Robert Biedroń to znany działacz Kampanii Przeciw Homofobii, znany również z filmiku na youtubie, który przedstawia jego aresztowanie podczas marszu niepodległości 2010 za napaść na policjanta.


Wczoraj publicznie wycofał poparcie dla partii Grzegorza Napieralskiego. Powód: miejsce na liście wyborczej Sojuszu Lewicy demokratycznej. "Zaproponowano mi dalsze miejsca na liście, w nieznanych mi okręgach wyborczych. Propozycja ta, w praktyce miałaby przynieść głosy SLD, ale sprawić, że nie zdobędę mandatu. Nie mogę zgodzić się na taki styl uprawiania polityki" - pisze w oświadczeniu przesłanym dziennikowi Gazeta Wyborcza.


Biedroń uważa, że mamiono go obietnicą pierwszego lub drugiego miejsca w Gdańsku lub Gdyni. Ostatecznie zepchnięto go na dalsze miejsce w innym okręgu i dlatego rezygnuje.


"Partia, która jest odrealniona od problemów społecznych, oszukująca swoich partnerów, a takim w mojej ocenie jest dzisiaj SLD, nie może i nie powinna być w Sejmie" - pisze ostro w swoim piśmie Biedroń.


SLD traci powoli wszystkich swoich czołowych zawodników. Po mega - kontrakcie Arłukowicza do PO, tym razem czas na gejów i lesbijki. Tylko gdzie się podzieją tuby życia społecznego, jeśli odejdą z SLD?

 

 

SM/dziennik.pl/gw