Czubaszek mówi, że „jeśli mnie pytają o aborcję, to odpowiadam, że owszem, miałam i nie widzę w tym nic złego. Bardzo cieszę się, że to przeprowadziłam, bo nigdy nie ciągnęło mnie do dzieci”. Deklaruje, że mówi to szczerze, bo nie miałam instynktu macierzyństwa „a tyle osób robi aborcję”.
Większym nieszczęściem dla Czubaszek od wczesnej aborcji, do której pośrednio zachęca, jest wyrzucanie urodzonych dzieci w reklamówkach na śmietnik, „bo dużo jest takich wypadków”. Dla Czubaszek aborcja w Polsce wydaje się być niemal powszechna, gdy mówi o ofercie aborcyjnej w internecie, gdzie „tysiąc jest adresów, że jest turystyka aborcyjna.”
Ciocia „Dobra Rada” znów dała o sobie znać. Powoli staje się największym „ałytorytetem” od zabijania dzieci poczętych. Smutne, tym bardziej, że do dzisiaj cieszy się ze swojej aborcji. Czy pozbawienie życia niewinnej istoty dla kogoś o zdrowych zmysłach może być powodem do radości? Czy dym z papierosów, o których także mówi, przypadkiem nie zalatuje siarką?
Zobacz wypowiedź: fakt.pl
Jarosław Wróblewski