Czy prezydent Andrzej Duda zaciąga hamulec ręczny dobrej zmianie? Na to pytanie odpowiadał zastępca szefa Kancelarii Prezydenta. W ,,Poraniu siódma-dziewiąta'' stwierdził, że jest wręcz przeciwnie. ,,Wskazywanie, że jedna ze stron zatrzymuje proces, nie jest prawdziwa. Prezydent nie jest hamulcowym dobrej zmiany, on dobrą zmianę wzmocnił i pokazały to wszystkie sondaże'' - powiedział Mucha. 

Naprawdę? Na reformę sądownictwa czekamy już dwa lata - wciąż bez efektów. Od kilku miesięcy trwa całkowity pat. Gdyby nie Andrzej Duda, sprawa Sądu Najwyższego i KRS już dawno byłaby rozwiązana. Jak złowieszcze ,,memento'' wybrzmiały ostatnio dwa sądowe wyroki. Pierwszy przeciwko Krzysztofowi Wyszkowskiemu, wydany w Gdańsku przez sędzię mianowaną przez samego Andrzeja Dudę. Drugi - w obronie Hanny Gronkiewicz-Waltz, zwalniający ją z płacenia kary.

Takie jest w Polsce sądownictwo. I takie trwa, bo ,,hamulec'', owszem, został zaciągnięty. Ponawiane niemal co tydzień spotkania Kaczyński-Duda są nam prezentowane jako pełne troski o dobro państwa rozmowy nad tym, jak reformę sądownictwa przeprowadzić ,,najlepiej''. Brutalna prawda jest jednak taka, że PiS miał już gotowe i dobre ustawy, które raz na zawsze, jednym cięciem, położyłyby kres patologiom zakorzenionym jeszcze w czasach komuny. Duda powiedział ,,nie'', zaciągnął hamulec - i teraz cała Polska musi niepotrzebnie czekać, aż prezes Kaczyński w ten czy inny sposób przekona go, by hamulec zwolnił. 

Czy Duda ,,wzmocnił'' dobrą zmianę, jak chciałby Mucha? Sondaże mówią, że tak. Tylko: co z tego? PiS może razem z Dudą zacząć uprawiać politykę ,,ciepłej wody w kranie'' i po prostu administrować Polską, utrzymując status quo. Sondaże może będą wysokie, bo i koniunktura gospodarcza jest dobra. Ale to nie sondaże powinny być celem ,,dobrej zmiany'', a uczynienie Polski krajem suwerennym i podmiotowym. Jeżeli władza zacznie poddawać się dyktaturze słupków to ,,będzie tak jak było''. To nie tylko gorzka klęska, ale i zdrada pryncypiów. Polacy wybrali prezydenta jako część dobrej zmiany, a nie jakiś zewnętrzny czynnik, który będzie grać na siebie.