związki Ukona z początkami sado. Wiadomo, że "chashitsu", miejsce gdzie się ona odbywa, było dla niego miejscem modlitwy. Tam codziennie klęcząc (po japońsku na piętach), wpatrywał się w Boga i otrzymywał od Niego łaski do godziwego życia. Sen Rrikyu bardzo wysoko oceniał jego modlitwy.



Po referacie bp. Mizobe odbył się koncert muzyki z epoki, z wykorzystaniem instrumentów japońskich z XVII w., a po nim Msza św. W homilii bp. Otzuka nawiązał do referatu i powiedział: „Dziś nie ma, literalnie rzecz biorąc męczenników. Ale z drugiej strony szerzy się nihilizm i dlatego potrzebni są świadkowie, że istnieje `Światło w ciemności`, że `moc w słabości się doskonali` i że można żyć codziennie Bożą miłością, tak jak to czynił Ukon".



Ten żyjący na przełomie XVI i XVII samuraj jest do dziś postacią niezwykle popularną w Japonii i to nie tylko w kręgach katolickich. Niektórzy nauczyciele „sado” łączą Takayamę z jej powstaniem.



Takayama Ukon (1552-1615), znany także jako Don Justo – od imienia, jakie otrzymał na Chrzcie św. w 1564 r. – żył m.in. w prowincji Harima (obecnie Hyogo w centralnej Japonii), gdzie zasłynął jako gorliwy katolicki daimyo (pan feudalny), któremu udało się nawrócić wielu swoich poddanych, pomimo narastających wówczas prześladowań. Niektóre źródła mówią także o jego działalności misyjnej poza granicami swojej prowincji. W 1614 r. pozbawiony wszystkich dóbr i tytułów, został deportowany do Manili, gdzie zmarł jako banita.



Biskupi japońscy postanowili wznowić jego proces beatyfikacyjny. "Katorikku Shinbun” przypomina, że po II wojnie światowej japońscy katolicy zabiegali o wyniesienie go na ołtarze jako wyznawcy. Jak informuje tygodnik "obecnie watykańska Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych skłonna jest do uznania jego stałego pragnienia, aby zostać męczennikiem”.

 

KAI/Tokio