Były oficer UB 86-letni Jerzy K. został prawomocnie skazany na trzy lata więzienia za znęcanie się nad więźniami politycznymi okresu stalinowskiego. Wyrok oznacza, że może spodziewać się wezwania do odbycia kary. - Niech posiedzi choć trochę; ja w więzieniu za nic spędziłem 8 lat - mówił 86-letni b. żołnierz AK Wacław Sikorski, torturowany przez K. w UBW styczniu br. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uznał - jak chciał pion śledczy IPN - że w 1948 r. K. znęcał się fizycznie i psychicznie nad Sikorskim i Władysławem Jedlińskim, który już nie żyje. Sąd potwierdził, że polegało to na ich wielokrotnych i wielogodzinnych przesłuchaniach, biciu gumą i żelazem owiniętym w ręcznik, przypalaniu włosów, skuwaniu na noc kajdankami, zamykaniu w karcerze, nakazywaniu przysiadów, przyciskaniu głowy do ściany, kopaniu, ubliżaniu i grożeniu - w celu zmuszenia ich do przyznania się do rzekomego szpiegostwa. Według pełnomocnika Sikorskiego K. był "prawą ręką" Humera - osławionego szefa departamentu śledczego UB, skazanego w latach 90. na 7,5 roku więzienia. "A czemu K. nie oskarżono w procesie Humera? Bo nie było na to dowodów" - replikował mec. Chmielewski - poniformowała Polska Agencja Prasowa.

 

Skazano dziś na 3 lata więzienia 86-letniego byłego oficera UB. Dlaczego trzeba sądzić byłych ubeków, nawet w tym wieku?

 

Alina Czerniakowska: - Dlatego, że należy sądzić zbrodniarzy komunistycznych. Dlatego, że były to tak okrutne zbrodnie, że nie można nad nimi przejść do porządku dziennego i uznać, że ich nie było i nie należy do nich wracać. Starszy człowiek również odpowiada za swoje czyny. Z perspektywy czasu może nawet bardziej. Dla przyszłych pokoleń musi być przekaz, że zło jest ukarane. Jak nie będzie kar za ewidentne zbrodnie, za mordowanie patriotów, którzy chcieli niepodległej Polski, to można odnieść wrażenie, że dalej można mieć układy, znajomości i żyć bezkarnie.

 

Czy robiąc film o Adamie Humerze, widziała pani u dawnych funkcjonariuszy bezpieki refleksję nad wyrządzonymi krzywdami, skruchę?

 

- Nie było żadnej skruchy, ale pewność i buta. Oni nadal byli przekonani, że im się nic nie stanie. Wyroki były niskie, często  zawieszeniu i tak naprawdę oni wiedzieli, że nie zostaną ukarani. Takie procesy mają za zadanie bardziej napiętnować konkretne nazwiska, postawy i sprawy.

 

A jak zachowywał się Humer?

 

- Napluł mi na kamerę, mam taki kadr. Jak byli funkcjonariusze UB wychodzili z sądu to ludzie ustawili się szpalerem i mówili o nich, że to są bandyci, łobuzy. Humer był cyniczny, machnął ręką, że jego to w ogóle nie obchodzi. Oskarżycielem posiłkowym była wtedy pani mec. Izabela Skorupkowa. Powiedziałam jej wtedy, może naiwnie, że w każdym z tych zbrodniarzy, Humerze i kolegach jest jakaś odrobina człowieczeństwa, że wiedzą, że robili źle. Ona mi odpowiedziała, że tam nikogo takiego nie ma, że oni są do szpiku kości zepsuci, że to są bandyci, którzy dziś zrobiliby to samo.

 

Smutna puenta.

 

- Ale podam panu jeszcze jeden przykład. Dotarłam do sędziny Marii Gurowskiej, która podtrzymała wyrok śmierci na gen. Fieldorfie. Uzasadniła go, że „dla takich nie ma miejsca w Polsce Ludowej”. Dotarłam do niej. Nie chciała rozmawiać do kamery, ale przez otwarte drzwi na pytanie o skazanie gen. Fieldorfa powiedziała mi tylko, że dziś postąpiłaby tak samo.

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski