„...nie można być równocześnie dobrym katolikiem i prawdziwym socjalistą". Mimo pewnej słabości do socjalizmu, imputowanej przez niektórych - zwłaszcza papieżom soborowym oraz podejmowania prób „dialogu" z komunizmem, stanowisko takie będzie obowią­ zywało w czasie następnych pontyfikatów.

 

Ni takiej znają niewoli na świecie

Ci, których Turek, albo Chińczyk gniecie.

Przed komunizmu dopiero obliczem

Każda jednostka w społeczeństwie - niczem.

Własność przepada - twe włosy, twa skóra

Nie twe, lecz rządu - to mi dyktatura!...

Rząd, gdy jednym właścicielem będzie,

Zaraz się zjawi moc i pogrom wszędzie.

Ci wywłaszczeni wszyscy w jednej chwili.

Jak lwy się będą - obaczycie - bili.

Nic tak człowieka w animusz nie wpędza,

Jak zwrot do stanu zwierząt: głód i nędza!...

 

Zygmunt Krasiński, Dzień dzisiejszy

 

Rafał Łętocha

Czerwona Wieża Babel

Pismo Poświęcone Fronda nr 43

Alain Besancon w swoim znakomitym eseju Pomieszanie języków stawia tezę, iż Kościół tak naprawdę nigdy w pełni nie rozpoznał natury komunizmu, że w katolickim nauczaniu społecznym mam y do czynienia ze ślizganiem się po powierzchni i niezrozumieniem jego istoty. Przykładem tego ma być cho ­ ciażby fakt, iż kolejni papieże w swoich encyklikach nie wahali się stawiać na jednej płaszczyźnie liberalizmu, socjalizmu i komunizmu jako błędnych ideologii, będących w zasadzie różnymi postaciami tego samego zła. Zdaniem francuskiego myśliciela, komunizm traktowany był jako jedna z wielu fałszywych doktryn, tymczasem powinien być analizowany jako problem metafizyczny, nie zaś socjologiczny.

Nie można Besanconowi odmówić całkowicie racji, rzeczywiście trudno w wypowiedziach papieskich szukać jakiejś pogłę­ bionej analizy, próby interpretacji zjawiska komunizmu w stylu znanym z prac Voegelina, Bierdiajewa czy Zdziechowskiego, ale też nie taka przecież jest rola encyklik. Powstają one w ściśle określonych warunkach, jako reakcja na konkretne zło. Ich zadaniem jest jego piętnowani e i przypominanie pewnych oczywistych, choć często zapomnianych i niemodnych, prawd. Modelowym przykładem jest tutaj encyklika Piusa XI Dhini Redemptoris, która, pomim o iż nosi tytuł „O bezbożnym komunizmie", to i tak w lwiej części poświęcona jest przypomnieniu prawdziwej nauki, którą przeciwstawiono komunistycz ­ nemu fałszowi. W papieskich wypowiedziach rzadziej spotykamy się z namysłem nad charakterem, sensem i naturą komunizmu niż z krytyką konkret ­ nych posunięć komunistycznych reżimów wobe c religii i Kościoła . Jednakże , wbrew temu, co twierdzi Besancon, jeśli wnikliwie poszukać, zatrzymać się nad bardzo „gęstymi" nierzadko dokumentami Magisterium, odnajdziemy t am również próby pogłębionej refleksji.

 

Radix malorum

Kwestią socjalizmu i komunizmu zainteresowali się już papieże pierwszej połowy XI X w. W zasadzie jedna k należałoby cofnąć się jeszcz e do czasów rewolucji francuskiej, której wyjątkowość, wedle Alexis de Tocqueville'a, polegała na tym, iż we wszystkich wielkich przewrotach politycznych do jej czasów

 

...ci, co porywali się na ustalone prawa, nie tykali wierzeń, a w większości rewolucji religijnych ci, co atakowali religię, nie ciążyli jednocześnie do zmian natury i porządku wszystkich władz ani do całkowitego obalenia dawnej struktury rządu. Czyli zawsze, podczas największych społecznych wstrząsów jakiś punkt pozostawał stały. Ale podczas Rewolucji Francuskiej, która obaliła równocześnie i prawa religijne, i prawa świeckie, duch ludzki stracił całe swoje oparcie; nie wiedział już, czego się uchwycić ani gdzie się zatrzymać, i oto pojawili się rewolucjoniści nieznanego dotąd gatunku, którzy odwagę spotęgowali do szaleństwa, których żadna nowość nie mogła zadziwić, żaden skrupuł zahamować i którzy nigdy nie wahali się przed wykonaniem żadnego zamiaru.

 

Przeciwko rewolucji francuskiej, stanowiącej swoisty archetyp wszystkich rewolucji oraz „mit założycielski" komunizmu, jej programowi oraz polityce w stosunku do religii i Kościoł a wystąpił Pius VI w brewe Ouod aliąuantum oraz liście apostolskim Charitas, wydanych w 179 1 r. Trudno jedna k szukać t am jakiejś pogłębionej analizy, dotyczącej haseł i idei, na których ufundowana została rewolucja; dotyczą raczej spraw bieżących, konkretnych posunięć rewolucyjnych rządów, godzących w dobro francuskiego Kościoła . Warto zauważyć, iż owe działania były bliźniaczo podobne do tych, stosowanych ponad stulecie później przez bolszewików. W obydwu przypadkach mam y do czynienia z profanacjami Kościołów, procesami duchownych, propagandą antyreligijną i ateistyczną, prowokowaniem rozłamów (we Francji efektem tej polityki będzie Kościół Konstytucyjny, w ZSR S tzw. Żywa Cerkiew Aleksandra Wwiedeńskiego) czy próbą rugowania wszystkich rezyduów chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej, czego wyrazem będzie choćby reforma kalendarza.

 

„Mistrzowie oszustwa”

Z biegiem czasu jednak problematyka komunizmu i socjalizmu (wymienianych przez XIX-wiecznych papieży jednym tchem, bez żadnej dyferencjacji) zajmować będzie coraz więcej miejsc a w wypowiedziach Magisterium Kościoła. Widoczne jest to już w nauczaniu Piusa IX, który w inaugurującej jego pontyfikat encyklice z 184 6 r., mówi o ideologach i działaczach tej proweniencji: „...wrogowie prawdy i światła, a najbieglejsi mistrzowi e oszustwa, usilnie pracują nad tym, ażeby we wszystkich duszach powygaszać jakiekolwiek pragnienie pobożności, sprawiedliwości i uczciwości, ażeby popsuć obyczaje, zburzyć wszelkie prawa Boż e i ludzkie, podkopać religię katolicką i społeczeństwo cywilne, wstrząsnąć nimi, więcej - jeśliby to było kiedykolwiek możliwe, by je do szczętu wywrócić" 2 . W kolejnych dokumentach odnajdziemy analogiczne wypowiedzi, dość wspomnie ć Quibus quantisque z 184 9 r., Quanto conficiamur maerore z 186 3 r., allokucję Singulari ąuidam z 185 4 r. czy opublikowaną rok po wydaniu przez Marks a i Engels a Manifestu komunistycznego encyklikę Nostis et nobiscum, w której Papież pisał:

 

Wiadomo zaś, że owych nauczycieli komunizmu i socjalizmu - jakkolwiek różne są ich drogi i środki - łączy ostatecznie ten wspólny cel, by zwiódłszy kłamstwami i otumaniwszy obietnicą lepszego bytu robotników i innych, niższego zwłaszcza stanu ludzi, podburzać ich ciągłymi rozruchami i stopniowo ich przysposabiać do cięższych przestępstw, dzięki czemu tamci będą później mogli wykorzystać ich działania do odebrania możliwości kierowniczej jakiemukolwiek wyższemu autorytetowi, do wyniszczenia, rozgrabienia bądź zawłaszczenia własności najpierw Koś­ cioła, a potem kogokolwiek innego, do pogwałcenia wreszcie wszelkich praw Boskich i ludzkich, do zniszczenia czci Bożej i wywrócenia całego porządku społeczeństw cywilnych. W tym krytycznym momencie losów Italii jest obowiązkiem Waszym, Czcigodni Bracia, wytężyć całą Waszą pasterską gorliwość, by lud wierny uświadomił sobie, że tego rodzaju przewrotne poglądy i teorie - jeśli pozwoli się nimi zwodzić - doprowadzą go tak do wiecznej, jak do doczesnej zguby.

 

Natomiast w czwartej sekcji słynnego „Syllabusa błędów" ten sam papież potępił socjalizm, komunizm, tajne stowarzyszenia, towarzystwa biblijne, liberalne stowarzyszenia duchownych, wymieniając je, co symptomatyczne , jednym tchem. Wydaje się, iż zabieg ten wskazywać może , iż wedle Piusa IX nie ma zasadniczej różnicy pomiędzy tymi doktrynami. Wszystkie one mają charakter mniej lub bardziej antykatolicki i rewolucyjny, mamy co najwyżej do czynienia z różnicą stopnia, ale nie istoty. Poza tym posiadają wspólne korzenie i per saldo (w sposób bardziej lub mniej świadomy, otwarcie lub skrycie) zmierzają do tego samego celu.

 

Własność i rodzina

Dużo więcej uwagi komunizmowi poświęci ł Leon XIII. Na pierwszym miej ­ scu trzeba tutaj wymienić encyklikę Quod apostołki muneris z 187 8 r., poświęconą tylko i wyłącznie tej tematyce. Encyklika ta stanowi doskonały przykład równowagi i umiaru, nieulegania emocjom, spokojnego oglądu Leon XIII poddaje ta m ostrej krytyce wiele aspektów komunizmu i socjalizmu, dostrzega ich destruktywną siłę, antyludzki, antycywilizacyjny charakter, pisząc o „nieprawym przymierzu", którego celem jest rozbicie fundamentów społeczeństwa cywilizowanego4 . Krytykuje negacje przez komunistów dotychczasowych praw, władzy, hierarchii, związków małżeńskich czy prawa własności. Przypomina o boskim pochodzeniu władzy i obowiązku posłuszeństwa wobe c niej, równoważąc zresztą to zaraz cytatem z Księgi Mądrości, mówiącym, iż najcięższy sąd będzie „...nad panującymi. Najmniejszy znajdzie litościwe przebaczenie, ale mocnych czeka mocna kara".

Broni praw właścicieli, na które zamach robią komuniści, ale jednocześni e bogatym przypomina o ich obowiązkach, akcentuje godnoś ć osób ubogich i potrzebę szczególnej o nich troski. Ostrzega też przed strojeniem się w szaty chrześcijańskie, nadużywaniem Ewangelii w celu zwodzenia nieostrożnych. Etienne Cabet, Victor Considerant, Karl Kautsky i inni nie wahali się wysuwać tezy, iż chrześcijaństwo zostało niewłaściwie zrozumiane; nazywali Chrystus a pierwszym komunist ą czy anarchistą, a jego naukę - socjalistyczną i twierdzili, że oni właśnie usiłują doprowadzić do jej urzeczywistnienia w postaci niezafałszowanej. Bardziej dogłębnej analizy jednego z aspektów doktryny komunistycznej dokonuje Leon XIII w encyklice Rerum nomrum. Chodzi, rzecz jasna, o własnoś ć wspólną, której zaprowadzenie miało stanowić uniwersalne panaceum na wszelkie bolączki ówczesnego świata.

Przede wszystkim, Papież przypomina, iż posiadanie własności prywatnej jest naturalnym prawem człowieka, tym, co odróżnia go od zwierząt, atak na nią stanowi więc zamach na jego godność. Krytykując koncepcję własnośc i wspólnej, Leon XIII jest bezlitosny, można by rzec, iż trafia zawsze w dziesiątkę, antycypując skutki, do jakich doprowadziłoby zastąpienie własności prywatnej przez tzw. wspólne posiadanie. Kiedy czytamy bowiem, iż jeżeli ludziom od bierze się perspektywę zarobku, nabycia jakiejś własności, to nie będzie im się chciało pracoby do społecznego rozstroju implikującego powszechną niewolę, że równość, o której marzą socjaliści, byłaby niczym innym ja k zrównaniem wszystkich w niedoli, że lekarstwo, które socjaliści proponują, gorsze jest od choroby, którą ma zdławić, nie mamy wątpliwości, iż przewidywania Leona XIII były słuszne.

Wreszcie, kiedy wczytamy się w słowa encykliki, dotyczące zagrożeń dla rodziny, przypomną nam się automatyczni e sowieckie dietdomy i miliony tzw. urków czy bezprizornych; propagowanie rozwiązłości seksualnej przez apostołkę „skrzydlatego erosa " Aleksandrę Kołłontaj i Czerwoną Międzynarodówkę Kobiet, wyzwalającą płe ć piękną z jarzma rodziny, macierzyństwa, religii i moralności burżuazyjnej; kult donosicielstwa, którego symbolem do dziś jest Pawka Morozów; korespondencyjne rozwody czy niczym nieograniczone prawo do aborcji. Aleksander Wa t w swoich wspomnieniach opisuje sytuację, z którą zetknął się w 1944 r. w Kazachstanie, a która stanowi dobrą egzemplifikację sowieckiej polityki w stosunku do rodziny. Pewną kobietę w zaawansowanej ciąży postanowiono wysłać do pracy w kopalniach Karagandy. Je j protesty, że nie może , bo mąż na froncie, a trójka dzieci w chacie, spotkały się z ripostą, żeby nie robiła problemu z niczego, ponieważ tam znajdzie sobie nowego męża i urodzi jeszcze pięcioro dzieci.

 

Kontynuacja czy zmiana

Kolejnemu papieżowi, który w swoich encyklikach zajął się głębiej analizowanym problemem, przyszło sprawować swój urząd w na tyle ciekawych czasach, iż mógł odnieść się w swoich wypowiedziach nie tylko do ideologii, ale i praktyki komunizmu. Najważniejszą encykliką Piusa XI, bo o nim mowa, dotyczącą tych zagadnień będzie, oczywiście, Divini Redemptoris. O bezbożnym komunizmie, jednakże i w innych dokumentach, na czele z encykliką Quadragesimo anno odnajdujemy wiele odniesień do kwestii komunizmu i socjalizmu. Alain Besancon we wzmiankowanym już eseju przeciwstawia dobrego i mądrego Leona XIII Piusowi XI, a Leonową encyklikę Rerum novarum Piusowej Ouadragesimo anno. Zdaniem Besancona, Pius XI posługuje się już innym językiem niż jego wielki poprzednik, a doktryna społeczna Kościoła zaczyna podupadać właśnie w czasach jego pontyfikatu. Wyrazem tego ma być zaangażowanie się Piusa XI, we wzmiankowanej encyklice, w propagowanie korporacjonizmu katolickiego, postrzeganie komunizmu bolszewickiego jako prostej konsekwencji socjaldemokracji, zrzucanie na liberalizm odpowiedzialności za powstanie komunizmu czy symetryczne ujęcie liberalizmu i socjalizmu.

 

Liberalizmowi - pisze Besancon - jednemu z kierunków XIX-wiecznej myśli ekonomicznej, nadawano tym samym treści, jakich nie posiadał, ogarniając nim wszelki ustrój gospodarczy i społeczny. Socjalizmowi zaś przypisywano jedność, która w rzeczywistości nie istniała.

 

Czy rzeczywiście przykłady te mog ą dawać asumpt do przeciwstawienia tych dwóch papieży? Wydaje się, że nie, wbrew tem u bowiem, co pisze francuski myśliciel, mamy, w przypadku nauczania społecznego Piusa XI, do czynienia nie z jakimś radykalnym zerwaniem z umiarkowanym stanowiskiem jednego z poprzedników, ale rozwojem w kontynuacji. Spójrzmy choćby na korporacjonizm, którego lansowanie stanowiło, według Besancona , tak horrendalny błąd papiestwa. Trzeba tutaj przypomnieć, iż to wcale nie Pius XI zapoczątkował owo zainteresowanie reformą ustroju społecznego w tym duchu, ale właśnie Leon XIII. Faktem jest, iż w encyklice Rerum novarum nie ma spójnego i rozbudowanego wykładu na tema t korporacjonizmu, tak jak w Ouadragesimo anno, ale pewne sygnały zainteresowania takim modelem również tam odnajdujemy. Wystarczy jednak sięgnąć po inną encyklikę Leonową - Immortale Dei, aby przekonać się, że zauroczenie średniowiecznym modelem również w jego przypadku było duże. Wreszcie zaś warto zwrócić uwagę na działającą pod patronatem Leona XIII Uni ę Fryburską; skupieni tam badacze gros swojej uwagi poświęcili właśni e opracowywaniu modelu reformy społecznej w duchu korporacyjnym. Druga sprawa to problem rzekomo „liberalnych źródeł komunizmu", jedna k wbrew temu, co twierdzi francuski badacz, to również nie Pius XI jest autorem tej tezy. Pisze o tym nie kto inny, lecz sam Leon XIII, w jednej ze swoich pierwszych encyklik, wspomniane j już Quod apostolici muneris.

 

Viva Cristo Rey!

Przechodząc jednak do meritum, tzn. kwestii Piusowej krytyki komunizmu, na początku warto wymienić cykl „encyklik meksykańskich" tego papieża. Trzeba przypomnieć, iż właśnie wtedy w Meksyku dochodzi do przejęcia władzy przez siły radykalnie „postępowe", cho ć nie komunistyczne , jednakż e Pius XI chociażby w encyklikach Acerbi anime czy Divini Redemptoris będzie porównywał sytuację w Meksyku i w Rosji. W 191 4 r., za prezydentury Venustiano Carranzy, rozpoczyna się okres otwartych prześladowań Kościoł a i katolików meksykańskich. Trzy lata później uchwalono antykatolicką konstytucję, której trzeci artykuł pozbawiał Kościół katolicki jakiegokolwiek wpływu na edukację i zakazywał mu prowadzenia wszelkich instytucji oświatowych, a piąty znosił zakony, argumentując, jakoby śluby zakonne godziły w wolnoś ć człowieka. Jedna k nie był to jeszcz e szczyt religijnych prześladowań, z intensyfikacją tego rodzaju działań będziemy mieli doczynienia po 192 4 r., kiedy urząd prezydenta Meksyku obejmi e Elias Plutarco Calles, socjalista i mason, nazywany osobistym wrogiem Bog a lub el anticristo. W reakcji na to wszystko latem 192 6 r. wybuchnie słynne powstani e ludowe - Cristiada. Pius XI kilkakrotnie będzie zabierał głos w sprawie Meksyku, w 192 6 r. ogłosi encyklikę lniąuisa afflictisąue, w 192 8 r. Miserentissimus Redemptor, cztery lata później Acerba animi, a w 193 7 r. Nos e muy conocida. Papież protestował w nich przeciwko ateistycznej i antyreligijnej polityce rządów tego kraju i z uznaniem wyrażał się o postawie wiernych i duchownych Kościoł a meksykańskiego, pisząc:

 

Wobec takich niesprawiedliwych i prześladowczych ustaw, które by Kościół Meksykański wydały w ręce rządów świeckich i samowoli władców, wrogo wobec religii katolickiej usposobionej, Wy, Bracia Czcigodni, postanowiliście wstrzymać nabożeństwa publiczne. (...) Dla apostolskiej stałości i nieustępliwości Waszej niemal bez wyjątku z ojczyzny wygnani, mogliście jako banici z daleka podziwiać święte walki i męczeństwo Waszych kapłanów i Waszych wiernych.

 

W podobnym duchu zareaguje też na wydarzenia w Hiszpanii w encyklice Dilectissima nobis i swoim Przemówieniu do uchodźców z Hiszpanii z 1936 r.

 

Socjalizm i komunizm

Jednak najważniejsze dokumenty, dotyczące omawianej problematyki, to dwie wzmiankowane już encykliki Ouadragesimo anno i Dwini Redemptoris. W pierwszej z nich Papież odchodzi od tego, z czym mieliśmy do czynienia w dokumentach Magisterium w XI X w., czyli zamiennego w zasadzie używania terminów „socjalizm" i „komunizm". W encyklice czytamy, iż - o ile za czasów Leona XIII socjalizm byl prawie jednolitym ruchem - to z czasem

 

...rozdzielił się na dwa obozy, które przeciwstawiają się sobie i zwalczają się ostro, nie porzucając jednak wspólnej całemu socjalizmowi przeciwchrześcijańskiej podstawy. Jeden odłam socjalizmu przeszedł przemianę podobną do tej, której uległo - jak poprzednio wyjaśniliśmy - gospodarstwo kapitalistyczne. Popadł w komunizm, i tak w teorii, jak w praktyce stawia sobie dwa cele: najostrzejszą walkę klas i zupełne zniesienie własności prywatnej; a robi to nie skrycie i nie na drodze okrężnej, lecz jawnie, otwarcie, przy użyciu wszelkich, nawet najgwałtowniejszych, środków. W dążeniu do tych celów na wszystko się waży i przed niczym się nie cofa; a kiedy dorwie się do władzy, objawia nieprawdopodobną i straszliwą brutalność i nieludzkość (...). Mniej radykalnym bez wątpienia jest drugi obóz, który zachował nazwę „socjalizmu". Nie tylko rezygnuje on z posługiwania się gwałtem, ale nadto wprowadza pewne złagodzenie i ograniczenie w walkę klas i w dążność do zniesienia prywatnej własności, chociaż ich całkiem nie odrzuca. Można by powiedzieć, że socjalizm przerażony swoimi zasadami i wnioskami, które z nich wyciągnął komunizm, skłania się i zbliża się do prawd uświęconych przez chrześcijańską tradycję; nie da się bowiem zaprzeczyć, że jego postulaty nieraz bardzo przypominają sprawiedliwe żądanie, które stawiają chrześcijańscy reformatorzy społeczni.

 

Sytuacja taka, ja k pisze Pius XI, daje niektórym asumpt do snuci a projektów jakiegoś sojuszu chrześcijańsko-socjalistycznego, przeciągnięcia socjalistów na stronę Kościoła, wyjścia im naprzeciw poprzez „złagodzenie i stępienie " zasad chrześcijańskiej prawdy. Zdaniem Papieża, żadna konwergencja nie jest jednak ani możliwa, ani potrzebna. Fakt, że obóz umiarkowany odszedł od frazeologii rewolucyjnej i najbardziej radykalnych punktów swego programu, a niektóre jego postulaty są zbieżne z tymi, propagowanymi w nauczaniu społecznym Kościoła, nie oznacza, aby socjalizm móg ł zostać zaakceptowany przez katolików. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze, te spośród socjalistycznych dezyderatów, które można nazwać słusznymi i sprawiedliwymi żądaniami, nie są wyłączną własności ą socjalizmu. Toteż nie jest konieczne wiązanie się z obozem socjalistycznym tych, którzy pragną ich urzeczywistnienia. Co najistotniejsze jednak,

 

...socjalizm czy jako teoria, czy jako zjawisko historyczne, lub jako «ruch społeczny», jeśli prawdziwie jest socjalizmem, nie da się pogodzić z dogmatami Kościoła katolickiego, i to nawet wówczas, gdy w tych sprawach, o których mówiliśmy, poczynił ustępstwa na rzecz prawdy i sprawiedliwości; przyjmuje bowiem pogląd na społeczeństwo zasadniczo różny od chrześcijańskiej prawdy.

 

Nieprzezwyciężalne dywergencje istnieją przede wszystkim na poziomi e antropologicznym, w kwestiach dotyczących natury człowieka, jego miejsc a w przyrodzie i społeczeństwie oraz celów przed nim stojących. Socjaliści, ja k pisze Pius XI, skłonni są do deprecjonowania wymiaru transcendentnego, duchowego człowieka i jego powołani a jako dziecka Bożego oraz instrumentalizowania jednostki, wychodząc z przekonania, iż bonum commune moż e być osiągnięte z pominięciem bonum particulare. Zważywszy na to, Papież konkluduje, iż choć w socjalizmie podobnie, ja k w każdym innym błędzie, moż ­ na odnaleźć semina verbi, to jednak z powodu owych rudymentarnych różnic „...nie można być równocześni e dobrym katolikiem i prawdziwym socjalistą".

Mimo pewnej słabości do socjalizmu, imputowane j przez niektórych - zwłaszcza papieżom soborowym oraz podejmowani a prób „dialogu" z komunizmem, stanowisko takie będzie obowiązywało w czasie następnych pontyfikatów. Mocn e nawiązanie do niego znajdziemy w krytyce ekonomizmu w encyklice Laborem exercens czy też welfare state z Centesimus annus. W pierwszej z nich Ja n Paweł II krytykuje stawianie tego, co materialne ponad tym, co duchowe i osobowe , konstatując rozpowszechnieni e się tego rodzaju błędu, jeśli nawet nie w postaci materializmu teoretycznego, to przynajmniej praktycznego. Jednakże , nie jest to stanowisko właściwe tylko dla socjalizmu, pojawia się z równą siłą w gospodarce liberalnej.

W drugiej z encyklik Papież zarzuca natomiast „państwu opiekuńczemu" czy też „nadopiekuńczemu" przesadny interwencjonizm w życie jednoste k i grup niższego rzędu, hamo ­ wanie ich inicjatywy, odbieranie przynależnych im kompetencji, czyli generalnie odejście od zasady pomocniczości, zakazującej państwu nadmiernego ingerowania w wewnętrzne sprawy społeczności niższego rzędu. Papież odrzuca tutaj logikę biurokratyczną, charakterystyczną dla tego rodzaju modelu oraz ograniczanie się tylko do „zimnych", państwowych meto d pomoc y dla potrzebujących.

 

Bezbożny bolszewizm

Największym zainteresowaniem Papieża cieszyła się odmiana radykalna, czyli komunizm. Trzeba pamiętać, iż Pius XI, jeszcz e jako arcybiskup Achille Ratki, miał okazję przyjrzeć się bliżej tem u zjawisku, pełniąc obowiązki nuncjusz a apostolskiego w atakowanej przez hordy bolszewickie Warszawie. W 193 0 r. już jako Papież wystosował list do kard. Pompili, w którym mowa jest o niesłychanych prześladowaniach religii przez bolszewików. Czytamy ta m m.in.:

 

W czasie ostatnich świąt Bożego Narodzenia nie tylko zostały zamknięte setki kościołów, spalone całe masy obrazów, zmuszono do pracy wszystkich robotników i uczniów w szkołach i zniesiono świę­ towanie niedziel, lecz tak posunięto się daleko, by zmusić robotników fabrycznych, mężczyzn i kobiety, do podpisania deklaracji, stwierdzają­ cej ich formalną apostazję i nienawiść do Boga, pod groźbą, że zostaną im odebrane ich karty na chleb, ubranie i mieszkanie, bez czego każdy mieszkaniec tego nieszczęśliwego kraju musiałby umrzeć z głodu, nę­ dzy i zimna. Oprócz tego we wszystkich miastach i wielu wioskach - zorganizowano haniebne karnawałowe widowiska, podobne tym, jakie zagraniczni dyplomaci mieli przed oczyma w samej Moskwie, w centrum stolicy, w czasie świąt Bożego Narodzenia: widziano przejeżdżające platformy, na których zgromadzona gawiedź, ubrana w szaty liturgiczne, szydziła i pluła na krzyż, i na wielkich samochodach ciężarowych obwożono duże choiny, na których wisiały powieszone za szyję manekiny, przedstawiające biskupów katolickich i prawosławnych. W samem centrum miasta inna grupa wyrzutków młodzieży popełniała wszelkiego rodzaju czyny świętokradzkie przeciw krzyżowi.

 

List kończyła zapowiedź nabożeństwa ekspiacyjnego i wynagradzającego w Bazylice św. Piotra oraz wezwanie do krucjaty modlitw za Rosję . Apel ten spotkał się z szerokim odzewem nie tylko świata katolickiego, ale i prawosławnego oraz protestanckiego, rabini w Polsce ogłosili natomiast „Dzień postu" na znak protestu przeciwko zamykanym i bezczeszczonym synagogom. W 1937 r. wydany zostaje natomiast najważniejszy dokument, dotyczący komunizmu - encyklika Divini Redemptoris. Pius XI pisze tam o komunizmie jako „szatańskiej zarazie", prowadzącej świat do barbarzyństwa, któremu nie ma dotąd równych w historii 1 9 . Stanowi on dla niego swoistą antyreligię dążącą

 

...do tego, aby zniszczyć doszczętnie wszelki ład społeczny i podważyć same podwaliny cywilizacji chrześcijańskiej.

 

Nazywa ideologię komunistyczną nową Ewangelią, „...którą bolszewicki i bezbożny komunizm głosi jako orędzie zbawienia i odkupienia ludzkości" 11 . Byłby więc dla niego komunizm czymś na kształ t perversa imitatio chrześcijań­ stwa. Mikołaj Bierdiajew twierdził, iż komunizm jawi się, w gruncie rzeczy, jako sataniczne przedrzeźnianie religii prawdziwej.

 

Komunizm - pisał - sam chce być religią, zastąpić chrześcijaństwo, pretenduje do tego, by dać odpowiedź na problemy o charakterze religijnym, nadać sens życiu. (...) Właśnie dlatego walka z innymi wierzeniami religijnymi jest nieunikniona.

 

O tej walce wspomina przede wszystkim w swoim dokumenci e Pius XI podkreślając, iż „po raz pierwszy w dziejach ludzkości jesteśmy świadkami starannie i planowo przygotowanego buntu przeciwko wszystkiemu «co nazywa się Bogiem» ". Praktyczne działania komunistów w Związku Sowieckim pokazują, że Pius XI ani trochę nie przesadził, mówią c o dążeniu przez nich do zniszczenia wszystkich przejawów religii, wykorzenienia z duszy ludzkiej wszelkiej myśli o Bogu. W tym samym czasie Hans Kelsen w swojej klasycznej już pracy z lat 30 . Państwo monopartyjne, porównując stosunek nazizmu i komunizmu do religii, pisał, iż o wiele większe niebezpieczeństwo dla niej stanowi hitleryzm, który, eksploatując mit krwi i rasy, nie moż e z chrześcijań­ stwem pozostać w zgodzie. Bolszewizm zaś, jego zdaniem, w teorii ogranicza się jedynie do rozdziału państwa od Kościoł a i uznając religię za sprawę prywatną, w zasadzie nie zabrania funkcji religijnych. Stara się jedynie

 

...wszelkimi środkami działalność chrześcijaństwa zdemaskować jako ideologię popierającą burżuazyjny porządek społeczny, a wierzenia ośmieszyć.

 

Wydaje się, iż niemiecki uczony nie zrozumiał charakteru komunizmu, pogląd taki bowiem nijak się ma do sytuacji, z którą mieliśmy do czynienia w krajach komunistycznych. Zapisy o wolnośc i religijnej z dekretu Komisarzy Ludowych „O oddzieleniu Kościoł a od państwa i szkoły od Kościoła", ja k i konstytucji stalinowskiej z 1936 r., pozostawały martwą literą. Religia bynajmniej nie była traktowana jako sprawa prywatna, lecz par excellence społeczna, co wynikało przecież już z myśli Marksa, który uznawał, iż stanowi ona opium dla ludu i główną przeszkodę na drodze wyzwolenia mas. Jeśli zaś chodzi o me ­ tody stosowane do walki z religią i Kościołami, to nie mieliśmy do czynienia jedynie z próbami ich ośmieszania, ale w walce tej wykorzystywano cały arsenał zróżnicowanych środków: propagandę, najściślejsze ograniczenie wpływu Kościoła, więzienie, procesy pokazowe, egzekucje, ujarzmianie wspólnot religijnych przy pomocy praw i środków administracyjnych.

Absurdalność tezy Kelsena widoczna jest chociażby, jeśli spojrzymy na całkowitą likwidację duchowieństwa oraz ośrodków kultu religijnego na terenie Rosji sowieckiej (o ile zaraz po rewolucji bolszewickiej otwartych tam było ok. 120 0 kościołów i kaplic katolickich, w których pracowało ok. 400 księży, to w 1942 r. pozostały jedynie dwa kościoły w Moskwi e i Leningradzie, oraz dwaj pracujący przy nich księża, Francuz Michel Folrent oraz Amerykanin Leopold M. Braun, nie mający uprawnień do duszpasterstwa sowieckich obywateli) 2 6 . Duchownych pod byle pretekstem aresztowano, zsyłano do więzień i obozów oraz mordowano, w latach 1937-193 8 w zbiorowych procesach na terenie ZSR S skazano na najwyż­ szy wymiar kary 12 0 księży katolickich2 7 . Zamknięt e zaś świątynie przeznaczano na składy zboża, kartofli, muze a ateizmu, fabryki, warsztaty mechaniczne , mieszkania, a nawet miejsca tortur i rozstrzeliwań. Akcją antyreligijną na terenie ZSR S kierował Związek Wojujących Bezbożników, założony przez Jemieliana Jarosławskiego (wł. Gubelman), wydający czasopisma, broszury, książki, plakaty, organizujący pogadanki, wiece, przedstawienia teatralne, wystawy, w których wyszydzano religię i duchowieństwo.

Organem centralnym związku było pismo „Biezbożnik", ukazujące się od 192 2 r., łączny zaś nakład prasy antyreligijnej firmowanej przez związek wynosił 44 min egzemplarzy. W wydawanym w Mińsku polskojęzycznym organie prasowym Związku Bezbożników pod nazwą „Orka" wzywano do „współzawodnictwa socjalistycznego w bojkotowaniu kleru i religii", ogłaszano Boż e Narodzeni e dniem industrializacji, prowadzono kampanię antyświąteczną, publikując tzw. hasł a przeciwświąteczne, nakłaniające do walki z pojednawczym stosunkiem do religii oraz uderzenia w kułaków i kler „kolektywizacją i socjalistyczną przebudową wsi" czy przestrzegające, iż religia oraz wódka „...to dwie trucizny, które otumaniają umys ł i osłabiają wolę ma s pracujących do walki o socjalizm" 28 . W 192 7 r. zakazano umieszczania krzyży na mogiłach, a w 192 9 r. wprowadzono nowy kalendarz z sześciodniowym tygodniem oraz zabroniono używania nazw niedzieli (woskriesienije) i soboty (subbota), mających religijne konotacje. Na początku lat 30 . zaczęto propagować wśród młodzieży pozdrowienie: „Bog a niet" i odzew - „I nie nado" lub „I nie budiet”.

 

Komunizm jest dla Piusa XI próbą stworzenie świata bez Boga, radykalną immanentyzacją eschatonu, używając terminologii Voegelina, obietnicą doczesnego samozbawienia, próbą sprowadzenia człowieka do czysto soma ­ tycznego wymiaru. Jeg o sukces to wynik między innymi tego, iż w przewrotny sposób wykorzystuje tkwiący w człowieku popęd prometejski, apeluje do obecnego w każdym z nas pragnienia dokonani a naprawy społecznej, zniesienia niesprawiedliwości, udzielenia pomoc y słabym i pokrzywdzonym. Idea wyzwolenia propagowana przez komunizm jest jedna k fałszywa, obietnice , którymi szermuje - zwodnicze, cała jego doktryna zaś jest

 

...pewnym błędnym mistycyzmem, który daje tłumom pozyskanym złudnymi obietnicami zapał i sugestywnie szerzący się entuzjazm.

 

Terror, masowe mordy to jedynie prost a konsekwencj a dążenia komunistów do urzeczywistnienia „ludzkości bez Boga " , następstwo przyjęcia „dogmatów" komunistycznej wiary. Jeżeli bowiem

 

...w sercach ludzkich gaśnie idea Boga, wtedy następuje rozluźnienie obyczajów, co nieuchronnie spycha ludzi w najokrutniejsze barbarzyństwo.

 

Hiszpański tradycjonalista, Juan Donoso Cortes, powiedział kiedyś, iż gdyby Bóg nie stał się człowiekiem, to gad, którego właśnie rozdeptał, w mniejszym stopniu zasługiwałby na pogardę niż człowiek. Praktyczna działalność komunistów w ZSRS, Kambodży, Chinach, Wietnamie itd. pokazała, iż odrzucenie Boga, zanegowanie Wcielenia prowadzi do takiej właśnie pogardy dla człowieka, odebrania mu jakiejkolwiek godności; staje się on czymś w zasadzie zbędnym, a wartość posiada o tyle, o ile służy dobrze kolektywowi, partii, sprawie rewolucji. Włodzimierz Majakowski w wierszu Włodzimierz Iljkz Lenin wyraził to sposób poetycki, pisząc:

 

Partia - to ręka milionopalca,

w jedną miażdżącą pięść zaciśnięta

Jednostka - zerem, jednostka – bzdurą

sama - nie ruszy pięciocalowej kłody

choćby i wielką była figurą

cóż dopiero podnieść dom pięciopiętrowy.

 

Winą za przygotowanie gruntu pod sukcesy komunizmu został w encyklice obarczony liberalizm. Papież stwierdza, iż nie byłoby problemu komunizmu i socjalizmu, gdyby nie zaniedbania w dziedzinie moralno-religijnej, będące rezultatem systemu gospodarki liberalnej oraz zlekceważenie nauki Kościoł a i próba budowania na fundamencie laicyzmu i liberalizmu lepszego świata, nowych struktur społecznych, które, nie mając trwałych podstaw, rozpadały się „...jak żałośnie runąć musi wszystko, co nie opiera się na jednym kamieniu węgielnym - Chrystusie ".

Pius XII moż e zostać uznany za kontynuatora swojego poprzednika, je ­ śli chodzi o naukę nt. komunizmu, czemu dał wyraz w licznych przemówie ­ niach i encyklikach, ja k np. w encyklice o Kościele unickim Orientales omnes Ecclesias, czy wydanych w czasach powstania węgierskiego Luctuosissimi eventus oraz Datis nuperrime, czy też skierowana do biskupów chińskich Ad apostolorum principis. Przede wszystkim zaś za jeg o pontyfikatu zostaje wydany dekret Świętego Ofkjum, zabraniający wiernym jakiejkolwiek współpracy z komuni ­ stami pod karą ekskomuniki.

 

Próby dialogu

Rzecz paradoksalna - w momencie , kiedy w całej Europi e tabuny intelektualistów w rodzaju George' a Bernarda Shawa, Romain a Rollanda, Andr e Gide' a wychwalały pod niebiosa Rosj ę sowiecką i Stalina oraz hołubił y „osiągnięcia" gospodarki komunistycznej, Kościół wbrew modny m na salonach opiniom występował z jego bezpardonową krytyką. W chwili zaś, kiedy nawe t dawni funkcjonariusze komunistyczni, ja k Leszek Kołakowski, Francois Fure t czy Stephane Courtois zaczęli go krytykować, Kościół zaczął jakby uelastyczniać swoje sztywne dotąd stanowisko.

Zamiast bezwarunkowego odrzucenia, bę­ dziemy mieli do czynienia z coraz intensywniejszymi poszukiwaniami w komunizmi e „ziaren prawdy", współpracą między działaczami komunistycznymi i katolickimi, tzw. polityką wschodnią Watykanu czy tolerowaniem przez długi czas różnych eksperymentów w rodzaju „teologii wyzwolenia", będącej w gruncie rzeczy próbą ochrzczenia marksizmu. Można zastanawiać się, co spowodowało taką woltę, która przecież zauważana jest przez myślicieli tej miary, co Józe f Mackiewicz czy Alain Besancon.

Czy komunizm/blok komunistyczny został uznany za fakt, z którego istnie niem trzeba się jakoś pogodzić? Byłoby to dosyć dziwne, zważywszy, iż jego historia to ledwie kilkadziesiąt lat. Moż e więc pojawiły się nadzieje na to, że można jakoś obłaskawić, oswoić ową ideologię, uczynić ją bardziej ludzką, wykorzystać tkwiące w niej „ziarna prawdy".

Besancon sugeruje w jednej ze swoich prac, iż komunizm w ten właśnie sposób był traktowany - jako wypaczone chrześcijaństwo, które można naprostować. Konstatuje istnienie wśród wielu duchownych przeświadczenia o możliwości ochrzczenia Marksa, analogicznie do tego, co zrobił Akwinata z filozofią Arystotelesa. Kluczowym elementem kryzysu Kościoła było, wedle niego, właśnie opanowanie duchowieństwa

 

...przez ideologię leninowską w postaci czystej (dochodzi wtedy do nawrócenia na komunizm) bądź też nieco złagodzonej.

 

Pokazywałoby to, iż mieliśmy do czynienia z całkowitym niezrozumieniem fenomenu komunizmu, złudnymi nadziejami, zupełnym nie przemyśleniem lub nie przyjęciem do wiadomośc i tego, co na jego tema t mieli do powiedzenia Pius IX, Pius XI, Leon XIII czy Pius XII. Wezwani a do jednoczeni a się wszystkich ludzi dobrej woli, przyzwolenie na współpracę katolików z komunistami w dziele realizacji wspólnych celów dane implicite przez Jan a XXIII w encyklice Pacem in Tenis, są tego wyrazem. Przecież niespełna trzy dekady wcześniej, Pius XI nazywał komunizm złem bezwzględnym, z którym w żadnej dziedzinie nie moż e „...współpracować ten, kto pragnie ocalić cywilizację chrześcijańską" 3 5 oraz pisał o pokrętnej taktyce komunistów, stosowanej przez nich mimikrze , uciekaniu się do każdego oszustwa po to tylko, by osiągnąć swoje cele.

 

Wodzowie komunizmu - czytamy na kartach Divini Redemptoris - zauważyli na przykład powszechne pragnienie pokoju i dlatego udają gorliwych rzeczników i krzewicieli idei pokojowych, ale jednocześnie zachęcają gorąco do walki klas, prowadzącej do straszliwego przelewu krwi, a ponieważ nie wierzą w jakiekolwiek gwarancje pokojowe, uciekają się do nieograniczonych zbrojeń.

 

Pius XII zaś, w jednym ze swoich bożonarodzeniowych przemówień, podkreślał:

 

Jakże jeszcze można nie widzieć, że taki jest wyłącznie cel owej nieszczerej agitacji, jaka występuje pod nazwą „rozmów" i „spotkań"? Po co zresztą rozprawiać, jeżeli się nie ma wspólnego języka, lub jakże można się spotykać, jeżeli drogi się rozchodzą, tj. gdy jedna ze stron uparcie odrzuca i zaprzecza wspólnych wartości absolutnych, uniemożliwiając tym samym urzeczywistnienie wszelkiej „koegzystencji w prawdzie"? Już przez wzgląd na samo imię chrześcijanina należy wstrzymać się od uczestniczenia w podobnych taktykach, gdyż - jak napomina Apostoł - nie podobna zasiadać do Stołu Bożego, by równocześnie chcieć biesiadować z nieprzyjacielem Boga.

 

Wyrazem tych tendencji była też niechę ć wobe c pomysłu opracowani a osobnego dokumentu soborowego, prezentującego stosunek katolickiej nauki społecznej do marksizmu, komunizmu i socjalizmu oraz perturbacje, związane z umieszczeniem w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes bardzo delikatnej, oględnej i wyrażonej implicite krytyki wobec komunizmu3 8 . Słowa, które wywołały tak wielkie zamieszanie, zostały wstawione do Konstytucji na skutek osobistej interwencji Pawła VI:

 

Kościół, wiernie oddany Bogu jak i ludziom, nie może przestać z bólem, z całą stanowczością, jak to już czynił uprzednio, ganić tych zgubnych doktryn i działań, które sprzeciwiają się rozumowi i powszechnemu doświadczeniu ludzkiemu i oddalają człowieka od wrodzonej mu wspaniałości.

 

Nadzieje na dialog, porozumienie, obłaskawieni e czy raczej ucywilizowanie komunizmu były jedna k płonne , stanowiły efekt niezrozumieni a jego istoty. Znawca tej problematyki, Włodzimier z Bukowski, pisał, iż komunizm stanowi rodzaj choroby zakaźnej, dżumy, z którą nie możn a się pokłóci ć lub pogodzić, można tylko zachorować na nią lub nie.

 

Dżumy nie sposób więc „przebudować" lub zreformować, trzeba się z niej wyleczyć, wytężywszy całą swoją wolę życia.

 

W czasie samego Soboru zwracał też na to uwagę Prymas Polski Stefan Wyszyński, ostrzegając, iż

 

diamat podważa i odrzuca wszelkie stale i ciągle normy prawa i ustaw. W świecie, w którym rządzi, nie istnieją ani porządek społeczny, ani wieczne zasady, ani niezmienne idee. Idea prawa ustępuje wobec zasady, że cel uświęca środki, w tym także środki siły i przemocy. Gdy cel zostaje osiągnięty, środki zostają porzucone, gdyż straciły rację bytu. Dzisiaj mogą służyć jako narzędzia walki, jutro się je odrzuci. To samo dotyczy układów, paktów i konwencji przyjętych z powodów taktycznych bądź strategicznych. W żaden sposób nie wpływają one na świat diamatu, podczas gdy druga strona czuje się moralnie zobligowana. Umowa pomiędzy Kościołem a państwem diamatu zobowiązuje Koś­ciół, lecz w żadnym stopniu nie zobowiązuje państwa diamatu z chwilą, gdy osiągnęło ono swój cel, to znaczy ujarzmiło Kościół.

 

Natomiast przywoływany niejednokrotni e już Besancon trafnie zauważa, że współpraca pomiędzy komunistami a chrześcijanami w imi ę wyższych celów była czymś szkodliwym i stanowiła rezultat prostego błędu, ponieważ

 

pod słowami „pokój" i „sprawiedliwość" komuniści pojmowali komunizm, podczas gdy Kościół rozumiał pokój i sprawiedliwość. Było to pomieszanie synonimów z homonimami.

 

Trzeba tutaj jednak podkreślić, iż zmiany, o których mowa, dotyczą przede wszystkim prakseologii, na płaszczyźnie teoretycznej trudno mówi ć o jakiejś rewolucji w nauczaniu papieskim. Warto choćby odwołać się tutaj do Listu apostolskiego Octogesima acheniens Pawła VI, w którym mam y do czynienia z mocnym podkreśleniem, iż nie można jednocześni e być chrześcijaninem i marksistą.

Jedn k zmiana taktyki wobe c komunizmu oddziaływała na katolików na całym świecie w o wiele większym stopniu, ośmielał a ich do porozumienia z marksizmem na płaszczyźnie praktycznej oraz teoretycznej, natomiast zastrzeżenia, mieszczące się w jednym paragrafie papieskiego dokumentu i „łagodzone " zaraz analogiczną krytyką kapitalizmu, nie musiały wywierać większego wrażenia.

 

Coda

Pius XI kończył swoje rozważania na tema t komunizmu w encyklice Divini Redemptoris profetycznym stwierdzeniem, iż komunizm skazany jest na klę­ skę, nigdy nie zdoła urzeczywistnić swych celów w żadnej dziedzinie, nawe t czysto gospodarczej, ponieważ nie możn a bezkarnie gardzić prawem naturalnym ani Bogiem. Rzeczywiście, pomim o prześladowań, komunistom nie udało się jednak wykorzenić wiary z serc ludzkich, nie nastąpiło też coś, co w świetle materializmu historycznego i dialektycznego miał o być nieuchronne, tj. naturalne obumarci e religii, będącej jedną z form alienacji człowieka, powstałej jako projekcja lepszej przyszłości w innym świecie. Chanta l Delsol nie bez słuszności twierdzi, iż można walczyć z religią

 

...zabijając księży lub burząc kościoły, ale taka próba jest na ogół skazana na porażkę, bo żarliwość religijna rośnie wraz z prześladowaniami. Natomiast skuteczność będzie większa, kiedy spróbujemy usunąć religię, ośmieszając ją i sprowadzając do rangi zachowania odpowiedniego dla australopiteka, utożsamiając Kościół z sektami.

 

Komunizm usiłował wykorzystywać obi e metody, ale drugą niezgrabnie, z właściwym sobie brakiem finezji. Wydaje się, iż siły postępu we współczes ­ nym świecie przemyślały doświadczenia walki z religią w ZSRS , Meksyku czy Wietnami e i doszły do analogicznych wniosków, co francuska filozof. Postanowiono skupić się na tej skuteczniejszej metodzie, dodatkowo stosując ją w sposób o wiele bardziej wyrafinowany oraz dbając przy okazji o to, aby zgodnie ze wskazówkami Jemieliana Jarosławskiego, założyciela Związku Wojujących Bezbożników, nie tworzyć męczenników, ale raczej apostatów.

Tej dyrektywy zaś komunistom w ich szale antyreligijnym nigdy nie udawało się do końc a przestrzegać. W pewnym mo ­ menci e niektórzy dawni „sieriozni", marksistowscy bojownicy o wyzwolenie proletariatu, przekształ­ cili się w ironicznych dekonstrukcjonistów, soc-postmodernistów, obrońców „uciskanych" mniejszości. Konstatując bankructwo idei, któ­ re wyznawali, zaczęli kwestionować wszystko, pod maską naukowości i obiektywizmu przypuścili wyrafinowany atak nie tylko na credo, ale i cognosco. Główny wróg pozostał jedna k ten sam - Kościół , religia jako depozytariusze i obrońcy zasad uznanych za przestarzałe i ograniczają­ ce wolność ludzką, podpora opresywnej patriarchalnej struktury, gnębiącej i spychającej na margines „innych", „wykluczonych", czyli po prostu nowy „proletariat".

Zaczęto głosić, że człowiek ma prawo decydować o kryteriach wszelkich wartości, a każda etyka o charakterze normatywno-uniwersalnym to narzędzie jego zniewolenia. Jeśli tak, to oczywiście Kościół traktowany być musi jako instytucja nie tylko niepotrzebna, ale i szkodliwa, ubezwłasnowolniająca człowieka przy pomoc y arbitralnie narzucanych zakazów i nakazów. Skoro zaś prawda obiektywna nie istnieje, stanowiąc co najwyżej pewien konsensus lub, ja k chciał tego Michel Foucault, formę władzy jednych nad drugimi, to Kościół , który uważa się za depozytariusza prawdy objawionej, uznawany jest za instytucję wrogą człowiekowi, ciemiężącą go, implikującą rozwiązania totalitarne. Ja n Paweł II w encyklice Fides et ratio określił tego rodzaju myśl miane m nihilistycznej, podkreślając, że jest ona

 

...odrzuceniem wszelkich fundamentów i negacją wszelkiej prawdy obiektywnej. Nihilizm nie tylko pozostaje w sprzeczności z wymogami i z treścią słowa Bożego, ale przede wszystkim jest zaprzeczeniem człowieczeństwa człowieka i samej jego tożsamości. Nie wolno bowiem zapominać, że usunięcie w cień zagadnień bytu prowadzi nieuchronnie do utraty kontaktu z obiektywną prawdą, a w konsekwencji z fundamentem, na którym opiera się ludzka godność. W ten sposób stwarza się możliwość wymazania z oblicza człowieka tych cech, które ujawniają jego podobieństwo do Boga, aby stopniowo wzbudzić w nim destrukcyjną wolę mocy albo pogrążyć go w rozpaczy osamotnienia. Gdy człowiekowi odbierze się prawdę, wszelkie próby wyzwolenia go stają się całkowicie nierealne, ponieważ prawda i wolność albo istnieją razem, albo też razem marnie giną.

 

W dobie dzisiejszej powraca się raczej do oświeceniowej taktyki przedstawiania Kościoła jako źródła zabobonu i ciemnoty. Fakt, iż niektór e zasady uznaje on za niekwestionowalne w dyskursie politycznym powoduje, że jego postawa zaczyna być określana, mającymi rzekomo jedynie charakter deskryptywny, terminami „fundamentalizm" czy „integryzm". Każda odważniejsza próba upominania się o pewne fundamentalne zasady spotyka się z oskarżeniami o wchodzenie Kościoła w sprawy, którymi nie powinien się zajmować, chęć restaurowania hierokracji, a nawet chrystofaszyzm czy skłonnośc i totalistyczne.

Sprawa Traktatu Konstytucyjnego, Rocc o Butiglionego, pastora Ake Greena to pierwsze z brzegu przykłady niemaskowane j chrystofobii współ­ czesnej, tzw. cywilizowanej lewicy. W tej dzisiejszej walce istotną rolę odgrywa zapewne też logika resentymentu; ludzie, którzy kiedyś uwierzyli w utopię komunistyczną i możliwość uczynienia świata lepszym poprzez je j urzeczywistnienie, nie chcą przyznać się do własnej pomyłki. Nie potrafią uznać tej prostej prawdy, że świat urządzony w oparciu o zasady, któr e Kościół promuj e czy rozwiązania przezeń lansowane, jest znośniejszy, cho ć nie doskonały, ponieważ przyjmuje się tutaj jako punkt wyjścia pewne odwieczne prawdy na tema t człowieka, jego natury i miejsc a w społeczeństwie.

Zamiast podejmowa ć skazane z góry na niepowodzenie próby radykalnego jeg o przeobrażenia i dostosowania do wykoncypowanych założeń czy systemu, bierze się pod uwagę człowieka rzeczywistego, a nie abstrakcyjnego, jakiego nikt nigdy nie widział. Zaczynają więc dyskredytować wszystko, wyolbrzymiając słabości instytucji Kościoła oraz starego świata, których przecież nie brak. Główną troską bowiem człowieka późnej nowoczesnośc i jest strach przed „cofnięciem się",

 

...czyli przed ponownym uznaniem tych prawd, które chciała odrzucić utopia. [...] Wielu wolałoby raczej umrzeć, niż przywołać niektóre dawne postulaty, na przykład ten, zgodnie z którym grzech ludzki jest nieusuwalny.

 

Rafał Łętocha

Pismo Poświęcone Fronda nr 43 / 2007